Wacław Krupiński

Narzeczony na niby, ale zabawa w pełni realna

A właściwie - „Narzeczony na niby”. Jednak efekt finalny jest – powtórzę - realny. I udany. Zresztą ów przymiotnik w pełni oddaje charakter tej komedii romantycznej w reżyserii Bartosza Prokopowicza. Owszem, uśmiechałem się wielokrotnie w trakcie 148 minut seansu, ale jeszcze silniejsze było moje wzruszenie, gdy perypetie bohaterów dobiegały już końca. Oczywiście szczęśliwego, jak na ten filmowy gatunek przystało.