Pierwszy konkurs odbył się niemal sto lat temu, w 1927 r.; za dwa lata będziemy obchodzić okrągłą rocznicę tego wydarzenia. Jego inicjatorem był pianista i pedagog prof. Jerzy Żurawlew, który poświęcił mnóstwo sił i pracy, by chopinowska spuścizna nie przepadła. Dziś trudno w to uwierzyć, ale był czas, gdy Chopina grywano mniej – jego utwory rzadziej wykonywano na koncertach, znikał też powoli z programów nauczania. A gdy już je grano, popadano w manierę, która niweczyła chopinowskie dzieło. Prof. Żurawlew uznał, że porządny konkurs pomoże zaradzić zarówno jednemu, jak i drugiemu problemowi. I ruszył w poszukiwaniu środków na zrealizowanie swojej idei. Odbijał się od drzwi do drzwi, nie tracił jednak nadziei.

Czytaj więcej

Przygotowania do Konkursu Chopinowskiego na ostatniej prostej

Azjaci w natarciu

Wysiłki na rzecz zachowania pamięci o najwybitniejszym spośród polskich kompozytorów dały rezultaty, które przerosły najśmielsze oczekiwania. W pierwszym konkursie udział wzięło 26 pianistów reprezentujących osiem krajów – 16 pochodziło z Polski, czterech z ZSRR oraz po jednym z Austrii, Belgii, Holandii, Łotwy, Szwajcarii i Węgier. Dziś skala wydarzenia jest zupełnie inna. Do eliminacji, które odbyły się wiosną tego roku, zgłosiło się 642 kandydatów z 54 krajów. Spośród zgłoszeń wybrano 171 osób, które miały okazję zaprezentować się osobiście podczas przesłuchań w Filharmonii Narodowej w Warszawie. Ostatecznie do konkursu dopuszczono 85 osób. Poziom, jak podkreślali krytycy, jurorzy i sami uczestnicy, był niezwykle wysoki. Wszystko wskazuje na to, że walka o miano najlepszego będzie niezwykle emocjonująca.

Konkurs rozpocznie się koncertem inauguracyjnym 2 października, zagrają zwycięzcy minionych edycji – Bruce Liu, Julianna Awdiejewa, Garrick Ohlsson i Dang Thai Son. Następnego dnia na scenie warszawskiej Filharmonii rozpoczną się występy uczestników w ramach pierwszego etapu. Finał zaplanowano na 18-20 października. I to właśnie 20 października, późnym wieczorem lub nocą, poznamy zwycięzcę. Prym jak zwykle wiedzie Azja. Zgłoszenia do eliminacji przesłało 210 pianistów z Chin i 88 z Japonii. Również wśród zakwalifikowanych do konkursu najwięcej jest Chińczyków (29 osób). Na kolejnych pozycjach znalazły się Japonia i Polska, które wystawią po 13 reprezentantów. Wystąpi też czterech Koreańczyków.

O azjatyckim fenomenie Chopina pisano już wiele. Dlaczego muzyka polskiego kompozytora w takim stopniu trafia do ludzi z tamtego kręgu kulturowego? Japoński krytyk muzyczny i pianista Koji Shimoda mówił, że „ma w sobie delikatne piękno, skromność i szlachetność, jest jak falowanie czasu”. Wskazywał też na patriotyzm Chopina, który porusza i fascynuje Japończyków. O Chopinie uczy się tam podczas lekcji muzyki, jego utwory pojawiają się w reklamach i filmach.

A Chiny? Cóż, sama skala zainteresowania muzyką w tym kraju zwiększa prawdopodobieństwo, że trafi się na miłośnika talentu Fryderyka. Do Chin trafia trzy czwarte wyprodukowanych na świecie fortepianów. System edukacyjny oparty jest na dyscyplinie i ciężkiej pracy. Uczniowie współzawodniczą od najmłodszych lat, startują w rozmaitych konkursach. Konkurs Chopinowski cieszy się znakomitą renomą i jest szansą na osiągnięcie sukcesu, nic dziwnego, że wielu pracuje z myślą o tym, by wziąć w nim udział. To szansa na awans społeczny i światową karierę.

Ale i z samym Chopinem jest Chińczykom po drodze. Są niezwykle wyczuleni na melodię, co wynika ze specyfiki ich języka. Niuanse intonacyjne decydują tu o znaczeniu słów czy fraz. A utwory Chopina są niezwykle melodyjne. Każdy z nich mógłby być hitem, poszczególne motywy z łatwością da się zanucić. Może w tym jest klucz do zrozumienia tej zażyłości…

