Statystyki są nieubłagane. Jak podaje stołeczny oddział GUS, w ubiegłym roku w Warszawie zawarto ok. 7,4 tys. małżeństw. Prawie o 10 proc. mniej niż w roku 2009.
– To może tych cywilnych małżeństw jest mniej? – przypuszcza ks. Bogdan Bartołd, który właśnie przygotowuje statystykę ślubną w archikatedrze warszawskiej. – U nas np. w 2009 roku było zawartych 180 związków, a w ubiegłym roku o dziesięć więcej. Także w kościele Najświętszej Marii Panny na Nowym Mieście przybyło ślubów. Wprawdzie kilka, ale doszli w tym roku do 230.
Nie do końca potwierdzają też statystyki pracownicy Urzędu Stanu Cywilnego. – Może w procentach tak wychodzi, ale u nas, czy jest ślubów w roku 2,5 tys., czy o kilka mniej, to różnicy nie odczuwamy – mówi Danuta Sorbian, wicedyrektor warszawskiego USC. I dodaje, że w tym, a zwłaszcza w przyszłym roku, statystyki będą lepsze.
– Prawdopodobnie wielu młodych będzie chciało uniknąć ślubu w 2013 r. Tak na wszelki wypadek, bo niektórzy wierzą, że „trzynastka” jest pechowa. Więc w przyszłym roku możemy mieć prawdziwy wysyp ślubów – mówi Sorbian.
W ubiegłym roku najwięcej ślubów zawarto na Bemowie – 7,3 proc. wszystkich, a najmniej na Żoliborzu. – To wynik wieku mieszkańców. Dużo ślubów jest w dzielnicach młodych, takich jak Bemowo czy Białołęka, a mniej w tzw. starych, jak Żoliborz czy Wola – tłumaczy rzecznik GUS Wiesław Łagodziński.