Grupa Wyszehradzka łączy siły w budowie innowacyjnych przewag regionu

– Również w Polsce potrzebujemy wsparcia niewidzialnej ręki rynku, jak najbardziej widzialną ręką państwa – twierdzi wicepremier Morawiecki.

Według niego nie tylko Polska, ale cały nasz region ma szansę stać się jednym z centrów innowacyjności w Europie. – Deklaracja warszawska pomoże w realizacji tego celu. Dziś każdy z krajów V4 z osobna jest zbyt słaby, razem możemy uzyskać niezbędną skalę. Nasze kraje zamieszkuje bowiem 65 mln ludzi, a łączne PKB wkrótce sięgnie 2 bln dol., czyli będzie wyższe niż PKB Włoch, a porównywalne z francuskim czy brytyjskim – podkreśla wicepremier. Jak dodaje, będąc u progu rewolucji cyfrowej, stoimy zatem przed wyjątkową szansą.

Ale osiągnięcie celu nie będzie proste. – Innowacji nie da się nakazać. Ich pojawienie się jest splotem wielu czynników natury nie tylko gospodarczej, ale też społecznej, politycznej i kulturowej – przekonuje Jarosław Gowin, wicepremier i minister nauki.

Zwraca uwagę, że tę zależność dobrze ilustruje porównanie rosyjskiego Innopolis i amerykańskiej Doliny Krzemowej, które powstały z inicjatywy państwa. – Dziś przed Innopolis perspektywy są mizerne, a Dolina Krzemowa stała się wzorem. Po pięciu latach jej istnienia działało tam 2,5 tys. firm, zatrudniających ponad 200 tys. pracowników. W Innopolis funkcjonuje ledwie około 40 firm – zaznacza.

Polska na tle Europy pod względem innowacyjności mocno odstaje. Tylko 1 proc. PKB przeznaczamy na badania i rozwój. To dwa razy mniej niż np. Czesi. Linnar Vikk, doradca rządu Estonii, która uznawana jest za najbardziej rozwinięte cyfrowo państwo w UE, zaznacza jednak, że nawet posiadanie nowatorskich technologii nie zagwarantuje sukcesu. – Technologia to jedno, a korzystanie z niej to już inna sprawa – zaznacza.

Potwierdza to przykład naszego kraju. Badania pokazują, że co czwarty Polak nie korzysta z internetu, a 26 proc. z nas nie ma nawet podstawowych umiejętności obsługi komputera.