Miłość do Chopina na Azji się nie kończy. Trafia on do różnych nacji. Na czym polega magia tej muzyki? Jerzy Kornowicz, kompozytor i dyrektor festiwalu Warszawska Jesień, podkreśla jej zmysłowość. – Ona działa niejako podprogowo – mówi. – Odbieramy Chopina jako osobę tkwiącą głęboko w egzystencji, jego muzyka niesie wiele emocji, wiele poruszeń – dodaje. Podkreśla, że Chopin był wyczulony na samo brzmienie, umiał dotrzeć do istoty dźwięku. I to osadzenie w brzmieniu jest drugą cechą, która składa się na jego fenomen. – Mamy więc wrażliwość na różne sprawy ludzkie, ale wyrażoną przez niezwykłe zasłuchanie w dźwięk. To sprawia, że jego muzyka przekracza granice, trafiając również do odleglejszych kultur, jak chińska czy japońska. On po prostu wciąga w zupełnie fantastyczną, inną, osobną przestrzeń brzmieniową – mówi Kornowicz.

Czytaj więcej

Dr Seweryn Kuter: Nie dzielimy włosa Chopina na czworo

Poznać „ducha” Chopina

Uczestnicy tegorocznej edycji konkursu w przygotowaniach są już na ostatniej prostej. Minione miesiące upłynęły im na szlifowaniu i „ogrywaniu” programu, czyli publicznej prezentacji chopinowskich kompozycji. Nieprzypadkowo przez całe lato mogliśmy słuchać polskich uczestników na koncertach organizowanych w różnych zakątkach kraju.

Wielu młodych instrumentalistów przyjeżdża do Warszawy nieco wcześniej, by się zaaklimatyzować. Część z nich odwiedza dom urodzin Chopina w Żelazowej Woli, Muzeum Chopina, park w Łazienkach z pomnikiem kompozytora czy kościół pw. Świętego Krzyża przy Krakowskim Przedmieściu, gdzie znajduje się serce Chopina. – Traktują to jako duchowe wprowadzenie w świat konkursu. To taka uwertura – mówi rzecznik prasowy Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina Aleksander Laskowski. Wcześniej poznawali biografię twórcy, literaturę tamtych czasów kształtującą osobowość i wrażliwość kompozytora, próbując poznać kontekst kulturowy. Dzięki temu łatwiej im zrozumieć intencje Chopina, zbliżyć się do jego wizji muzyki, do estetyki, poznać głębię przekazu. To pomaga być wiarygodnym na scenie.

Gra idzie o wysoką stawkę. Zwycięzca budzi się w nowej rzeczywistości, z wypełnionym na długo do przodu kalendarzem koncertowym, z kontraktami na nagrania płyt w renomowanych wytwórniach. „Noc przed Konkursem byłem młodym obiecującym amerykańskim pianistą, który dawał jeden lub dwa koncerty rocznie. W noc po Konkursie stałem się znany i wkrótce dostałem sto zaproszeń do występów na wszystkich najważniejszych scenach świata. (...) Moja kariera rozkwitła” – wspominał Garrick Ohlsson, zwycięzca z 1970 r., a obecnie przewodniczący jury.

Konkurs wypromował wielkie nazwiska światowej pianistyki, jak choćby Krystiana Zimermana, Marthę Argerich, Maurizia Polliniego czy Dang Thai Sona. Jednak nie tylko zwycięzcy robią karierę. Wystarczy wspomnieć Ivo Pogorelicia, który wywoływał ogromne emocje, również wśród oceniających (Argerich zrezygnowała z zasiadania w jury, gdy okazało się, że odpadł przed finałem). Udział w konkursie przyniósł pianiście wielką popularność.

Czytaj więcej

Michał Kwieciński: Trzy lata z Chopinem

Dobrze przewidział prof. Żurawlew, że element współzawodnictwa, który jest domeną sportowców, świetnie sprawdzi się również w kulturze. Miłość do sportowej rywalizacji podgrzewa atmosferę wokół wydarzenia, szczególnie gdy w grze pozostają przedstawiciele Polski. Przez trzy tygodnie o Chopinie mówi się w biurach, w tramwajach, jego muzyka sączy się z otwartych okien domów.

Bilety na konkurs wyprzedały się na pniu w ciągu kilkunastu minut. Narodowy Instytut Fryderyka Chopina ma problem, żeby zapewnić wejście wszystkim ekipom dziennikarskim, które są zainteresowane relacjonowaniem wydarzenia. A zgłoszenia napływają z całego świata. To pokazuje skalę zjawiska. Wydarzenie będzie na szczęście transmitowane – w telewizji, w radiu i w internecie. Pozostanie więc dostępne dla każdego. Podczas ostatniej edycji konkursu, w październiku 2021 r., oficjalne materiały zamieszczone na firmowym YouTubie wyświetlono 37,5 mln razy, co – po zsumowaniu czasu ich trwania – odpowiadało prawie 8 mln godzin. To dziewięć stuleci nieprzerwanego oglądania! Nie ma powodów, by sądzić, że obecna edycja będzie odstawała od poprzedniej. Październik upłynie nam pod znakiem Chopina. Chopinowski sezon czas zacząć!