Aryna Sabalenka ponownie wielkoszlemową mistrzynią w Melbourne

Niespodzianki nie było. Białorusinka sprawnie obroniła tytuł najlepszej tenisistki Australian Open wygrywając w godzinę i kilkanaście minut z Chinką Qinwen Zheng 6:3, 6:2

Publikacja: 27.01.2024 11:40

Aryna Sabalenka

Aryna Sabalenka

Foto: AFP

Początek spotkania od razu podpowiadał końcowe rozstrzygnięcie. Pięć wygranych piłek z rzędu, szybkie prowadzenie, kto z publiczności na Rod Laver Arena wierzył w sukces finałowej debiutantki, musiał stracić złudzenia. 

Qinwen Zheng potrafi już całkiem sporo, ma świetny serwis, mocno odbija piłki zza końcowej linii, ale na razie to nie ten poziom siły, szybkości i kortowej agresji jaką prezentuje nowa/stara mistrzyni. Sabalenka parła do zwycięstwa bez zatrzymania, wspierając się głośnymi okrzykami i potęgą uderzeń z obu stron kortu.

Czytaj więcej

Daniił Miedwiediew rywalem Jannika Sinnera w finale Australian Open

Chińska część publiczności też krzyczała (rodaków Qinwen Zheng było niemało), ale nic to nie dało. Lekkie zacięcie Białorusinki nastąpiło dopiero przy piłkach meczowych, czyli stanie 6:3, 5:2, 40-0. Dwie Aryna straciła sama po dość prostych błędach, trzecią obroniła Chinka posyłając za siatkę zgrabny skrót. Kolejny punkt Sabalenka straciła po wzorowym returnie Zheng. 

Wyglądało na to, że druga tenisistka świat już myśli o wręczaniu pucharu, albo układa w głowie mowę końcową. Te przegrane piłki kazały jednak Arynie wrócić myślami do wymian, poprawiła się, zapracowała na piątą piłkę meczową i tę z przytupem wygrała. Grawer mógł zacząć pracę nad wyryciem jej nazwiska na podstawie Daphne Akhurst Memorial Cup, choć po prawdzie, mógł to zrobić godzinę wcześniej. 

Czytaj więcej

Australian Open. Krótka chwila suspensu

Tytuł niewątpliwie poszedł we właściwe ręce, Sabalenka nie straciła seta w turnieju, jedyny opór, i to chwilowy, napotkała w półfinale z Coco Gauff. Nagroda finansowa dla mistrzyni to 3,15 mln dol. australijskich (przed opodatkowaniem), w rankingu Białorusinka nie zyskała nic do Igi Świątek, bo broniła 2000 punktów z ubiegłego roku. Chinka zyskała – będzie pod poniedziałku siódmą tenisistką świata z kontem wzbogaconym o 1,725 tys. dol. australijskich brutto.

W trzecią niedzielę, ostatniego dnia turnieju, w programie wydarzeń na Rod Laver Arena zostały jedynie dwa mecze. Od 5. rano (czasu polskiego) finał debla kobiet Ludmiła Kiczenok i Jelena Ostapenko kontra Su-wei Hsieh i Elise Mertens. Od 9.30 wielki finał singla mężczyzn: Jannik Sinner – Daniił Miedwiediew. 

Kobiety – finał

A. Sabalenka (2) – Q. Zheng (Chiny, 12) 6:3, 6:2

Juniorki – finał

R. Jamrichova (Słowacja, 1) – E. Jones (Australia, 6) 6:4, 6:1 

Juniorzy – finał

R. Sakamoto (Japonia, 4) – J. Kumstat (Czechy) 3:6, 7:6 (7-2), 7:5

Początek spotkania od razu podpowiadał końcowe rozstrzygnięcie. Pięć wygranych piłek z rzędu, szybkie prowadzenie, kto z publiczności na Rod Laver Arena wierzył w sukces finałowej debiutantki, musiał stracić złudzenia. 

Qinwen Zheng potrafi już całkiem sporo, ma świetny serwis, mocno odbija piłki zza końcowej linii, ale na razie to nie ten poziom siły, szybkości i kortowej agresji jaką prezentuje nowa/stara mistrzyni. Sabalenka parła do zwycięstwa bez zatrzymania, wspierając się głośnymi okrzykami i potęgą uderzeń z obu stron kortu.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Tenis
Zendaya w „Challengers”. Być jak Iga Świątek i Coco Gauff
Tenis
WTA Madryt. Iga Świątek zagrała koncert. Sprinterski awans do 1/8 finału
Tenis
Hubert Hurkacz w imponującym stylu zaczął turniej w Madrycie
Tenis
WTA Madryt. Magda Linette przegrała z Aryną Sabalenką po dwugodzinnej bitwie
Tenis
Iga Świątek wygrywa pierwszy mecz w Madrycie. Niespodziewane kłopoty w końcówce