#RZECZoPRAWIE - Rafał Sarbiński: reprywatyzacji przeszkadza socjalistyczna mentalność

Obrót roszczeniami do gruntów warszawskich to nie jest działanie niezgodne z prawem. Traktowanie nabywców tych roszczeń jak cwaniaków czy przestępców jest głęboko niesprawiedliwe - twierdzi adwokat Rafał Sarbiński.

Aktualizacja: 26.08.2016 15:26 Publikacja: 26.08.2016 14:58

Rafał Sarbiński

Rafał Sarbiński

Foto: rp.pl

W piątkowym programie #RZECZoPRAWIE Tomasz Pietryga rozmawiał z Rafałem Sarbińskim, adwokatem specjalizującym się w sprawach reprywatyzacyjnych.

Tomasz Pietryga: Zamieszanie wokół reprywatyzacji w Warszawie stało się gorącym tematem tegorocznych wakacji. Politycy niemal wszystkich opcji już mówią o potrzebie debaty nad kompleksową ustawą reprywatyzacyjną. Panie Mecenasie, jak wyhodowano aferę reprywatyzacyjną?

Rafał Sarbiński: Zacznijmy od tego, że jako aferę sprawę tę przedstawiają media. Jak jest w rzeczywistości, można byłoby stwierdzić dopiero po analizie akt postępowania. Według mojej wiedzy w sprawie nie zostało wydane żadne orzeczenie ani decyzja , które by podważały dotychczasowy tok postępowania w sprawie zwrotu warszawskich nieruchomości. Ostateczne decyzje administracyjne w tej sprawie są więc nadal w obrocie, więc trudno mówić, że doszło do naruszenia prawa.

Ale padają zarzuty wobec urzędników o uwłaszczenie się na tej reprywatyzacji.

Błędem jest wyciąganie spraw wątpliwych przed nawias i patrzenie na i tak ograniczoną reprywatyzację warszawską z perspektywy spraw nagłaśnianych przez media, które niektórzy oceniają jako sprzeczne z prawem lub etyką.

O wątpliwym handlu roszczeniami do gruntów warszawskich mówi się jednak już od lat 90-tych. Więc coś chyba było nie tak z reprywatyzacją, skoro ustawodawca postanowił zmienić przepisy.

Obrót roszczeniami do gruntów warszawskich to nie jest działanie niezgodne z prawem. Roszczenia takie podlegają zbyciu jak każde dobra czy prawa. Traktowanie nabywców tych roszczeń jako cwaniaków czy przestępców jest głęboko niesprawiedliwe i nieuzasadnione. Jeśli ktoś zapłacił za nabycie roszczenia, to ma pełne prawo odzyskać nieruchomość lub odszkodowanie za nią.

Zwracam uwagę, że sytuacje są różne. Proszę sobie wyobrazić osobę w podeszłym wieku, która nie tylko nie ma już czasu, sił ani środków, aby walczyć o odzyskanie bezprawnie zabranej nieruchomości, ale przede wszystkim nie ma z czego żyć. Osoba ta jest przeszczęśliwa, jeżeli uda jej się uzyskać pieniądze za sprzedane roszczenie.

Ja znam inne udokumentowane przykłady. Właściciele próbowali, często przez wiele lat, odzyskać nieruchomości i im się to nie udawało, a osoba, której sprzedali roszczenie odzyskiwała nieruchomość w ciąg kilku miesięcy.

Jeżeli nabywcami roszczeń są osoby specjalizujące się w tego typu sprawach, to jest im łatwiej w krótkim terminie poradzić sobie w tym urzędniczym gąszczu . Znam osobiście takie osoby i nie dopatruję się w ich działaniach naruszenia prawa. Osoba, która sama prowadzi sobie sprawę reprywatyzacyjną, nie chodzi za sprawą, nie zatrudnia prawników, musi się liczyć z tym, że postępowanie będzie trwało nawet latami.

W tej sprawie pojawił się wątek umowy indemnizacyjnej między Polską a Danią. Ta umowa, zdaniem niektórych, miała wykluczyć odzyskanie nieruchomości warszawskiej w naturze, gdyż obywatel Danii, który zbył roszczenia do tej nieruchomości, otrzymał na podstawie tej umowy odszkodowanie. Charakter prawny umów indemnizacyjnych zawartych w czasach PRL budzi jednak wątpliwości, bo nie były one ani ratyfikowane ani opublikowane. Nie mogą więc wywoływać skutków prawnych w obrocie. Są to akty prawne zawierające zobowiązanie jednego państwa do przekazania obywatelowi drugiego państwa lub jego następcom prawnym określonej kwoty w ramach odszkodowania w zamian za zwolnienie państwa z odpowiedzialności. Mam wątpliwości, czy umowa taka może pozbawić obywateli prawa do roszczeń.

Czy ustawa reprywatyzacyjna jest potrzebna skoro postępowania o zwrot zabranych nieruchomości toczą się na drodze administracyjnej, sądowej?

Oczywiści, bo mienie zabrane przez komunistów na podstawie różnych aktów prawnych zostało przejęte bez jakichkolwiek odszkodowań. Szansę na odzyskanie nieruchomości czy odszkodowanie mają osoby, którym zabrano je sprzecznie z prawem. Osoby, którym zagrabiono majątek w zgodzie z ówczesnym prawem, nie mają takiej możliwości. I to im jest potrzebna ustawa reprywatyzacyjna.

Natomiast nazywanie bubla prawnego małą ustawą reprywatyzacyjną to tak jakby powiedzieć, że więzienie przy Rakowieckiej za czasów stalinowskich było sanatorium. Propozycja zapłacenia 10 proc. wartości zabranego mienia jest śmieszna. Jakakolwiek wartość poniżej 50 proc. będzie krzywdząca.

