Agnieszka Cubała

Jeremiego Przybory okupacyjne życia równoległe

Włócząc się wtedy po placu Napoleona i jego najbliższej okolicy wśród powiewających biało-czerwonych sztandarów, słuchając tu i ówdzie śpiewanych patriotycznych pieśni, mijając grupki roześmianych i szczęśliwych ludzi, poczułem pierwszy raz po pięciu latach na tym skrawku niepodległej Warszawy zapach wolności, namacalne dotknięcie jakiegoś szczególnego rodzaju szczęścia.

Warszawskie dzieci ’44. Tylko nie zjadajcie wszystkich krów

Chciałoby się uciec z przerażenia, ale wzrok matek, pogrążonych w bólu i rozpaczy, zmuszał do prób ratowania tlącego się jeszcze życia. Nieszczęśliwe te, które musiały patrzeć bezsilnie na śmierć swoich dzieci z głodu.