Były minister obrony narodowej, ekonomista z wykształcenia, deweloper z zawodu, absolwent średniej szkoły muzycznej. – Miałem w życiu kilka propozycji grania do kotleta na fortepianie w dobrych restauracjach. Pewnie bym się z tego utrzymał – żartował przed laty w rozmowie z naszą dziennikarką Zbigniew Wojciech Okoński, szef spółki Robyg. Prezes żyje nie tylko pracą. „Rzeczpospolitej" opowiada, co jeszcze go fascynuje.

Na którym osiedlu Robyga najchętniej by pan zamieszkał?

Wszystkie nasze inwestycje są na swój sposób wyjątkowe i każda z nich jest mi bliska. Od prawie 15 lat mieszkam w Miasteczku Wilanów w Warszawie, gdzie Robyg był pionierem. Również moi koledzy z kadry zarządzającej, a także wielu pracowników firmy mieszka na naszych osiedlach. Staramy się też w ten sposób uwiarygodnić nasze inwestycje.

Osiedle konkurencji, które budzi pana największy podziw?

Wyróżniłbym Olimpię Port, inwestycję spółki Archicom we Wrocławiu, i Artystyczny Żoliborz w Warszawie kolegów z Dom Development.

Jak polskie inwestycje wypadają w porównaniu z zagranicznymi?

Na pewno nie odbiegają jakością od światowego budownictwa mieszkaniowego. Korzystamy z nowoczesnych rozwiązań technologicznych i ekologicznych, z systemów inteligentnego domu, dążymy w stronę zrównoważonego budownictwa. Polskie nieruchomości są także bardzo atrakcyjne wizualnie. Mamy bardzo dobrych architektów, którzy często wygrywają międzynarodowe konkursy. Budynki są funkcjonalne, więc ludziom żyje się lepiej i wygodniej.

Jeśli nie nieruchomości, to co? Czym chętnie by się pan zajął?

Moją pierwszą zawodową miłością, czyli sprzedażą statków z polskich stoczni.

W wolnym czasie ...

Moja funkcja wiąże się z dużą odpowiedzialnością, ale przecież nie samą pracą człowiek żyje. To bardzo ważne, żeby mieć pasje, dzięki którym można się oderwać od obowiązków zawodowych. W wolnym czasie, którego jest zawsze za mało, ćwiczę grę na fortepianie, gram w tenisa. W zimie wyjeżdżam na narty, najchętniej z żoną i wnukami. Jestem też wielkim fanem muzyki klasycznej.