Jak jednak pogodzić interesy byłych właścicieli z możliwościami państwa. Wartość roszczeń reprywatyzacyjnych może sięgać nawet 100 mld złotych.

Nie sposób powiedzieć osobie, której przodkowie budowali jakiś majątek, że nic nie dostanie, bo trzeba byłoby wtedy dać też innym, a na to państwa nie stać. Przede wszystkim to, co można zwrócić w naturze, trzeba zwrócić w naturze. Nie będzie to łatwa sprawa, bo nigdy nie dokonano inwentaryzacji było jednak inwentaryzacji roszczeń i tak naprawdę nie wiadomo o jakim majątku mówimy. Ale leży ziemia odłogiem, niszczeją dworki , pałace, które można byłoby przekazać wywłaszczonym, ale tego nikt nie chce zrobić, bo panuje socjalistyczna mentalność, która każe powstrzymywać się z oddaniem tego, co było prywatną własnością.

Ta sama mentalność każe traktować osoby, które kupiły roszczenia do zabranych nieruchomości jak cwaniaków. Działalność gospodarcza polega na tym, że kupujemy taniej po to, żeby sprzedać drożej. Dlaczego więc mamy pretensje do osoby, która kupiła roszczenie, zaangażowała prawników i uzyskała korzystną decyzję administracyjną o zwrocie nieruchomości lub orzeczenie sądu i na końcu osiągnęła z tego jakiś zysk?

To nie tak Panie Mecenasie. Pretensje są oto, że doszło do patologicznej sytuacji: prawowici właściciele nie mogli przez lata odzyskać nieruchomości nawet zatrudniając prawnika, a handlarz roszczeniami odzyskał bardzo szybko.

Trudno mieć pretensje, że fachowiec w dziedzinie odzyskiwania nieruchomości poradził sobie lepiej. Gdyby jednak okazało się, że nabywca roszczeń wszedł w porozumienie z urzędnikiem i urzędnik specjalnie powstrzymywał się z wydaniem korzystnej dla uprawnionego decyzji po to, by ten sprzedał „za czapkę gruszek" roszczenia handlarzowi , to oczywiście mielibyśmy do czynienia z czynem zabronionym. Ale dotychczas nikomu takich działań nie udowodniono.

Wróćmy do małej ustawy reprywatyzacyjnej.

Jest zła, bo ograniczy obrót roszczeniami i uniemożliwi zwrot nieruchomości w naturze. Miastu stołecznemu Warszawa zostało przyznane prawo pierwokupu roszczeń do gruntów warszawskich. Jest to niczym nieuzasadnione ograniczenie swobody umów. Mogę nie chcieć sprzedać roszczeń miastu czy Skarbowi Państwa. Dodatkowo ta ustawa nie wyeliminuje patologii, ponieważ będą inne metody podejmowania nieuczciwych działań.

Rozszerzenie – w stosunku do dekretu Bieruta – powodów, dla których prezydent Warszawy może bez odszkodowania odmówić zwrotu nieruchomości przejętej na cele publiczne, spowoduje, że zwrot nieruchomości warszawskiej w naturze będzie praktycznie niemożliwy.

Ale to jak rozwiązać problem nieruchomości, w których dziś mieszczą się szpitale czy szkoły? Państwo powinno znaleźć inny sposób na lokalizację tych instytucji. Nie można przyjmować, że byli właściciele mają finansować działalność publiczną poprzez zabranie im nieruchomości na publiczne cele bez żadnego zadośćuczynienia.

Poza tym ta mała ustawa reprywatyzacyjna obróci się przeciwko Skarbowi Państwa. Specyfika postępowań o zwrot nieruchomości warszawskich jest bowiem taka, że jeżeli w postępowaniu nadzorczym zostanie stwierdzona nieważność decyzji administracyjnej bądź wydanie tej decyzji z naruszeniem prawa, to otwiera się możliwość dochodzenia roszczeń odszkodowawczych na podstawie art. 160 kodeksu postępowania administracyjnego.

Forsując uchwalenie małej ustawy reprywatyzacyjnej, miasto Warszawa rozwiązało sobie część problemów, przerzucając koszty zapłaty za część roszczeń na Skarb Państwa.

Czy jest szansa na ustawę, która przyzna odszkodowania byłym właścicielom?

Wątpię, by była do tego wola polityczna. Politycy w mediach przerzucają się odpowiedzialnością za to, co media nazywają aferą. Proszę zwrócić uwagę, że uprawnieni do zwrotu nieruchomości są niewielkim ułamkiem elektoratu. Politycy nie będą zainteresowani, by działać w ich interesie i narażać się na zarzuty w środkach masowego przekazu.

W piątkowym programie #RZECZoPRAWIE Tomasz Pietryga rozmawiał z Rafałem Sarbińskim, adwokatem specjalizującym się w sprawach reprywatyzacyjnych.

Tomasz Pietryga: Zamieszanie wokół reprywatyzacji w Warszawie stało się gorącym tematem tegorocznych wakacji. Politycy niemal wszystkich opcji już mówią o potrzebie debaty nad kompleksową ustawą reprywatyzacyjną. Panie Mecenasie, jak wyhodowano aferę reprywatyzacyjną?

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Droga konieczna dla wygody sąsiada? Ważny wyrok SN ws. służebności
Sądy i trybunały
Emilia Szmydt: Czuję się trochę sparaliżowana i przerażona
Zawody prawnicze
Szef palestry pisze do Bodnara o poważnym problemie dla adwokatów i obywateli
Sądy i trybunały
Jest opinia Komisji Weneckiej ws. jednego z kluczowych projektów resortu Bodnara
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Prawo dla Ciebie
Jest wniosek o Trybunał Stanu dla szefa KRRiT Macieja Świrskiego