Teza 1: Prawo nie pozwala na szybkie i skuteczne ściganie hejtu w internecie. Niezbędne jest wprowadzenie instytucji tzw. ślepego pozwu.    
            
                            Wprowadzenie ślepego pozwu byłoby przykładem transplantu prawnego z państw o tradycji common-law. Przy takich transplantach potrzebna jest szczególna ostrożność, ponieważ w krajach "źródłowych" funkcjonują one w odmiennym od polskiego otoczeniu instytucjonalnym. 
W mojej ocenie nieodzowne jest wprowadzenie do postępowania instytucji przedsądu, który stanowiłby swoiste sito pozwalające na nieangażowanie wymiaru sprawiedliwości w sprawy, które tego nie wymagają. W ramach tego postępowania sąd badałby, czy nie zachodzi oczywista bezzasadność powództwa. Postanowienie mogłoby być zaskarżone przez powoda. Istotne będzie wypracowanie rozsądnej praktyki orzeczniczej - chodzi o to, aby instytucja ślepego pozwu nie doprowadziła do faktycznego załamania się systemu recenzji znanego z rynku sprzedaży dóbr (np. przez platformy sprzedażowe) i usług (np. medycznych, hotelarskich, gastronomicznych).
Instytucja ślepego pozwu coraz częściej okaże się jednak niewystarczająca w rzeczywistości, w której treści stanowiące naruszenia dóbr osobistych będą generowane i rozpowszechniane przy użyciu botów i sztucznej inteligencji. W takich przypadkach dokonanie ustaleń personalnych może okazać się znacząco utrudnione. Zasadne wydaje się wówczas skupienie się na odpowiedzialności platform cyfrowych. 
                                        
                                                                                                        
            Teza 2: Należy zobowiązać platformy społecznościowe do wypłacania odszkodowań ofiarom hejtu – o ile nie udowodnią, że dołożyły wszelkich (a nie pozorowanych) starań, aby szkalowaniu i poniżaniu danej osoby zapobiec.
            
                                    
                                                                                                    
                                            
    
    
        
    
                                                                                    
            Teza 1: Sposobem na uzdrowienie Krajowej Rady Sądownictwa może być rozważane przez Ministerstwo Sprawiedliwości rozwiązanie przewidujące wygaszenie obecnej KRS uchwałą Sejmu i reaktywowanie składu KRS sprzed reform PiS.  
            
                            Operacja wygaszenia obecnej KRS uchwałą Sejmu i reaktywowanie składu KRS sprzed reform PiS ma tyle wad, że trudno traktować ją jako spójną koncepcję prawną czy poważną propozycję polityczną. W warunkach normalnej praktyki politycznej wyglądałoby to raczej na wyjściową pozycję negocjacyjną rządu do rozmów z prezydentem i opozycją parlamentarną. W warunkach skrajnej polaryzacji, z jaką mamy do czynienia, nie wydaje się jednak, aby Ministrowi Żurkowi chodziło o otwarcie negocjacji. Chodzi raczej o pewne uzyski w sferze symbolicznej. Nie można bowiem racjonalnie oczekiwać od tej propozycji, aby przyczyniła się do rozwiązania jakichkolwiek realnych problemów związanych z nominacjami sędziowskimi. Taka równoległa stara-nowa KRS byłaby bowiem z całą pewnością ignorowana przez prezydenta, wszelkie jej rekomendacje miałyby zatem jedynie walor symboliczny a nie realny, ponieważ nie przekładałyby się na prezydenckie nominacje. 
                                        
                                                                                                        
            Teza 2: Jedynym właściwym rozwiązaniem, które naprawi Krajową Radę Sądownictwa, jest przyjęcie nowej ustawy.  
            
