Mundial w Rosji był w wykonaniu polskiej reprezentacji tragiczny. Nie sposób zakłamać rzeczywistości, jesteśmy pierwszą europejską reprezentacją, która odpadła. Graliśmy bodaj najbrzydszą piłkę na tych mistrzostwach. Dla kibica z innego kraju oglądanie reprezentacji Polski musiało być męką. Nie będzie się nas wspominać jak dzielnych Marokańczyków czy Peruwiańczyków, którzy też odpadli, ale pozostawili po sobie dobre wrażenie.
Ale jednocześnie pamiętam, że reprezentacja Adama Nawałki, której czas właśnie się kończy, nie zebrała się po raz pierwszy na trzy tygodnie przed mundialem. Nie, ona wcześniej dwa razy w dobrym stylu zakwalifikowała się do wielkich piłkarskich imprez dając okazję kibicom, by bez ironii śpiewać „Biało-czerwone to barwy niezwyciężone”. To ta sama reprezentacja, która dostarczyła nam tyle radości w czasie Euro 2016, kiedy jeden karny dzielił nas od półfinału. To reprezentacja, która po raz pierwszy w historii polskiej piłki nożnej wygrała z Niemcami. Sporo tego, by było za co dziękować.
Czytaj także: