Gdy Joanna Krupska, szefowa Związku Dużych Rodzin Trzy Plus (ZDR3+) i matka siedmiorga dzieci, dziesięć lat temu mówiła o konieczności zbudowania w Polsce polityki prorodzinnej z prawdziwego zdarzenia, a przede wszystkim finansowego wsparcia wszystkich wychowujących dzieci, wielu pukało się w czoło. Wielodzietność kojarzyła się wówczas nad Wisłą z patologią, posiadanie dzieci było przez pracodawców traktowane jako zło konieczne, a matka postrzegana była jako pracownik drugiej kategorii.
– Nie godziliśmy się z tym. Zależało nam, by zmienić sposób patrzenia na rodziny wielodzietne w Polsce. Mieliśmy też poczucie ogromnej niesprawiedliwości ekonomicznej – mówi Joanna Krupska.
W rodzinach wielodzietnych z reguły pracowała jedna osoba i od jej pensji były odprowadzane podatki.
– Raziło nas to, że są one takiej samej wysokości jak w przypadku osób nieposiadających rodziny. A my nie dość, że wychowywaliśmy dzieci, będące przecież przyszłością kraju, to płaciliśmy ogromne podatki pośrednie. Wielodzietni kupują wszystkiego więcej: ubrań, żywności, zużywają więcej wody i energii. Wszystko to jest obciążone VAT. Mieliśmy poczucie, że płacimy więcej do wspólnej kasy i m.in. przez to wiele rodzin, w których wychowywało się kilkoro dzieci, wpada w biedę – mówi Krupska.
Zmienić rzeczywistość
Wielodzietni mieli jednak dość narzekania. Postanowili, że wezmą sprawy w swoje ręce i sami stawią czoła utrudniającemu im życie systemowi społeczno-ekonomicznemu. – Od lat 70. większość z nas działała społeczne. Mój mąż Janusz Krupski już podczas studiów działał w kołach naukowych, samorządzie studenckim i opozycji antykomunistycznej. Ja w przeszłości razem z grupą przyjaciół tworzyłam grupę wsparcia dla rodziców dzieci upośledzonych Wiara i Światło – opowiada Krupska. Dodaje też, że to właśnie wtedy nauczyli się, jak ważne jest to, by mówić głośno o potrzebach zmian. I że takie słowa mają ogromną siłę sprawczą – potrafią nawet zmienić rzeczywistość.