Liga Konferencji: Legia zawstydza i daje nadzieje

Porażka w Molde 2:3 to w perspektywie rewanżu za tydzień na Łazienkowskiej nie jest zły wynik. Pod warunkiem, że Legia będzie grała przez 90 minut tak, jak w drugiej połowie, a nie tak, jak w pierwszej.

Publikacja: 15.02.2024 21:19

Piłkarz Legii Warszawa Steve Kapuadi i Kristian Eriksen z Molde FK podczas pierwszego meczu play off

Piłkarz Legii Warszawa Steve Kapuadi i Kristian Eriksen z Molde FK podczas pierwszego meczu play off o awans do 1/8 finału Ligi Konferencji

Foto: PAP/Leszek Szymański

Pierwsza to była katastrofa. Legia prezentowała się tak, jak w mrocznych czasach Czesława Michniewicza, a nie trenera Kosty Runjaicia. Od kiedy pracuje przy Łazienkowskiej, takiego występu jeszcze nie miał.

Pierwszy błąd popełnił przy ustalaniu wyjściowego składu. Legia rozegrała w zimie pięć meczów sparingowych i jeden ligowy. Trener miał sporo możliwości sprawdzenia nowych ustawień i nowych graczy. Musiał wziąć pod uwagę, że nie ma już Ernesta Muciego, Bartosz Slisza, a Marc Gual nie przyjedzie do Norwegii.

Czytaj więcej

Legia w Lidze Konferencji Europy: Lech wyznaczył drogę

Być może też analitycy Legii nie dość dobrze rozpoznali grę Molde. Efekty było widać od pierwszej minuty. Legia nie tworzyła zespołu, nie było współpracy pomiędzy formacjami, asekuracji, indywidualne błędy pogarszały sytuację, a Bartosz Tobiasz rozgrywał już lepsze mecze.

Norwegowie bez problemu organizowali akcje, a legioniści nie bardzo wiedzieli jak im zapobiec. Strata trzech bramek w ciągu dwunastu minut to na tym poziomie rozgrywek europejskich kompromitacja i wstyd. Wszyscy się do tego przyłożyli.

Fakt, że w przerwie trener przeprowadził aż cztery zmiany jednocześnie, co zdarza się bardzo rzadko, nie było niczym dziwnym. Jeśli już nie ma czego bronić, trzeba próbować coś zmienić.

Molde — Legia 3:2: czy Legia ma szanse na awans?

Zmiany przyniosły efekt, czego można się było spodziewać. Bartosz Kapustka powinien wychodzić zawsze w pierwszej jedenastce, bo on potrafi nie tylko bronić, ale organizować i strzelać. Kosowianin Oendrim Zyba nie bardzo wiedział co się dzieje na boisku. Może to nie jego wina. Patryk Kun gra wprawdzie bardzo ambitnie, ale dość jednostronnie i przewidywalnie. Tomas Pekhart nie otrzymał ani jednego dobrego podania, Maciej Rosołek grał, jakby go coś bolało. To Norwegowie dobrze wiedzieli czego się spodziewać po Legii, a nie my po nich.

Czytaj więcej

Wróciła Ekstraklasa. Porażki lidera i mistrza Polski

Kiedy Legia zaczęła wreszcie grać do przodu, Molde zaczęło mieć problemy. Mimo, że legioniści nie robili niczego wyjątkowego. Grali po prostu szybciej, agresywniej, już jako cała drużyna. Chociaż irytujący Josue nie za bardzo w tym pomagał (ale bramkę strzelił ładną).

To że w tych okolicznościach Legia strzeliła dwie bramki dobrze o niej świadczy i daje nadzieje przed rewanżem. Runjaić po raz drugi tych samych błędów nie popełni, a jego piłkarze już wiedzą, że są w stanie odrobić straty, tylko muszą się postarać. Z lepszymi wygrywali. A kiedy im się wydawało, że nie muszą się wysilać, bo są lepsi, to się źle kończyło.

Pierwsza to była katastrofa. Legia prezentowała się tak, jak w mrocznych czasach Czesława Michniewicza, a nie trenera Kosty Runjaicia. Od kiedy pracuje przy Łazienkowskiej, takiego występu jeszcze nie miał.

Pierwszy błąd popełnił przy ustalaniu wyjściowego składu. Legia rozegrała w zimie pięć meczów sparingowych i jeden ligowy. Trener miał sporo możliwości sprawdzenia nowych ustawień i nowych graczy. Musiał wziąć pod uwagę, że nie ma już Ernesta Muciego, Bartosz Slisza, a Marc Gual nie przyjedzie do Norwegii.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Rosyjskie miliony w Budapeszcie. Gazprom ma zostać sponsorem słynnego węgierskiego klubu
Piłka nożna
Nowy Kylian Mbappe pilnie poszukiwany. Lamine Yamal na celowniku Paris Saint-Germain
Piłka nożna
Wisła Kraków i rwący nurt pierwszej ligi. Droga do Ekstraklasy daleka
Piłka nożna
Miał odejść, a jednak zostaje. Dlaczego Xavi nadal będzie trenerem Barcelony?
Piłka nożna
Polacy chcą zostać w Juventusie. Zieliński dołącza do mistrzów Włoch