Blisko współpracownik premiera Węgier oskarżył Ukrainę o szantażowanie Węgier i Słowacji poprzez wstrzymanie dostaw ropy po tym, jak kraje te przestały otrzymywać ropę od rosyjskiej grupy Łukoil.
Tak długo, jak będzie trwała blokada transportu rosyjskiej ropy na Węgry przez Ukrainę, Budapeszt będzie blokować pomoc finansową dla Kijowa. Poszła skarga do Brukseli, a węgierskie Ministerstwo Energii już szykuje się na możliwy kryzys paliwowy.
Do krajów, którym nie przeszkadza, że kupując rosyjską ropę wspomagają krwawą wojnę Kremla, dołączyła Indonezja. Przez ostatnią dekadę nie importowała rosyjskiego surowca. Teraz chce go kupić, ale po cenie poniżej ustanowionego przez Zachód pułapu.
Ukraińcy zablokowali transport ropy Łukoila na Węgry południową nitką rurociągu Przyjaźń. Tą drogą płynęła ropa Łukoilu do rafinerii na Węgrzech i Słowacji.
Organizacje ekologiczne w Wyoming próbowały chronić cenne tereny przyrodnicze dzierżawiąc je od stanu na tych samych zasadach co koncerny paliwowe. Specjalna zmiana prawa im to uniemożliwi.
Największe koncerny paliwowe Rosji - państwowy Rosnieft i prywatny Łukoil - drastycznie ograniczą eksport ropy. Ma to związek z sytuacją na wewnętrznym rynku rosyjskim, gdzie większość produkcji trafia na potrzeby okupacyjnej rosyjskiej armii na Ukrainie.
Stare rosyjskie tankowce bez wymaganych ubezpieczeń nie przepłyną cieśninami duńskimi na Bałtyku. Zapowiedź takiego kroku Kopenhagi wywołała histeryczną reakcję na Kremlu.
Już w tej dekadzie światowe rynki ropy naftowej czeka nadpodaż. Szczyt podaży przypadnie za pięć lat a potem ropa będzie tylko tracić na znaczeniu. To efekt rosnącej produkcji OZE i spadającego popytu na kopaliny, ze względu na politykę niskoemisyjną.
Porozumienie eksporterów ropy OPEC+ przedłużyło na 2025 r. zbiorcze cięcia produkcji ropy. W przyszłym roku 23 kraje sojuszu pompować będą dziennie 39,725 mln baryłek.