Jan Zielonka: Czy Europa stworzy wspólną armię?

Stworzenie europejskiej armii wymaga zmiany zasad, na jakich funkcjonuje UE. Trzeba też powstrzymać falę nacjonalizmu, która zalewa Europę. Bez tego europejska armia pozostanie mrzonką, bo żołnierze potrzebują zjednoczonego przywództwa, jasno określonych wspólnych celów i wzajemnego zaufania.

Publikacja: 27.02.2024 13:23

Czy Europejczycy, którzy dziś wspólnie szkolą ukraińską armię, w przyszłości stworzą wspólne siły zb

Czy Europejczycy, którzy dziś wspólnie szkolą ukraińską armię, w przyszłości stworzą wspólne siły zbrojne?

Foto: LIESA JOHANNSSEN, REUTERS

Mark Eyskens, były belgijski premier, kiedyś powiedział, że Europa jest gospodarczym gigantem, politycznym karłem i wojskowym robakiem. Czy w epoce Władimira Putina i Donalda Trumpa ten stan jest do utrzymania? Większość Europejczyków daje negatywną odpowiedź i popiera projekt europejskiej armii. Czy skończy się na jałowej dyskusji i pobożnych życzeniach? Przypomnijmy, że w latach 50. XX wieku stworzono, a potem pogrzebano projekt Europejskiej Wspólnoty Obronnej. Po wojnie w Jugosławii UE postanowiła stworzyć europejskie siły szybkiego reagowania liczące 60 tys. żołnierzy. Do dzisiaj tych żołnierzy nie ma. Dlaczego?

Dlaczego wciąż nie powstała wspólna armia w UE?

Po pierwsze, armia jest narzędziem polityki zagranicznej, a ta w UE przypomina jarmark, bo jedno państwo członkowskie jest w stanie każdą decyzję zablokować. Weto to nie tylko ulubiona zabawka pana Orbána czy Morawieckiego. Spytajcie Donalda Tuska, czy się zgodzi na eliminację weta.

Być może francuski parasol nuklearny nad Europą jest opcją realną. Co jednak, gdy w Pałacu Elizejskim zagości Marine Le Pen, która prowadzi w sondażach?

Po drugie, nie sposób zbudować armii w ramach skromnego unijnego budżetu, który w całości nie przekracza 2 proc. wydatków publicznych w Europie. Do znacznego zwiększenia europejskiego budżetu nikt się nie pali, włączywszy państwa frontowe, takie jak Polska. Pomysł, by przerzucić na obronę pieniądze przeznaczone na zieloną transformację, jest dla młodych zachodnich wyborców nie do zaakceptowania.

Po trzecie, Amerykanie zawsze widzieli europejską armię jako konkurencję dla NATO. Trump może rozważa uśmiercenie NATO, lecz nie należy mu w tym pomagać.

Po czwarte, po brexicie jest tylko jeden wojskowy lider w Europie: Francja. Być może francuski parasol nuklearny nad Europą jest opcją realną. Co jednak, gdy w Pałacu Elizejskim zagości Marine Le Pen, która prowadzi w sondażach?

Po piąte, Unia zintegrowała gospodarki, lecz nie kulturowe tożsamości. Po siedmiu dekadach integracji obserwujemy największy wzrost nacjonalizmów po II wojnie światowej. Gdy dominuje egoizm narodowy, znika solidarność i zaufanie konieczne do prowadzenia wspólnych działań wojskowych.

Czytaj więcej

Jan Zielonka: W pojedynkę przed Rosją nikt się nie obroni

Czy połączone siły zbrojne UE mogą zastąpić NATO?

Powyższe nie przekreśla perspektyw na stworzenie europejskiej armii, lecz pokazuje, co trzeba robić. Stworzenie europejskiej armii wymaga zmiany zasad, na jakich funkcjonuje UE. Trzeba też powstrzymać falę nacjonalizmu, która zalewa Europę. Bez tego europejska armia pozostanie mrzonką, bo żołnierze potrzebują zjednoczonego przywództwa, jasno określonych wspólnych celów i wzajemnego zaufania.

Oczywiście możemy inwestować w europejski przemysł zbrojeniowy, zacieśniać współpracę wojskową z państwami, które traktują obronność poważnie oraz wspierać działania europejskiej dyplomacji. To wszystko jednak nie zapewni nam bezpieczeństwa, jeśli rozleci się NATO. Czy politycy zdają sobie z tego sprawę?

O autorze

Jan Zielonka

Profesor na uniwersytetach w Wenecji i Warszawie

Mark Eyskens, były belgijski premier, kiedyś powiedział, że Europa jest gospodarczym gigantem, politycznym karłem i wojskowym robakiem. Czy w epoce Władimira Putina i Donalda Trumpa ten stan jest do utrzymania? Większość Europejczyków daje negatywną odpowiedź i popiera projekt europejskiej armii. Czy skończy się na jałowej dyskusji i pobożnych życzeniach? Przypomnijmy, że w latach 50. XX wieku stworzono, a potem pogrzebano projekt Europejskiej Wspólnoty Obronnej. Po wojnie w Jugosławii UE postanowiła stworzyć europejskie siły szybkiego reagowania liczące 60 tys. żołnierzy. Do dzisiaj tych żołnierzy nie ma. Dlaczego?

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Michał Matlak: Czego Ukraina i Unia Europejska mogą nauczyć się z rozszerzenia Wspólnoty w 2004 r.
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Wolność słowa w kajdanach, ale nie umarła
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Nizinkiewicz: Jak Hołownia może utorować drogę do prezydentury Tuskowi i zwinąć swoją partię
Opinie polityczno - społeczne
Michał Kolanko: Partie stopniowo odchodzą od "modelu celebryckiego" na listach
Opinie polityczno - społeczne
Marek Kutarba: Dlaczego nie ma zgody USA na biało-czerwoną szachownicę na F-35?
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił