Australian Open. Krótka chwila suspensu

O tytuł mistrzyni Wielkiego Szlema zagrają w sobotę broniąca trofeum Aryna Sabalenka i Qinwen Zheng, czyli młoda siła chińskiego tenisa.

Publikacja: 26.01.2024 03:00

Aryna Sabalenka awansowała do finału Australian Open i może w sobotę obronić tytuł

Aryna Sabalenka awansowała do finału Australian Open i może w sobotę obronić tytuł

Foto: David GRAY/AFP

Chociaż Białorusinka nie prezentuje na korcie wysublimowanego tenisa, tylko sprowadza grę do ciągłego podnoszenia skuteczności potężnego serwisu i forhendu, to metoda jest – jak widać – coraz lepsza.

Sabalenka była zdecydowaną kandydatką do powtórki obecności w finale, nawet jeśli jej półfinałową rywalką została trzecia rakieta świata Coco Gauff, do 13 marca jeszcze nastolatka, która czasem potrafi posłać piłkę serwisową jeszcze mocniej.

Czytaj więcej

Aryna Sabalenka po roku znów zagra o tytuł w Australian Open

Kosztowny błąd

Mecz Sabalenka – Gauff toczył się jednak bardziej wedle przypływów koncentracji i dekoncentracji drugiej tenisistki świata, chociaż Amerykanka dała widzom chwilę suspensu, gdy udało się jej przejść od stanu 2:5 do 6:5 i 30-0 w pierwszym secie, by właśnie wtedy popełnić najbardziej kosztowny błąd w całym meczu.

Skazana na tie-break z podrażnioną Sabalenką Gauff przegrała dogrywkę wysoko. Potem także drugi set, już bez wielkich szans na wyrównanie.

Pamięć o jej wygranej z Białorusinką w finale US Open sprzed czterech miesięcy uleciała, tak samo jak liczenie kolejnych zwycięskich meczów w tym roku. Licznik australijskiej chwały bije teraz dla rywalki.

Czytaj więcej

Czy Aryna Sabalenka wygra Australian Open? Przedwczesny finał z Coco Gauff

Sabalenka po awansie do finału zachowa na pewno drugie miejsce w rankingu WTA, a może też powtórzyć osiągnięcie rodaczki Wiktorii Azarenki, która w latach 2012 i 2013 zwyciężyła w Melbourne rok po roku.

Szanse, jak się powszechnie ocenia, ma znaczne, bo jej rywalką będzie Zheng, a więc utalentowana 21-letnia Chinka, od 2021 roku pracująca w Barcelonie pod trenerską opieką Pere Riby, potem Wima Fissette i znów Riby.

Zdolna, debiutantka roku 2022 w WTA Tour, mistrzyni turniejów w Palermo i Zhengzhou, ale w turniejach wielkoszlemowych jeszcze bez doświadczenia większego niż ćwierćfinał US Open 2023.

Tę finalistkę wyłonił półfinał Zheng z kwalifikantką Dajaną Jastremską, której bezkompromisowy tenis, polegający często na kończeniu wymian przy każdej, nawet niepewnej okazji, przegrał z bardziej uporządkowaną i mniej emocjonalną grą Chinki oraz bólem spracowanego ciała, gdyż Ukrainka grała w czwartek już dziewiąte spotkanie w turnieju.

Czytaj więcej

Australian Open. Mała bajka i polski uśmiech

Zheng wygrała zatem 6:4, 6:4 i będzie dumną debiutantką w finale Wielkiego Szlema. Awansuje też do pierwszej dziesiątki świata, co najmniej na siódmą pozycję (tytuł dałby jej szóstą). Do tego wyjdzie na decydujący mecz dokładnie dekadę po tym, jak Australian Open wygrała największa sława kobiecego tenisa w Państwie Środka – Na Li, która w Melbourne słusznie występuje w turnieju legend.

Jastremska zapewni sobie też niemało, gdyż z 93. miejsca na świecie znajdzie się w poniedziałek na 29., co przede wszystkim na długo oznacza koniec kwalifikacji do jakiegokolwiek turnieju WTA każdej kategorii, a premia w wysokości 990 tysięcy dolarów australijskich (brutto) zapewne uwolni ją od trosk o finansowanie siebie i grupy wsparcia.

Warto było czekać

Przewidziany powszechnie w połowie kobiecy finał wciąż ma tę samą faworytkę, nawet jeśli za Zheng stoi wsparcie milionów rodaków i sława Na Li, a za jej rywalką na pewno Azarenka i – wielce prawdopodobnie – również władze w Mińsku. Sama Sabalenka zadeklarowała zaś, że czuje się po prostu mocna.

– Powiedziałabym, że emocjonalnie absolutnie będę gotowa do walki. Nie zwariuję. Kiedy grasz swój pierwszy finał, to odczuwasz duże emocje i czasami się spieszysz. Kiedy jesteś w finale po raz trzeci, tak jak ja, myślisz sobie: To finał. Jest w porządku. To po prostu kolejny mecz. W najgorszym wypadku przegram i w przyszłym roku będę miała mniej punktów do obrony. Takie podejście pomaga mi zachować koncentrację i dać z siebie wszystko w każdym meczu. Bez myśli o obronie czegokolwiek – wyjaśniła dziennikarzom przed sobotnim finałem w Melbourne.

Tego samego dnia odbędzie się finał turnieju męskich debli. Wprawdzie bez Jana Zielińskiego, który słusznie postawił na miksta z Su-Wei Hsieh, ale i tak w zestawieniu, które przyciąga uwagę.

Z jednej strony staną Włosi: 29-letni Andrea Vavassori i 39-letni Simone Bolelli (deblowy mistrz Australian Open z 2015 roku z Fabio Fogninim), a z drugiej 36-letni Australijczyk Matthew Ebden (mistrz Wimbledonu 2022) i prawie 44-letni Rohan Bopanna z Indii, który mimo wygrania 24 turniejów deblowych w ATP Tour nie został jeszcze mistrzem Wielkiego Szlema w tej specjalności, za to po raz pierwszy w życiu sięgnął pierwszego miejsca światowego rankingu deblistów. Warto było czekać.

Chociaż Białorusinka nie prezentuje na korcie wysublimowanego tenisa, tylko sprowadza grę do ciągłego podnoszenia skuteczności potężnego serwisu i forhendu, to metoda jest – jak widać – coraz lepsza.

Sabalenka była zdecydowaną kandydatką do powtórki obecności w finale, nawet jeśli jej półfinałową rywalką została trzecia rakieta świata Coco Gauff, do 13 marca jeszcze nastolatka, która czasem potrafi posłać piłkę serwisową jeszcze mocniej.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Tenis
Zendaya w „Challengers”. Być jak Iga Świątek i Coco Gauff
Tenis
WTA Madryt. Iga Świątek zagrała koncert. Sprinterski awans do 1/8 finału
Tenis
Hubert Hurkacz w imponującym stylu zaczął turniej w Madrycie
Tenis
WTA Madryt. Magda Linette przegrała z Aryną Sabalenką po dwugodzinnej bitwie
Tenis
Iga Świątek wygrywa pierwszy mecz w Madrycie. Niespodziewane kłopoty w końcówce