Teatr TV z miasta ministra Przemysława Czarnka

Nowe argumenty na rzecz niezwłocznych zmian w zarządzaniu Teatrem TV daje kolejna poniedziałkowa premiera, czyli „Zegarek” Jerzego Szaniawskiego w reżyserii Agnieszki Lipiec-Wróblewskiej.

Publikacja: 24.10.2023 12:13

Teatr TV z miasta ministra Przemysława Czarnka

Foto: materiały prasowe

Dlaczego Lublin?

Wyemitowany z telewizyjnego studia w Lublinie spektakl „na żywo” jest trzecim z zaplanowanych w tej formule ośmiu, w obecnym sezonie 2023/24. Dlaczego, akurat z Lublina? Trudno powiedzieć, bo zarówno aktorzy występujący w przedstawieniu, jak i reżyserka, nie pracują na co dzień w Lublinie.

„Zegarek” został napisany przez Jerzego Szaniawskiego w 1935 roku jako słuchowisko i to niemonumentalne. To kameralna opowieść o starym zegarmistrzu, który posądza swego młodego ucznia o kradzież cennego zegarka i nie wierząc w jego zapewnienia, że nie jest sprawcą tego czynu – wyrzuca go z pracy. 

Druga odsłona dramatu i ujawnienie prawdy następuje po wielu latach, kiedy uczeń jest dojrzałym mężczyzną, a jego dawny pryncypał – starym człowiekiem. Wyjaśnia się zagadka „kto ukradł”, ale rozterki moralne, kwestie dotyczące honoru, godności człowieka – nie tracą na sile. 



Czytaj więcej

„Pierwsza lepsza” w Teatrze TV. Aleksander Fredro nie jest lekarzem na kryzys

W Teatrze TV „Zegarek” został pokazany po raz pierwszy w 1955 roku w reżyserii Józefa Słotwińskiego, ale na vod.tvp.pl zobaczyć można jedynie późniejszą czarno-białą realizację z 1961 roku w reżyserii Jerzego Antczaka z kapitalnymi rolami Kazimierza Opalińskiego, Tadeusza Łomnickiego i Antoniny Gordon – Góreckiej. Co ciekawe, ten spektakl także był grany „na żywo” i został zarejestrowany. 

Poniedziałkowa premiera, której byliśmy świadkami, stanowi jedynie echo szlachetnego w wyrazie spektaklu sprzed lat. Współczesna wersja miała zaoferować scenografię (Mirosław Kaczmarek) „utrzymaną w nowoczesnej stylistyce, korespondującej z ponadczasową treścią dramatu”, co oznaczało w praktyce ściankę, na której wyświetlane były projekcje oraz minimalizm wspierany niewyszukanymi podstawowymi sprzętami – krzesłami i rodzajem biurka. Coś – jak w sali prób.

Bez jakości

Reżyserka, Agnieszka Lipiec-Wróblewska deklarowała: „Wykraczając poza realistyczną interpretację (ale zachowując psychologię postaci i przekaz etyczny), wprowadzamy wymiar metafizyczny, docierając do nowych sensów i poziomów interpretacyjnych, które w moim odczuciu zarówno są bliskie Autorowi, jak i zainteresują współczesną widownię”. Owej metafizyki dopatrzeć się można było chyba tylko w projekcjach oraz w fakcie, że każdy z aktorów grał w innym „Zegarku”. Nie jest jednak pewne, czy o to chodziło reżyserce.

 Jeśliby porównywać obie wersje utworu, to warto wspomnieć, że w stosunku do wersji z 1961 roku bardzo znacząco powiększyły się napisy końcowe, czyli lista płac. Bez ekwiwalentu w jakości, niestety.

Zaś Poprzednie dwie premiery „na żywo” w Teatrze TV to dwuosobowy minimusical „Apetyt na czereśnie” Agnieszki Osieckiej w reżyserii Anny Sroki – Hryń (emisja 2 października) oraz komediowo-kryminalny „Mord w hurtowni” Marka Domańskiego zrealizowany przez Adama Sajnuka (emisja 25 września). 