                            Nowe rozwiązania powinny zostać wypracowane w drodze kompromisu pomiędzy większością parlamentarną a prezydentem, optymalnie przy poparciu choćby części z obecnej opozycji, co dałoby nowej ustawie szansę na przetrwanie kadencji obecnego parlamentu. Wprawdzie spór o nominacje ma charakter polityczny, niemniej jednak pozwala na rozpoznanie leżących u jego podstaw różnic w sferze aksjologicznej. Obecna większość parlamentarna podkreśla potrzebę gwarancji niezależności sądownictwa oraz merytoryczności przy doborze kadr, co zapewniać ma zamknięty system decydowania o nominacjach i awansach przez samo środowisko sędziowskie. Opozycja, która - za czasów swoich rządów doprowadziła do przyjęcia obecnej ustawy - podkreśla potrzebę rozliczalności władzy sądowniczej i wzmocnienia jej demokratycznej legitymacji, czego poprzednie rozwiązania nie zapewniały. Kompromis powinien polegać na wypracowaniu rozwiązań uwzględniających wymienione  wartości, mimo iż pozostają one w pewnym napięciu: "niezależność vs rozliczalność" oraz "czynnik merytoryczny vs czynnik demokratyczny". 
                                        
                                                                                                        
            Teza 3: Nowa ustawa o KRS powinna przesądzać, że wybór sędziowskich członków KRS powinien być przywrócony środowisku sędziowskiemu. Bierne i czynne prawo wyborcze do KRS powinni mieć również neosędziowie.
            
                                    
                                                                                                    
                                            
    
    
        
    
                                                                                    
            Teza 1: Wakaty sędziowskie w Trybunale Konstytucyjnym powinny zostać niezwłocznie obsadzone
            
                            Wakaty powinny być obsadzane sukcesywnie, w miarę ich powstawania. Zaniechania w tej mierze są przejawem postawy antyinstytucjonalnej i sprzeniewierzeniem się ładowi konstytucyjnemu. Zastrzeżenia personalne odnoszące się do wcześniejszych powołań, a zgłaszane przez obecną większość parlamentarną, mogłyby być ewentualnie rozpatrywane na płaszczyźnie "estetycznej" (de gustibus...), ale nie prawnej. Prawnie kwestionowany był bowiem status jedynie trzech spośród 15 sędziów Trybunału. Spór prawny dotyczący tej trójki (spośród których dwóch już zresztą nie żyje) nie powinien stanowić pretekstu do ignorowania, a obecnie także i obstrukcji, konstytucyjnego organu państwa, jakim jest TK. Zaistniałe zaniechania powinny zostać naprawione przez jak najszybsze dokonanie wyboru sędziów na wakujące stanowiska. 
                                        
                                                                                                        
            Teza 2: Potrzebne są zmiany sposób wyboru sędziów TK i odpolitycznienie tej procedury   
            
