Ciekawy jest proces przemiany - ze zwyczajnej osoby przekraczającej próg filharmonii, w adidasach i starych jeansach, w artystę, którego wyróżnia nie tylko ubiór, ale też stan najwyższej koncentracji. – Za nimi lata prób, lata ćwiczeń. Konfrontują się z samymi sobą, wychodzą na scenę, żeby oddać piękno muzyki Chopina. (…) To są fantastyczni ludzie, pełni pasji, poświęcenia. Szanuję to i podziwiam – podkreśla nasz rozmówca.

Wojciech Grzędziński stara się poprzez swoje kadry podkreślić indywidualizm każdej z fotografowanych osób. Tych, którzy kumulują w sobie emocje, ukazuje w ciasnym kadrze, tych, którzy wchodzą w interakcje z innymi osobami – w szerokim. Zależy mu na zbudowaniu spójnej narracji.

Mimo że przez wszystkie dni Konkursu jest na sali Filharmonii Narodowej, nie oddaje się doznaniom muzycznym. Zdarzają się chwile, gdy nieświadomie „odpływa”, porwany przez dźwięki, ale z reguły nie słucha wykonań. – Ludzie mówią mi często: ale tobie fajnie, słuchasz muzyki. Nie, nie słucham. Jestem zatopiony w pracy. Muszę się skoncentrować na tym, żeby zrobić zdjęcie. Podzielność uwagi mam na tyle ograniczoną, że nie mogę, niestety, świadomie wejść w słuchanie – mówi.

Więcej o specyfice pracy fotografa Konkursu Chopinowskiego w naszym materiale. Zapraszamy do obejrzenia wywiadu!