Formuła 1. Moda na karbon

Sezon Formuły 1 ruszy na początku marca w Bahrajnie, a na razie kibice emocjonują się prezentacjami tegorocznych samochodów oraz barw.

Publikacja: 12.02.2024 03:00

Formuła 1. Moda na karbon

Foto: Adobe stock

Na największych musimy poczekać. Mistrzowie świata z Red Bulla pokażą nową konstrukcję 15 lutego. W walentynki zobaczymy McLarena i Mercedesa, a dzień wcześniej – czerwoną maszynę Ferrari.

Środek stawki już pochwalił się pomysłami. Sensacji nie ma, bo przepisy techniczne – w oczekiwaniu na rewolucję sezonu 2026 – pozostały właściwie bez zmian, ale w pogoni za ułamkami sekund wszyscy starają się choć w minimalnym stopniu poprawić konstrukcje.

Czytaj więcej

Enzo Ferrari. Geniusz czy zwykły tyran

W przypadku wielu samochodów w oczy rzucają się duże połacie „nagiego” włókna węglowego. Cierpią na tym sponsorzy, którzy chcieliby, aby ich barwy przykuwały uwagę, jednak na torze najważniejsze są osiągi. Kilogram zaoszczędzony na przykryciu czarnego karbonu lepiej zainwestować w inny sposób.

Masa minimalna bolidu to 798 kg, ale jeśli ktoś potrafi zejść poniżej tego poziomu, to brakujące kilogramy może umieścić w balaście albo projektując bardziej wytrzymałe elementy w innych obszarach.

Modzie na karbonowe barwy nie uległa ekipa znana dotychczas jako AlphaTauri. Niebieska maszyna z białymi i czerwonymi akcentami jeździ teraz jako Visa Cash App RB, a w poprawie zeszłorocznej ósmej pozycji ma pomóc nie tylko napływ sponsorów, ale także nowy personel i ściślejsza współpraca z Red Bullem, bo obie ekipy mają wspólnego właściciela.

Partnerem zespołu pozostaje Orlen. To szósty sezon obecności tej firmy w F1 i jednocześnie jedyny tak poważny polski akcent, odkąd Robert Kubica postawił na wyścigi długodystansowe.

Czytaj więcej

Robert Kubica i Ferrari. Polaka czeka pracowity sezon

Zespół nowe barwy pokazał w Las Vegas, gdzie od zeszłego roku odbywa się kolejny, już trzeci wyścig F1 w USA. Jak przystało na ogłoszenie nowej tożsamości, stosownie do miejsca, wydarzenie przypominało koncert. W blasku świateł i chmurach sztucznego dymu kierowcy oraz szefostwo zespołu odsłonili auto, które jednak błyskawicznie musiało ustąpić miejsca raperom – gości zabawiali Kendrick Lamar i Baby Keem. – Chcemy znaleźć się na czele środka stawki – deklaruje dyrektor generalny Peter Bayer. Zmian w kokpitach przed sezonem nie było – usiądą w nich Daniel Ricciardo i Yuki Tsunoda – ale szefem zespołu został ściągnięty z Ferrari Laurent Mekies.

– Już potrząsa drzewem – żartuje Bayer, nawiązując do innych nabytków. Są wśród nich m.in. inżynier Tim Goss (poprzednio w FIA, wcześniej spędził prawie trzy dekady w McLarenie) czy dyrektor wyścigowy Alan Permane, który przepracował 34 lata w różnych wcieleniach zespołu z Enstone – Benettonie, Renault, Lotusie i Alpine.

Poza wzmocnieniami kadrowymi marsz w górę stawki ma ułatwić rozbudowa infrastruktury – głównej siedziby we włoskiej Faenzy oraz działu aerodynamiki w Wielkiej Brytanii – a także więzi z Red Bullem. Inspiracje mistrzowską konstrukcją widać w samochodzie – to m.in. konfiguracja zawieszenia oraz kształt sekcji bocznych.

Wstępnym sprawdzianem formy będą testy w Bahrajnie od 21 do 23 lutego. Tydzień później na tym samym torze – podczas pierwszego Grand Prix sezonu – nowe konstrukcje przejdą chrzest bojowy.

Na największych musimy poczekać. Mistrzowie świata z Red Bulla pokażą nową konstrukcję 15 lutego. W walentynki zobaczymy McLarena i Mercedesa, a dzień wcześniej – czerwoną maszynę Ferrari.

Środek stawki już pochwalił się pomysłami. Sensacji nie ma, bo przepisy techniczne – w oczekiwaniu na rewolucję sezonu 2026 – pozostały właściwie bez zmian, ale w pogoni za ułamkami sekund wszyscy starają się choć w minimalnym stopniu poprawić konstrukcje.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Formuła 1
Wilk z Wall Street w owczej skórze. Kim jest Toto Wolff?
Formuła 1
Wojna domowa u mistrzów świata. Wyścigowa potęga Red Bulla trzęsie się w posadach
Formuła 1
Formuła 1. Startuje Grand Prix Bahrajnu, faworyt jest tylko jeden
Formuła 1
Szef Red Bull Racing F1 w opałach. Wewnętrzne dochodzenie wobec Hornera
Formuła 1
Lewis Hamilton wsiądzie do Ferrari