Piłka nożna: Rządy agentów

Kilku menedżerów trzyma piłkarski świat w coraz mocniejszym uścisku i zarabia ogromne pieniądze.

Aktualizacja: 26.10.2016 20:29 Publikacja: 26.10.2016 20:04

Mino Raiola

Mino Raiola

Foto: AFP

Dyrektor Juventusu Turyn Giuseppe Marotta przyznał, że zarobek klubu na rekordowej sprzedaży Paula Pogby do Manchesteru United wyniósł 72 miliony euro. Musiał wytłumaczyć akcjonariuszom najbardziej utytułowanej drużyny we Włoszech szczegóły rekordowego transferu, a smaczki ze spotkania oczywiście przedostały się do mediów.

Ze słów Marotty wynika, że United zapłaciło za Francuza 105 milionów, a kolejne 5 milionów bonusów uzależnione jest od tego, czy Pogba podpisze nowy kontrakt z MU, albo od tego, czy Anglicy sprzedadzą pomocnika za sumę powyżej 50 milionów euro.

Po odjęciu kosztów związanych z transferem, kasę Juve zasiliły 72 miliony. Aż 27 milionów to prowizja dla firmy agenta piłkarza, Mino Raioli. Włoski menedżer dostanie więc nieco ponad 25 procent wartości tego najdroższego w historii futbolu transferu. A to niejedyny tego lata zarobek urodzonego we Włoszech, ale wychowanego w Holandii agenta. Jego głównym płatnikiem stał się właśnie klub z czerwonej części Manchesteru, bo to do United trafili tego lata także inni klienci Raioli: Zlatan Ibrahimović oraz Henrich Mchitarjan. Nie można więc się specjalnie dziwić, że pod koniec sierpnia tego roku Raiola lekką ręką wydał 7 milionów euro na willę w Miami, której poprzednim właścicielem był Al Capone.

Dziś media portretują superagentów – takich jak Raiola czy Jorge Mendes, menedżer Jose Mourinho i Cristiano Ronaldo – jako faktycznie trzymających władzę w futbolu. Kiedy i jak to się stało, że osoby, których zadanie – w największym skrócie – sprowadza się do kontaktowania klubów i piłkarzy oraz negocjowania w imieniu swoich klientów umów i kontraktów sponsorskich, stały się tak wpływowe i bogate?

Jedną z głównych przyczyn było tzw. prawo Bosmana, czyli werdykt sądu z 1995 roku, który pozwala piłkarzom swobodnie zmieniać pracodawcę wraz z końcem kontraktu. Do tego oczywiście doszło prawo Unii otwierające rynki pracy dla jej obywateli. Mało kto dziś pamięta, że kiedyś we wszystkich ligach obowiązywały limity obcokrajowców. Dziś kluby, takie jak Chelsea (w kadrze ma trzech Anglików) czy Sevilla (siedmiu Hiszpanów, w tym dwóch rezerwowych bramkarzy), nikogo nie dziwią.

Drugi powód wpływów i bogactwa agentów to odkrycie, że nie ma lepszej rozrywki telewizyjnej od piłki nożnej. W latach 90. okazało się, że stacje są gotowe wyłożyć gigantyczne sumy za prawa do pokazywania futbolu.

Ze składu reprezentacji Anglii, która w 1966 roku zdobyła mistrzostwo świata, tylko trzech zawodników nie zostało zmuszonych przez życie do sprzedania złotych medali. Dziś to nie do pomyślenia, biorąc pod uwagę, ile zarabiają piłkarze. Także dzięki twardym negocjatorom w postaci swoich agentów.

Najważniejsi zawodnicy, których pewnie jest nieco ponad 100, może 200, reprezentowani są przez mniej więcej dziesięć agencji menedżerskich. Nastąpiła monopolizacja rynku.

Jorge Mendes w dyskotece poznał swojego pierwszego klienta – bramkarza Nuno Espirito Santo, któremu pomógł w negocjacjach z Deportivo La Coruna w 1996 roku. Dziś da się narysować mapę powiązań, których punktem centralnym jest firma Mendesa – Gestifute. Już nie tylko piłkarze i trenerzy, ale całe kluby są w stajni Portugalczyka. Ostatnio angielski Wolverhampton został własnością chińskiej firmy Fosun International, która ma udziały w Gestifute. Mendes został zatrudniony w roli skauta klubu, a w ciągu tygodnia Wolves dokonało 12 transferów.

W Hiszpanii klubem Mendesa jest Valencia, która należy do Petera Lima, miliardera z Singapuru. Portugalski superagent pośredniczył w zakupie przez Lima klubu i – jak się okazało – nie poprzestał na tym. Szybko trenerem Valencii został pierwszy klient Mendesa – Espirito Santo. We Francji niemal całkowicie od menedżera Ronaldo zależne jest Monaco. To w księstwie przystań znalazł Falcao, któremu Mendes – choć Kolumbijczyk gra coraz gorzej – wciąż znajduje doskonałe miejsca pracy. W zeszłym sezonie była to Chelsea i mówi się, że Roman Abramowicz odwdzięczył się Mendesowi, wciągając kolumbijskiego napastnika na listę płac.

Podobne imperia budują Raiola i właściciel agencji Stellar Group Jonathan Barnett, który pośredniczył w poprzednim rekordowym transferze – przejściu Garetha Bale'a do Realu Madryt. W stajni Stellar znajdują się m.in. Wojciech Szczęsny i Grzegorz Krychowiak, którzy (prawdopodobnie) płacą agentom 10 procent swoich zarobków.

Coraz częściej to wola agentów decyduje o transferze. Pogba chciał ponoć przejść do Realu, ale Raiola chciał wziąć rewanż na Manchesterze (sir Alex Ferguson przyznawał, że holenderskiego Włocha nie lubi i nie ma zamiaru z nim robić interesów).

FIFA jeszcze trzy lata temu informowała o pracach nad nowym systemem transferowym, który eliminowałby, lub przynajmniej ograniczał, rolę agentów przy transferach. Kluby miały same się dogadywać, bez pośredników. Dziś o tym projekcie już nic nie słychać, a najpotężniejsi menedżerowie rosną w siłę.

Dyrektor Juventusu Turyn Giuseppe Marotta przyznał, że zarobek klubu na rekordowej sprzedaży Paula Pogby do Manchesteru United wyniósł 72 miliony euro. Musiał wytłumaczyć akcjonariuszom najbardziej utytułowanej drużyny we Włoszech szczegóły rekordowego transferu, a smaczki ze spotkania oczywiście przedostały się do mediów.

Ze słów Marotty wynika, że United zapłaciło za Francuza 105 milionów, a kolejne 5 milionów bonusów uzależnione jest od tego, czy Pogba podpisze nowy kontrakt z MU, albo od tego, czy Anglicy sprzedadzą pomocnika za sumę powyżej 50 milionów euro.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Poznaliśmy finalistów. Kto zagra o puchary Ligi Europy i Ligi Konferencji?
Piłka nożna
Trzy minuty szaleństwa. Echa meczu Bayern-Real
Piłka nożna
Real - Bayern. Czy Szymon Marciniak popełnił błąd? Były sędzia Marcin Borski wyjaśnia
Piłka nożna
Maciej Rybus uczcił w Rosji Dzień Zwycięstwa. Były reprezentant pojawił się z symbolem wojskowym
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Piłka nożna
Szymon Marciniak popełnił błąd? Kontrowersje w meczu Realu z Bayernem