W tym roku Nagroda prof. Aleksandra Gieysztora przyznawana przez Fundację Citi Handlowy im. Leopolda Kronenberga będzie wręczana po raz 25. Jak doszło do jej powstania?
W 1996 roku przy Banku Handlowym powstała Fundacja im. Leopolda Kronenberga i jej rada, której byłem członkiem. Celem Fundacji była edukacja ekonomiczna i finansowa. Pamiętajmy, że był to początek naszych przemian ustrojowych i wielu nie potrafiło się w nowym świecie poruszać. Ale ponieważ w radzie Fundacji było kilka osób związanych z kulturą: m.in. prof. Aleksander Gieysztor i ja, zaczęliśmy starania, by i kulturę, a szczególnie ochronę dziedzictwa, wpisać w misję fundacji. Ustanawiając nagrodę wypełniliśmy pewną lukę, ponieważ nie istniała wtedy żadna pozarządowa nagroda w dziedzinie ochrony dziedzictwa. Kiedy w 1999 roku prof. Gieysztor zmarł, postanowiliśmy uczcić jego udział w naszej radzie – nadając nagrodzie jego imię. Warto też przypomnieć, że profesor angażował się w różne działania społeczne związane z dziedzictwem. Jego marzeniem było stworzenie w Polsce organizacji nawiązującej do brytyjskiej National Trust.
Czytaj więcej
Sympatycy Platformy Obywatelskiej – sądząc z reakcji w serwisach społecznościowych – nie są entuzjastami odbudowy Pałacu Saskiego. Ale deklaracja Bartłomieja Sienkiewicza może być skierowana do zupełnie innej grupy wyborców.
Co w niej takiego cennego?
Siła społeczna tego ruchu. Założona w Wielkiej Brytanii w 1895 roku jako organizacja użyteczności publicznej, w połowie lat 80. liczyła 5 milionów członków. Jej misją jest ochrona tamtejszych zabytków i przyrody, a w praktyce opiekuje się wieloma historycznymi rezydencjami na terenie Anglii. Ich właściciele nie byli w stanie podołać wygórowanym, podatkowym zobowiązaniom i w zamian za możliwość mieszkania w swych rezydencjach przekazywali je National Trust, który zobowiązywał się do bezterminowej opieki nad nimi. Każdy członek National Trust płaci roczną składkę w wysokości 15 funtów (w 1986 roku!), w zamian dostając darmowy wstęp do wszystkich rezydencji znajdujących się pod jego pieczą, a było ich wówczas około 300 na terenie Anglii, Walii, Szkocji. Zostaliśmy zaproszeni na ich coroczny, generalny zjazd – robił wrażenie. Po powrocie profesor Gieysztor próbował namówić ówczesną minister kultury Izabellę Cywińską do stworzenia podobnej organizacji u nas. Przyjechał nawet do Polski jeden z jej szefów, ale na tym się skończyło.
Dziedzictwo nie zna granic, zwłaszcza w sytuacji Polski i jej historii
Po śmierci profesora Gieysztora pańskim zadaniem było przedstawianie najbardziej godnych wyróżnienia. Łatwe zadanie?
Niełatwe, ponieważ musieliśmy wybierać spośród wielu kandydatów zgłaszanych do nagrody, a równocześnie twardo trzymać się założonych kryteriów. Ale tylko w ten sposób można było zbudować prestiż tej nagrody. Nie wręczamy jej jedynie za sumienne, ale wynikające z obowiązków zawodowych wykonywanie pracy, ale za coś ponad to. Za każdym razem wybieraliśmy osobę wyróżniającą się pasją, otwartą na zawodowe i społeczne działania wykraczające poza służbowe obowiązki. Tak było od pierwszej edycji nagrody, która przyznana została Jerzemu Waldorffowi za stworzenie Komitetu Ochrony Powązek. Krzysztof Penderecki został uhonorowany nie tylko za stworzenie Europejskiego Centrum Muzyki w Lusławicach, ale za rewaloryzację dworu oraz – przede wszystkim – założenia ogrodowego. Podobnie w przypadku Andrzeja Wajdy, wyróżnionego za zaangażowanie w powstanie Centrum Sztuki i Techniki Japońskiej „Manggha” w Krakowie.