Williams nie wybrał Kubicy: Romantyzm przegrał z kasą

Robert Kubica nie będzie w przyszłym roku kierowcą Williamsa. Miejsce to zajmie Rosjanin Siergiej Sirotkin.

Aktualizacja: 13.12.2017 08:36 Publikacja: 12.12.2017 18:39

Robert Kubica przegrał z utalentowanym kierowcą i pieniędzmi jego sponsorów

Robert Kubica przegrał z utalentowanym kierowcą i pieniędzmi jego sponsorów

Foto: AFPI FILES

Zespół wciąż nie ogłosił decyzji, ale Kubica wypadł już z gry o ostatnie wolne miejsce w stawce Formuły 1 na sezon 2018. Rolę faworyta do fotela przejął Sirotkin. Ustalenia warunków współpracy z rosyjskim kierowcą są już zaawansowane, ale nawet jeśli debiutant nie dogada się z ekipą, to następny w kolejce jest inny Rosjanin Daniił Kwiat, wyrzucony pod koniec obecnego sezonu z grona kierowców, nad którymi patronat sprawuje Red Bull.

Jeszcze po testach w Abu Zabi, podczas których Kubica po raz pierwszy jeździł tegorocznym modelem Williamsa, to Polak był na czele kolejki. Sprawdzian w aktualnym aucie przekonał zespół, że powypadkowe ograniczenia nie przeszkadzają mu w prowadzeniu wyścigówki i jej obsłudze. Kubica pokazał regularne tempo, a podczas odpraw z inżynierami przypomniał, że zawsze słynął z doskonałego wyczucia sprzętu i umiejętności przekazania konstruktywnych uwag.

Zabrakło jedynie mocnego uderzenia w postaci świetnego czasu pojedynczego okrążenia. Owszem, Kubica pojechał szybko, ale nie na tyle, by wzbudzić zachwyt.

Sirotkin pojawił się za kierownicą Williamsa w Abu Zabi. 22-letni Rosjanin nie ma na koncie żadnego startu w Grand Prix F1, brał jedynie udział w testach i treningach z zespołami Sauber oraz Renault. Do niedawna był też trzecim i testowym kierowcą tej ostatniej ekipy. W seriach juniorskich jeździł solidnie i dość szybko, ale bez fajerwerków, dwukrotnie zajmując trzecie miejsce w GP2, bezpośrednim zapleczu F1.

Szybkie pieniądze

Tak samo poszły też jego testy w Williamsie: jeździł solidnie i był to koniec nadziei Kubicy. Z jednej strony Sirotkin w pełni wykorzystał swoją szansę i pokazał zespołowi, że potrafi sobie poradzić, a z drugiej wysłał też sygnał do rodzimych mecenasów.

Błyskawicznie zebrano imponujący budżet, którym podparto niezłe wrażenie z jazd w Abu Zabi. W kuluarach się mówi, że kwota 15 mln euro za jeden sezon to mniej więcej trzy razy więcej niż wkład, którego spodziewano się po Kubicy i jego sponsorach.

Dla finansującego starty Sirotkina SMP Racing ewentualna licytacja mogłaby zresztą trwać w nieskończoność. Stoją za nim bracia Boris i Arkadij Rotenbergowie działający głównie w bankowości i budownictwie energetycznym, którzy przy okazji igrzysk w Soczi zrealizowali kontrakty wartości siedmiu miliardów dolarów. Osobisty majątek Arkadija wyceniany jest na 2,5 miliarda dolarów, Boris ma miliard. Łączy ich nie tylko zamiłowanie do sportów motorowych i dżudo, ale też obecność na czarnych listach rządów i instytucji USA oraz Unii Europejskiej. Międzynarodowe sankcje (m.in. krótkotrwały bojkot banku SMP przez Visę i Mastercard) to cena ich bliskich relacji z Władimirem Putinem.

Walka na budżety nie jest nowością w F1. Dostanie się na wyścigowy szczyt bez bogatego zaplecza jest po prostu niemożliwe, a i w elitarnej kategorii talent czasami przegrywa ze stanem konta. Mając do wyboru kierowcę szybszego o pół sekundy na okrążeniu od zawodnika, który może przynieść kilkanaście milionów od sponsorów, niektóre ekipy wybiorą tego drugiego, a dodatkowe pieniądze włożą w rozwój samochodu, zyskując dzięki lepszym osiągom auta być może więcej niż dawałby bardziej utalentowany kandydat.