                            Zmiany wyboru sędziów TK są konieczne, ale nie powinny polegać na odpolitycznieniu procedury. Przeciwnie - chodzi o roztropne wykorzystanie czynnika politycznego dla demokratycznej legitymizacji władzy sędziowskiej, gdyż to właśnie deficyty w tej mierze stanowiły jedną z praprzyczyn kryzysu konstytucyjnego - nie tylko zresztą w Polsce. Deficyt demokratyczny prowadzi z czasem do nadmiernej jurydyzacji polityk publicznych, a przez to do napięć pomiędzy władzą sądowniczą a władzą ustawodawczą i wykonawczą. Te napięcia dalece wykraczają poza równoważenie się władz, gdyż z jednej strony zachęcają polityków do ingerowania w niezależność sądów, z drugiej zaś sprzyjają uzurpacji kompetencji przez sądy (wspomniana jurydyzacja polityki). Sądy konstytucyjne są z natury rzeczy najbardziej spolitycyzowane spośród wszystkich organów władzy sądowniczej, gdyż zajmują się materią polityczną. Wybór sędziów TK przez czynnik polityczny jest zatem nieodzowny dla demokratycznej legitymizacji Trybunału. Prawidłowo ukształtowana procedura wyboru powinna jednak zapewniać ponadpartyjność. Istnieją różne techniki sprzyjające ponadpartyjnym nominacjom. W polskim ustroju znajdujemy tylko jedną z nich, stosunkowo słabą - jest nią brak powiązania kadencji sędziów (9 lat) z kadencją parlamentu (4 lata). Brakuje jednak silniejszych bezpieczników. Takim bezpiecznikiem mógłby być wybór sędziów przez Sejm większością 3/5 czy nawet 2/3 głosów. Możliwe są także inne rozwiązania, jak choćby znane w niektórych państwach parytety (różne organy wybierają określoną część składu, np. 1/3 izba niższa parlamentu, 1/3 izba wyższa, 1/3 głowa państwa), czy też metoda polegająca na współdziałaniu (współdecydowaniu) różnych organów (np. prezydenta i senatu). Godna rozważenia jest także propozycja Inkubatora Umowy Społecznej, która zakłada decentralizację i szersze włączenie władz regionalnych w obsadę centralnych organów, w tym Trybunału Konstytucyjnego. Ta propozycja zapewnia obecność czynnika politycznego w procedurze wyboru sędziów TK przy jednoczesnym zabezpieczeniu przed jej upartyjnieniem,  które zawsze stanowi zagrożenie dla niezawisłości sędziowskiej.
                                    
                                                                                                    
                                            
    
    
        
    
                                                                                    
            Teza 1: Powrót trzyosobowych składów orzekających w apelacji to właściwe rozwiązanie, mimo że może wydłużyć rozpatrywanie spraw przez sądy
            
                                        
                                                                                                        
            Teza 2: Komisja Kodyfikacyjna proponuje powrót do pionowego systemy rozpatrywania zażaleń. Miały by to robić sądy wyższej instancji. Takie rozwiązanie podniesie jakość orzekania i nie powinno wpłynąć na długość procesów cywilnych
            
                                    
                                                                                                    
                                            
    
    
        
    
                                                                                    
            Teza 1: Długie procesy to poważniejszy problem wymiaru sprawiedliwości niż spór wokół neosędziów.
            
                            Relacja między tymi dwoma problemami sprowadza się w dużej mierze do społecznej legitymizacji zmian bądź też do społecznego oporu przed zmianami w sądownictwie. Gdyby sądy cieszyły się większym zaufaniem obywateli, zmiany z lat 2016-2018 mogłyby spotkać się ze zdecydowanie silniejszym oporem społecznym, dlatego że obywatele mogliby się obawiać, że władza polityczna dokonuje zmian we władzy sądowniczej, która - w ich ocenie - dobrze służy obywatelom. Tak jednak nie było i nie jest, a bywa, że jest przeciwnie: obietnica rozprawy z sądami może stanowić polityczne paliwo. Przedłużający się spór o nominacje sędziowskie będzie jedynie przyczyniał się do dalszej polaryzacji: dalsze pogłębianie się tego sporu pogłębi zapaść w sądownictwie, co jednych wyborców utwierdzi w przekonaniu, że Prawo i Sprawiedliwość zniszczyło sądy, a u innych wyborców wzmocni przeświadczenie, że sędziowie to szczególna kasta i potrzebna jest reforma przeprowadzona twardą ręką. Bez ponadpartyjnego kompromisu nie da się rozwiązać sporu o kształt sądownictwa w Polsce. 
                                        
                                                                                                        
            Teza 2:  Reformy, które pozwolą skrócić czas rozpatrywania spraw w sądach należy wprowadzić niezależnie od tego, kiedy zostanie rozwiązany kryzys związany z powołaniami sędziowskimi.
            
                                        
                                                                                                        
            Teza 3: Wyprowadzenie określonych spraw z sądów może znacząco wpłynąć na przyspieszenie procesów sądowych bez jakości dla poczucia sprawiedliwości obywateli.