To nie neosędziowie są zmorą wymiaru sprawiedliwości. Jak uleczyć sądy?
Teza 1: Długie procesy to poważniejszy problem wymiaru sprawiedliwości niż spór wokół neosędziów.
Spór dotyczący statusu sędziów ma charakter pozorny (w kategoriach prawnych rzekome wątpliwości pomijają fundamentalne założenia ustroju konstytucyjnego) i oczywisty kontekst polityczny. Natomiast sprawność pracy sądów to realny problem, którego próby rozwiązania nie dały dotychczas zadowalających efektów, choć będzie to problem coraz poważniejszy. Ingerencja władzy politycznej w sferę orzeczniczą poprzez próby podważania statusu sędziów lub ich orzeczeń, a tym bardziej odsuwanie od orzekania, nie tylko tego problemu nie rozwiążą, ale na kolejnych wiele lat pogrąża sądownictwo w chaosie. Wynika to z prostego faktu - niepodważalność powołań sędziowskich służy nie wygodzie samych sędziów, co właśnie stabilności funkcjonowania sądownictwa i urzeczywistnieniu prawa stron do uzyskania prawomocnego rozstrzygnięcia ich sprawy.
Teza 2: Reformy, które pozwolą skrócić czas rozpatrywania spraw w sądach należy wprowadzić niezależnie od tego, kiedy zostanie rozwiązany kryzys związany z powołaniami sędziowskimi.
Reformy merytoryczne należy wprowadzić niezwłocznie i na nich się skoncentrować.
Teza 3: Wyprowadzenie określonych spraw z sądów może znacząco wpłynąć na przyspieszenie procesów sądowych bez jakości dla poczucia sprawiedliwości obywateli.
„Wyprowadzenie spraw” z sądów nie może prowadzić do zamknięcia stronie prawa do sądu w aspekcie dostępu do wymiaru sprawiedliwości. W konsekwencji taki zabieg grozi w wielu sprawach wydłużeniem postępowań poprzez kreowanie dodatkowych pozasądowych „instancji”, które nie mogą ograniczać prawa zaskarżenia ich rozstrzygnięć przed sądem w dwóch instancjach (plus ewentualnie z wykorzystaniem nadzwyczajnych środków zaskarżenia). Ponadto niektóre rodzaje spraw z uwagi na swoją istotę wymagają procedury sądowej.