Zespoły ze środka stawki często stają przed takim dylematem, zwłaszcza te pozbawione wsparcia wielkich koncernów samochodowych albo innych firm, innymi słowy prywatne, klasyczne zespoły wyścigowe. Takie jak Williams, który ma budżet w granicach stu kilkunastu milionów funtów. To dwa razy mniej niż potentaci z czołówki.

Frank Williams gardził kiedyś merkantylnym podejściem do kierowców. Gdy pod koniec lat 80. warunkiem utrzymania doskonałych silników Hondy było zatrudnienie przeciętnego japońskiego kierowcy Satoru Nakajimy, założyciel zespołu postawił weto. Zapłacił za to wysoką cenę: ze słabszymi motorami jego ekipa spadła z pierwszego miejsca na siódme.

Parę dekad później historia zatoczyła niebywałe koło: syn Satoru, Kazuki Nakajima, dostał fotel w Williamsie dzięki poparciu innego japońskiego dostawcy silników, Toyoty.

Prawdziwym dołkiem jeśli chodzi o obsadę kokpitów legendarnej ekipy był jednak sezon 2012 i skład: Pastor Maldonado oraz Bruno Senna. Obaj wnosili wkład finansowy, do mediów przedostała się nawet faktura wystawiona sponsorowi Maldonaldo, z której wynika, że wenezuelski koncern naftowy PDVSA zapłacił za jego starty w sezonie 2012... 46 milionów dolarów. Prawdziwą ironią losu jest fakt, że to właśnie Maldonado pozostaje ostatnim triumfatorem Grand Prix w barwach Williamsa – tyleż niespodziewanie, co zasłużenie wygrał GP Hiszpanii 2012. Była to zresztą jego jedyna wizyta na podium w F1.

Ojciec miliarder

Teraz Sirotkin ma dołączyć w składzie Williamsa do debiutanta Lance'a Strolla. Kanadyjski nastolatek nie ma doświadczenia, za to jego ojciec, miliarder z branży odzieżowej Lawrence Stroll, zainwestował już ok. 50 milionów dolarów w wyścigową karierę syna, finansując m.in. zakup nowoczesnego symulatora dla Williamsa oraz program testów na torach, których Lance nie poznał w seriach juniorskich.

Na papierze skład Stroll/Sirotkin wygląda na najsłabszy w stawce (za to najsilniejszy finansowo), ale trzeba też podkreślić, że gdyby Rosjanin dał plamę podczas testów i był po prostu słaby, to nawet milionowe oferty sponsorskie nie przechyliłyby szali na jego korzyść.

Wizja solidnego kierowcy z hojnym wsparciem okazała się bardziej ponętna od romantycznej historii Kubicy.

Zespół wciąż nie ogłosił decyzji, ale Kubica wypadł już z gry o ostatnie wolne miejsce w stawce Formuły 1 na sezon 2018. Rolę faworyta do fotela przejął Sirotkin. Ustalenia warunków współpracy z rosyjskim kierowcą są już zaawansowane, ale nawet jeśli debiutant nie dogada się z ekipą, to następny w kolejce jest inny Rosjanin Daniił Kwiat, wyrzucony pod koniec obecnego sezonu z grona kierowców, nad którymi patronat sprawuje Red Bull.

Jeszcze po testach w Abu Zabi, podczas których Kubica po raz pierwszy jeździł tegorocznym modelem Williamsa, to Polak był na czele kolejki. Sprawdzian w aktualnym aucie przekonał zespół, że powypadkowe ograniczenia nie przeszkadzają mu w prowadzeniu wyścigówki i jej obsłudze. Kubica pokazał regularne tempo, a podczas odpraw z inżynierami przypomniał, że zawsze słynął z doskonałego wyczucia sprzętu i umiejętności przekazania konstruktywnych uwag.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
żużel
Ruszyła PGE Ekstraliga. Mistrz Polski pokazał moc na inaugurację sezonu
Moto
Rusza Rajd Dakar. Na trasę wraca Krzysztof Hołowczyc
Moto
Jedna ekstraliga to mało. Polski żużel będzie miał aż dwie
Moto
Bartosz Zmarzlik, mistrz bardzo zwyczajny
Moto
Zmarzlik po raz czwarty indywidualnym mistrzem świata