Moda na Japończyków. Jak piłkarze z tego kraju radzili sobie w Polsce?

Legia Warszawa wypożyczyła w styczniu Ryoyę Morishitę. Górnik Zabrze na sprzedaży Daisuke Yokoty zarobił krocie.

Publikacja: 30.01.2024 13:39

Ryoya Morishita to pierwszy Japończyk w historii Legii

Ryoya Morishita to pierwszy Japończyk w historii Legii

Foto: AdobeStock

Japończyk piłkarzem klubu z Zabrza był przez niespełna rok. Przyszedł za 30 tysięcy euro z łotewskiej Valmiery, wiosną zeszłego sezonu wskoczył do podstawowego składu, a jesienią był wyróżniającą się postacią ekipy z Górnego Śląska.

Siedem goli i asysta to coś, co przekonało działaczy belgijskiego KAA Gent, którzy wyłożyli za 23-letniego pomocnika aż 2 mln euro. Wprawdzie 30 procent tej kwoty zabrzański klub musiał przelać na Łotwę, ale i tak zarobek jest ogromny.

Ryoya Morishita - pierwszy Japończyk w historii Legii

Czy na podobną historię liczy Legia, która na początku stycznia wypożyczyła z klubu Nagoya Grampus Ryoyę Morishitę.

Czytaj więcej

Miliony za wychowanie młodych piłkarzy

To pierwszy Japończyk w historii warszawskiego zespołu. 26-letni gracz ma bogate CV, w J League rozegrał 120 meczów. Najlepiej czuje się na prawym skrzydle, choć może grać też po drugiej stronie boiska. Legia wypożyczyła go na rok z opcją pierwokupu. Jeśli się sprawdzi, to warszawski klub aktywuje klauzulę - pewnie z myślą, by następnie na nim zarobić. Do tego jednak daleka droga.

Morishita będzie 14. Japończykiem w historii Ekstraklasy. Od przyjścia pierwszego z nich mijają właśnie dwie dekady.

Jak nazywał się pierwszy japoński piłkarz w Ekstraklasie?

Kimitoshi Nogawa, bo o nim mowa, furory wprawdzie nie zrobił, ale był pionierem. Graczem Górnika Zabrze został zimą 2004 roku. Przyszedł z klubu brazylijskiego, zagrał trzy mecze w ekstraklasie. Jego transfer wywołał wielkie poruszenie. W Zabrzu mieli nadzieję, że zawodnik podbije ligę, ale nic z tego nie wyszło. Podobno Nogawa bardziej niż trenować, lubił jeździć koleją. PKP, co brzmi wręcz kuriozalnie, bardzo go zafascynowały. Wielkiej kariery nie zrobił. Po Górniku grał w Rumunii, a nawet w Kamerunie.

Rekordzistą wśród Japończyków pod względem liczby spotkań w Ekstraklasie jest Takafumi Akahoshi. W barwach szczecińskiej Pogoni wystąpił w 115 meczach i strzelił 14 goli. O jednego gola więcej zdobył najskuteczniejszy Japończyk w historii naszej ligi - Ryota Morioka. Uzyskał 15 trafień, ale Śląsk Wrocław postanowił sprzedać go do Waasland-Beveren za 275 tysięcy euro. Pół roku później Anderlecht Bruksela zapłacił za niego 2,5 mln. Dziś Morioka nadal gra w Belgii, w Charleroi. Ma na swoim koncie niemal 200 występów w belgijskiej ekstraklasie.

Czytaj więcej

Bartosz Slisz leci za ocean. Trafił do klubu, który powstał dziesięć lat temu

Daisuke Matsui, który w 2013 roku trafił na pół roku do Lechii Gdańsk, był tym z Japończyków w naszej Ekstraklasie, któremu należy się miano piłkarsko najlepszego. Zagrał 31 razy w reprezentacji swojego kraju, był na Pucharze Konfederacji, igrzyskach olimpijskich, mundialu i Pucharze Azji. Zanim został piłkarzem Lechii, występował m.in. w Ligue 1. W Polsce grał przez pół roku, bo Jubilo Iwata aktywował klauzulę wykupu za 400 tysięcy euro. Do naszego kraju wrócił jesienią 2017 roku. Ale w Odrze Opole zagrał tylko w czterech meczach w I lidze.

Na wiosnę w kadrach klubów Ekstraklasy będzie trzech Japończyków. Prócz Morishity w naszej lidze grać będą Koki Hinokio ze Stali Mielec i Takuto Oshima z Cracovii.

Japończyk piłkarzem klubu z Zabrza był przez niespełna rok. Przyszedł za 30 tysięcy euro z łotewskiej Valmiery, wiosną zeszłego sezonu wskoczył do podstawowego składu, a jesienią był wyróżniającą się postacią ekipy z Górnego Śląska.

Siedem goli i asysta to coś, co przekonało działaczy belgijskiego KAA Gent, którzy wyłożyli za 23-letniego pomocnika aż 2 mln euro. Wprawdzie 30 procent tej kwoty zabrzański klub musiał przelać na Łotwę, ale i tak zarobek jest ogromny.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Legia już się wzmacnia. Pierwszy Japończyk przy Łazienkowskiej
Piłka nożna
Miliony za wychowanie młodych piłkarzy
Piłka nożna
Bartosz Slisz leci za ocean. Trafił do klubu, który powstał dziesięć lat temu
Piłka nożna
Kadrowicze w poczekalni, kilku zmieni barwy klubowe
Piłka nożna
Szymon Marciniak popełnił błąd? Kontrowersje w meczu Realu z Bayernem