Ten drugi miał być nową wersją spektaklu Teatru Sensacji z 1967 roku. Klimatu kultowej „Kobry” nie było, nawet, gdy rzecz potraktować jako pastisz. Archaiczność w każdym niemal elemencie realizacji dawała wrażenie nieporadności, a nie uroku zakurzonego bibelota, który wystarczy wypucować, by uwodził urodą.

Z „Apetytem na czereśnie” było jeszcze inaczej. Choć reżyserka sprawnie prowadziła aktorów i pomagała im, lokując w nieprzeszkadzającej scenografii, to przedstawienie miało znaczący defekt. Czy to - z niedopatrzenia charakteryzatorów, czy z niedyspozycji aktora – trudno było zaakceptować widok cieknących strumieni potu, który rozpraszał uwagę i powodował pytania zupełnie niezwiązane z treścią spektaklu. Do dziś nie można zresztą zobaczyć tej rejestracji na vod.tvp.pl.

Po trzech premierach powstaje pytanie – czy te kolejne (m.in. „Latający lekarz” Moliera w reż. Krzysztofa Langa, „Znowu łut szczęścia” Joe Alexa w reż. Małgorzata Kosturkiewicz, „Podstolina” Fredry będąca reinterpretacją „Zemsty” w reż. Mariusza Malca) – muszą się wydarzyć? Obecna szefowa Teatru TV, Kalina Cyz, zgromadziła już wystarczająco dużo dowodów swojej nieudolności. Powroty do – zdawałoby się pewnych i wypróbowanych tytułów – nie przekuwały się w sukcesy. 



„Bardzo byłoby żal, gdyby Teatr Telewizji przestał istnieć”– mówiła „Rz" w 2010 roku jego ówczesna szefowa Wanda Zwinogrodzka. – „Są wprawdzie bogate archiwa, ale to za mało, by istniał. Ta samodzielna forma artystyczna jest czymś innym niż tylko zapis przedstawienia. Charakteryzuje się inną estetyką, posługuje odrębnym językiem, inaczej przekazuje widzom treści”.

Matyszkowicz obiecał

W 2021 roku Mateusz Matyszkowicz, wtedy jeszcze tylko członek biura zarządu TVP odpowiedzialny za Teatr TV deklarował: „Nowy repertuar powstaje przy wykorzystaniu badań oczekiwań naszych widzów, bo to widz jest najważniejszym gościem poniedziałkowego święta kultury”.

W sezonie 2022/2023 największą widownią cieszył się „Słomkowy kapelusz” (powtórka z 1995 roku) – 343 tys. widzów. Trudno sądzić, by ten sezon oznaczał wyjście z zapaści.

Kolejnym narastającym problemem Teatru TV jest pomijanie problemów dotyczących etyki władzy, kontrowersyjnych wydarzeń społeczno-politycznych, które mogłyby stać się zaczynem istotnej dyskusji o współczesności. Dziś zapewne nie mógłby powstać taki spektakl jak „Niuz" (2003) Ryszarda Bugajskiego, w którym reżyser opowiedział o swoich doświadczeniach w TAI-u oraz o jej kulisach, nie kryjąc, że postaci miały swoje pierwowzory.

Najwyższy czas na fachowców w Teatrze TV wspierających go wiedzą i doświadczeniem. Rozumiejących, że teatr jest żywym, zmieniającym się wciąż tworem i że nie chodzi o to, by go hamować, ale za nim nadążać.

Dlaczego Lublin?

Wyemitowany z telewizyjnego studia w Lublinie spektakl „na żywo” jest trzecim z zaplanowanych w tej formule ośmiu, w obecnym sezonie 2023/24. Dlaczego, akurat z Lublina? Trudno powiedzieć, bo zarówno aktorzy występujący w przedstawieniu, jak i reżyserka, nie pracują na co dzień w Lublinie.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Teatr
Łódzki festiwal nagradza i rozpoczyna serię prestiżowych festiwali teatralnych
Teatr
Siedmioro chętnych na fotel dyrektorski po Monice Strzępce
Teatr
Premiera spektaklu "Wypiór", czyli Mickiewicz-wampir grasuje po Warszawie
Teatr
„Równi i równiejsi” wracają. „Folwark zwierzęcy” Orwella reżyseruje Jan Klata
Teatr
„Elisabeth Costello” w Nowym Teatrze. Andrzej Chyra gra diabła i małpę