Dotąd rosyjska ropa była o 2–3 dol. tańsza od Brenta. To efekt embarga na irańską ropę oraz strajku norweskich nafciarzy.
– To, że ceny ropy Ural i Brent się wyrównały, ma pozytywne znaczenie – mówi „Rz" analityk IFD Kapital Witalij Kriukow. – Nie ma paniki na rynku i skokowego wzrostu popytu na Urals, z czym producenci i kupujący mogliby sobie nie poradzić.
Rosja od trzech lat pompuje najwięcej ropy na świecie. W ubiegłym roku było to 511,4 mln ton.