Rz: Dyskutowaliśmy w redakcji „Rzeczpospolitej" o zależnościach między bezpieczeństwem kraju a jego gospodarką. Co pan – założyciel Geopolitical Intelligence Services, międzynarodowej platformy wiedzy eksperckiej – myśli o sytuacji ekonomicznej Polski?
Książę Michael von Liechtenstein: W mojej ocenie stan waszej gospodarki się poprawia, choć nie brak napięć związanych z wysokim poziomem deficytu budżetowego. Sytuacja ekonomiczna kraju to jednak w znacznej mierze pochodna tego, co dzieje się w całej UE. Krzepiące jest to, że jako jeden z nielicznych krajów NATO konsekwentnie zwiększacie nakłady na obronność.
Od ubiegłego roku na siły zbrojne i narodowe bezpieczeństwo wydajemy już 2 proc. PKB. Czy zdaniem księcia będzie miało to wpływ na koniunkturę gospodarczą?
Myślę, że gospodarka europejska mogłaby pozytywnie zareagować, gdyby to np. Niemcy znacząco podnieśli wydatki obronne – czego wszyscy oczekujemy i co od dawna sugeruje NATO. Wzrost niemieckich zakupów wojskowych i inwestycji zbrojeniowych mógłby oznaczać istotny impuls rozwojowy, i to nie tylko w wymiarze regionalnym. W Europie w sferze inwestycji obronnych prym wiedzie niezaprzeczalnie Wlk. Brytania, która realizuje tu przemyślaną, długofalową strategię. Niestety, Brexit nieco komplikuje plany skoordynowanego wzmocnienia regionalnego bezpieczeństwa.
Co książę myśli o polskim planie zrównoważonego rozwoju, firmowanym przez wicepremiera Mateusza Morawieckiego, czyli rozpędzaniu gospodarki z pomocą sektora obronnego i wielkich przedsiębiorstw oraz podmiotów o charakterze publicznym?