Urodził się w 1997 roku w Massachusetts. Jego ojciec pochodził z Tajwanu, a matka z Chin. Gry na fortepianie zaczął się uczyć przed ukończeniem szóstego roku życia. Zainspirowała go do tego starsza siostra, która w tym czasie brała już lekcje instrumentu.
- Najpierw zakochałem się w słuchaniu muzyki, naturalnie była to w dużej mierze muzyka fortepianowa, ale też symfonie i inne gatunki – wspomina. Pierwszym utworem, który go zachwycił, był Koncert fortepianowy e-mollChopina. Słuchał go w wykonaniu Krystiana Zimermana. - Zdumiało mnie, że muzyka może być tak piękna. I tak wstąpiłem na ścieżkę nieustannych odkryć – mówi.
Czytaj więcej
Poznaliśmy zwycięzców tegorocznego Konkursu Chopinowskiego. Pierwszą nagrodę i złoty medal zdobył...
Odkąd pamięta, chciał zawodowo zajmować się grą na fortepianie. Nie było więc istotnego przełomu, momentu, w którym zdecydował, że będzie pianistą. Marzył o koncertowaniu i konsekwentnie krok po kroku od najmłodszych lat szedł w tę stronę. Podkreśla, że fortepian jest wspaniałym instrumentem, daje mnóstwo możliwości wykonawcy, reaguje na najdrobniejsze różnice w dotyku. A do tego wspaniała jest literatura fortepianowa - niezwykle różnorodna i bogata.
Pytany o kompozytorów, których dzieła wykonuje najczęściej, wymienia Schuberta, który – jak sam przyznaje w wywiadach – stał się jego obsesją. Zatopił się w jego przekazie, w głębokiej, tragicznej i czystej duszy. Na podium znajduje się też Chopin oraz Mozart. Ale dużo gra również dzieł Schumanna, Beethovena i Brahmsa.
Jak wielu innych muzyków podkreśla, że czuje się wybrańcem, bo może robić to, co kocha. Choć zaznacza jednocześnie, że oddanie się sztuce wiąże się też z dużym poświęceniem i jest ogromnym wyzwaniem. To nieustanne zmaganie z samym sobą, dążenie do bycia coraz lepszym pianistą, konieczność pokonywania licznych trudności, jakie pojawiają się na drodze muzycznego rozwoju. – Ale przecież angażuję się w coś, co jest moją pasją – podsumowuje, tłumacząc swój życiowy wybór.
Czytaj więcej
Na początku była sztuka Jarosława Iwaszkiewicza. Publikowano ją w odcinkach na łamach "Skamandra"...
Eric Lu do repertuaru włącza utwory, które naprawdę chce grać, do których jest przekonany i które wywierają na nim wrażenie. Nie lubi programów wybieranych losowo, które miałyby podkreślić np. sprawność i uniwersalizm danego pianisty. Bardziej przemawiają do niego spójne estetycznie i narracyjnie wizje, powiązane pod kątem muzycznych światów. - Trzeba mieć historię do opowiedzenia i robić to z wielkim przekonaniem – zaznacza.
O muzyce Chopina mówi, że jest dla niego emocjonalną podróżą. Przemawia jak gdyby z głębi ludzkiej duszy, przepełniona jest uczuciami, których doświadcza każdy człowiek - bólem, cierpieniem, miłością, tęsknotą. To opowieść o ludzkim doświadczeniu. O Polonezie-Fantazji, który uczestnicy wykonali w finale, mówił, że to jego ulubiony utwór Chopina. Choć, jak zaznaczał w rozmowie z radiową Dwójką, połączenie skrajnie różnych stylów w finale – młodzieńczego, jakim charakteryzują się koncerty fortepianowe, z dojrzałym Polonezem-Fantazją – stanowiło dla wykonawców nie lada wyzwanie.
Jako drugi w historii laureat I nagrody w Konkursie Chopinowskim wykonał w finale Koncert f-moll Chopina (pierwszym był Dang Thai Son). Zazwyczaj zwycięzcy grają Koncert fortepianowy e-moll. Wielu uczestników dokonywało wyboru programu, kierując się tą statystyką. Koncert e-moll jest bardziej popisowy i brawurowy, z kolei f-moll jest utworem bardziej lirycznym, subtelnym i intymnym.
Eric Lu, absolwent Curtis Institute w Filadelfii, ma ogromne doświadczenie koncertowe. Jako 17-latek zajął IV miejsce w Konkursie Chopinowskim w 2015 roku. Trzy lata później, w 2018 roku, zdobył I nagrodę w Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym w Leeds. Występował z orkiestrami symfonicznymi z Bostonu, Londynu, Chicago, Tokio, Finlandii, Shanghaju, a także z Los Angeles, Oslo, Luksemburgu, Sztokholmu i Warszawy. Koncertował na całym świecie. Wydał dwa albumy w wytwórni Warner Classics, nagrywając dzieła Schuberta, Chopina, Schumanna i Brahmsa.