Urodził się w 1958 roku w Hanoi. Pochodzi z muzycznej rodziny. Już dziadek Sona, Thai Van Lan, zajmował się w wolnym czasie muzyką, był skrzypkiem-amatorem. Jego obie córki grały natomiast profesjonalnie na fortepianie. Ciotka Sona ukończyła Conservatoire de Paris, osiadła w Paryżu i została kompozytorską i koncertującą pianistką. Z kolei matka była jedną z pierwszych wietnamskich pianistek, które założyły Wietnamską Narodową Akademię Muzyczną. To ona była wprowadzała w tajniki gry na fortepianie przyszłego laureata Konkursu Chopinowskiego.
Pierwszy kontakt z muzyką Chopina Dang Thai Son miał w wieku 8-9 lat. Wówczas słuchał chopinowskich fraz granych przez matkę. - Czułem, że to wszystko jest takie piękne i zakochałem się w tej muzyce. Uczyłem się jej dzień i noc i od tej pory miałem ją we krwi - mówił po latach.
laureaci Konkursu Chopinowskiego z 1980 r.
Bez przyjaciół, bez garnituru
W 1965 roku Son rozpoczął studia muzyczne w Konserwatorium Muzycznym w Hanoi, a w 1976 roku został przyjęty do Konserwatorium im. Piotra Czajkowskiego w Moskwie, gdzie uczył się pod kierunkiem Władimira Natansona i Dmitrija Aleksandrowicza Baszkirowa. W 1980 roku przyjechał do Polski, by wziąć udział w Konkursie Chopinowskim. Bez rodziców, bez przyjaciół, bez profesora, nawet bez garnituru. Miał to być rodzaj hołdu oddanego kompozytorowi, który zajmował szczególne miejsce w jego sercu. Przed Konkursem pianista praktycznie nie występował z publicznymi recitalami, nigdy nie grał też z orkiestrą. Jego marzeniem było przejście do drugiego etapu. Niespodziewanie wygrał! I to jako pierwszy Azjata w historii.
Dang Thai Son podkreślał, że do Chopina ma zupełnie wyjątkowy stosunek. „Jego muzyka ma wpływ na duszę Azjatów, ponieważ jest subtelna, kunsztowna, a przede wszystkim szczera… Kocham Chopina za liryzm utworów młodzieńczych i głębię myśli dzieł późniejszych, także za jakąś gorycz. To właśnie działa na mnie, bo te uczucia przepełniają i moją duszę. I jeszcze miłość do ojczyzny…” – mówił w wywiadzie dla „Świata Młodych” w listopadzie 1980 roku.
Ogień i woda…
Tamtej edycji Konkursu Chopinowskiego towarzyszył skandal związany z kontrowersyjną postacią Ivo Pogorelića. Jugosłowiański pianista, ekscentryczny, wymykający się konkursowym stereotypom zarówno pod względem interpretacji chopinowskich dzieł jak i samego wyglądu oraz zachowania, jednych zachwycił, innych zdystansował nietypowym podejściem do wykonywanego repertuaru. Gdy odpadł w trzecim etapie, jury na znak protestu opuściła Martha Argerich, oświadczając, że wstydzi się być członkiem komisji, która wyeliminowała z konkursu geniusza.
„Skromność Dang Thai Sona miała być przeciwwagą dla butnej persony Pogorelića – oto wygrał ten, co nie pcha się na pierwszy plan, który pozwala przemawiać muzyce” – pisała w książce „Chopinowskie Igrzysko” Kornelia Sobczak. Komentatorzy zwracali uwagę na nieśmiałość, która w połączeniu z drobną posturą budziła wręcz czułość. „Był tak skromny, że aż prawie niewidoczny i starał się jak najsilniej utożsamiać z muzyką” – podkreślał Stanisław Dybowski w książce „Laureaci Konkursów Chopinowskich w Warszawie”.
Czytaj więcej
W Krakowie i w Warszawie zagrał Ivo Pogorelić. Jego niedopuszczenie do finału Konkursu Chopinowsk...
Skandal z Pogorelićem przysłonił nieco zwycięstwo Dang Thai Sona. Pianista po konkursie wrócił do Moskwy, gdzie kontynuował studia. Każdy koncert, który miał zagrać na Zachodzie, wymagał uzyskiwania wielu zgód, występowania o wizy. Proces był skomplikowany, przez co pianista stracił szanse na zrobienie w tamtym czasie dużej kariery międzynarodowej. Okazje do koncertowania pojawiły się dopiero później. Po ukończeniu studiów w Moskwie Dang Thai Son zaczął uczyć w konserwatorium w Tokio. W 1991 roku przeniósł się do Kanady, do Montrealu i podjął pracę w tamtejszej uczelni.
Po drugiej stronie barykady
Dziś Dang Thai Son sam zasiada w jury Konkursu Chopinowskiego. Pytany o spór tradycji z indywidualnością, który był tak mocno odczuwalny w 1980 roku, odpowiada, że dziś Konkurs stał się nieco bardziej otwarty. - Jest potrzeba przestrzegania pewnych reguł, ale też odrobiny pikanterii dla urozmaicenia konkursu. To czyni go interesującym – mówił w wywiadzie dla radiowej „Dwójki”. Obecne czasy premiują indywidualizm w różnych obszarach życia, unikalność i oryginalność są dla wielu osób szansą na zaistnienie w powszechnej świadomości. Przenosi się to również na muzyków. Jednak – jak podkreślał – nie można powiedzieć, by Konkurs odrzucał tradycję czy dawne wartości.
On sam, oceniając swoją grę, zaznacza, że nie gra dziś tak samo jak w 1980 roku. – To, jak grasz, jest odbiciem tego, jak żyjesz. Wtedy żyłem w określonych warunkach, w stanie nieustannej kontroli przez jedną lub drugą władzę. Dziś osiągnąłem w życiu całkowitą wolność, to w sposób naturalny odbija się to na tym, co robię – tłumaczy.
Jest koncertującym pianistą, ale też uznanym i cenionym pedagogiem. Jest profesorem New England Conservatory of Music w Bostonie i Konserwatorium w Oberlin w stanie Ohio. Zapraszany jest też na liczne kursy mistrzowskie. Podkreśla, że kluczowe jest, by nauczyciel nie kształtował ucznia na swoją modłę, tylko starał się rozwijać jego indywidualny styl. Ta taktyka przynosi efekty, wielu jego studentów zdobywa laury na najważniejszych konkursach muzycznych na świecie. W XVIII edycji Konkursu Chopinowskiego zwyciężył jego uczeń, Bruce Liu, urodzony w Paryżu, wychowany w Montrealu. Tym samym historia zatoczyła koło…