Mistrzowie Polski w ostatnich tygodniach zawodzą. Widać, że forma częstochowian - w połączeniu z kontuzjami oraz kalendarzem meczów - nie jest najwyższa. Pozycja trenera w klubie pozostaje niezachwiana i trudno oczekiwać nagłej zmiany, choć coraz częściej słychać rozczarowanie kibiców. Niektórzy marzą o powrocie Marka Papszuna.
Raków w pięciu ostatnich meczach, licząc Ligę Europy, wygrał raz. Owszem, był to ważny triumf nad Legią w Warszawie, ale patrząc na formę rywala - który przed chwilą przegrał ze Stalą Mielec (1:3) - niekoniecznie jest się czym chwalić. Porażka z Górnikiem (1:2), remis z grającym w "dziesiątkę" przez ponad 80 minut Sportingiem (1:1) czy podział punktów z Widzewem mogą niepokoić.
Czytaj więcej
Legia Warszawa przegrała cztery ligowe mecze z rzędu i to już nie jest przypadek. Przypadkiem było zwycięstwo nad Zrinjskim Mostar. Problem ma zespół, ale i klub. Poczucie własnej wartości nie powinno iść w parze z brakiem szacunku dla przeciwnika.
Wydaje się, że częstochowianie nie mają pomysłu na grę ofensywną. W obronie, pod nieobecność Zorana Arsenicia (wypadł znów na miesiąc z powodu urazu), popełniają zaś coraz więcej błędów. Raków stracił w tym sezonie 15 goli, a w całym poprzednim - tylko 24..
Zespół spod Jasnej Góry dawno nie miał równie złych wyników - od maja. Wówczas jednak częstochowianie mieli w zasadzie pewne mistrzostwo Polski, teraz sytuacja jest inna. Raków ma o co grać i musi wejść jak najszybciej na odpowiednie obroty, jeżeli liczy na walkę o obronę tytułu. Dziś jest w tabeli czwarty i ma cztery punkty mniej niż liderujący Śląsk Wrocław, a w zapasie zaległe spotkanie.