Jak pan wspomina 4 czerwca 1989 roku?
Jako Obywatelski Klub Parlamentarny weszliśmy do Sejmu, żeby być w opozycji, żeby ówczesnej władzy patrzeć na ręce i w miarę możliwości bronić interesów społeczeństwa przed władzą, która mandatu demokratycznego nie miała. Gospodarka była wtedy w totalnym kryzysie, państwo praktycznie zbankrutowało. Inflacja dobijała do 700 proc. w skali roku, deficyt budżetowy sięgał 12 proc. PKB, a zadłużenie zagraniczne wynosiło 42 mld dol., co stanowiło prawie 70 proc. PKB. „Solidarność" była wielkim ruchem społecznym, który w trudnej sytuacji postanowił wziąć na siebie odpowiedzialność za państwo. Powstał koalicyjny rząd Tadeusza Mazowieckiego, który natychmiast przystąpił do głębokiej przebudowy kraju. Te reformy były kontynuowane przez kolejne rządy.
Na obchodach rocznicowych widać było podziały polityczne?
Uroczystości w Europejskim Centrum Solidarności pozwoliły na podsumowanie 30 lat od wyborów 4 czerwca 1989 roku. Panowała bardzo podniosła atmosfera. Niestety, wiele naszych koleżanek i kolegów, posłów i senatorów już odeszło. Podsumowaliśmy 30 lat polskiej transformacji, z satysfakcją oceniając stan polskiej gospodarki oraz aktualne miejsce polski w świecie. Mieliśmy świadomość że drogę do polskich reform otworzyły obrady okrągłego stołu i nie w pełni jeszcze demokratyczne wybory do parlamentu. Jednak zwracaliśmy też uwagę na pojawiające się w zwłaszcza ostatnim czasie próby fałszowania naszej historii. Przedstawiciele obecnie rządzącej koalicji bardzo często próbują ją pisać na nowo, kontestując zasadność i sukces porozumienia okrągłego stołu. Pojawiają się próby wymazywania z kart naszej historii ówczesnych przywódców opozycji antykomunistycznej, których dalekowzroczna polityka doprowadziła do odzyskania przez Polskę niepodległości i rozpoczęcia budowy demokratycznego suwerennego państwa.