– Dyscyplinować pracowników można różnymi metodami, zarząd – naszym zdaniem – nadużywał kar i nagan. Straszył zwolnieniami najstarszych, oddanych firmie fachowców – mówi Henryk Szostak, przewodniczący Solidarności w Hucie. Przyznaje, że emocje opadły, kiedy w zeszłym tygodniu prezes Bernard Cichocki usiadł do rozmowy ze związkowcami.
– Uznaliśmy, że w sporze związki–zarząd przegięcia były po obu stronach – przyznaje Szostak.
– Powodów do strajku w hucie nie dostrzegam, a musimy poprawiać efektywność w firmie i pilnować terminów dostaw. Nie mamy innego wyjścia – tłumaczy prezes Huty Stalowa Wola. Zapowiada, że będzie konsekwentnie wprowadzał zaplanowane zmiany w systemie zarządzania spółką, aby motywować pracowników do efektywniejszej pracy. – Kar porządkowych używamy, gdy to nieodzowne. Wypłaciłem też 285 nagród, warto o tym pamiętać – mówi Cichocki.
Ciężar zamówień
Napięcie w HSW musi niepokoić MON, bo podkarpacka zbrojownia to obecnie prawdziwe centrum budowania mocy obronnej RP. W pełnym biegu jest realizacja największych obecnie artyleryjskich programów modernizacyjnych. Zakontraktowane w 2016 r. dostawy armatohaubic Krab czy samobieżnych moździerzy Rak należą do największych inwestycji w siłach zbrojnych RP (wartość kontraktów to ok. 5,5 mld zł). Do tego huta zaangażowana będzie w wyposażenie armii w wyrzutnie rakietowe i pojazdy wsparcia zestawów Patriot kupowanych przez Polskę w Stanach Zjednoczonych. Wkrótce też przed HSW kolejne wyzwanie – udział w budowie systemu Homar, dalekosiężnych zestawów rakietowych ziemia-ziemia.
Prezes Cichocki tłumaczy, że konieczność przestawienia podkarpackiej zbrojowni na inne tempo, szokujące dla niektórych pracowników, to nakaz chwili. Wymagało tego np. podjęcie działań naprawczych, które w 2017 roku po raz pierwszy od dekad wyprowadziły na prostą podkarpacką zbrojownię. Jeszcze w 2016 roku artyleryjska spółka przyniosła 49 mln zł strat. W 2017 roku, przy rekordowych przychodach sięgających 560 mln zł, powrócił dodatni wynik finansowy – 14 mln zł zysku netto.