Piłkarze obu drużyn chcieli grać w piłkę, ale sygnał do uprawiania futbolu - po kilkunastominutowym klinczu - musieli dać goście. Miejsce w świetle reflektorów zajął Galeno. Pierwszy strzał Brazylijczyka Inaki Pena jeszcze skutecznie obronił, ale chwilę później po jego kolejnym uderzeniu piłkę odbił tak, że dopadł do niej Pepe i z bliska dał Porto prowadzenie. Barcelona się zachwiała, ale tylko na chwilę. To był cios, który Katalończyków otrzeźwił.
Była 32. minuta, kiedy Joao Cancelo minął dryblingiem obrońcę rywali i doprowadził do remisu, a kibice mogli zachodzić w głowę, dlaczego doskonali technicznie gospodarze nie próbują takich akcji częściej. Kolejną szansę miał Joao Felix, ale po podaniu ze skrzydła uderzył nad bramką. Swojej szansy szukał także Raphinha - bez skutku. Trafić tuż przed przerwą mogli za to goście, ale Pena błysnął refleksem po technicznym strzale Alana Vareli.
FC Barcelona w kryzysie. Czy Xavi może stracić pracę
Widzieliśmy, że Barcelona przystąpiła do wtorkowego meczu jako drużyna w kryzysie. Początek sezonu, kiedy nie tylko wygrywała, ale także zaczynała zdobywać serca kibiców grą, to dziś odległa przeszłość. Seria kontuzji sprawiła, że silnik się zatarł i drużyna zgubiła rytm. Katalończycy wygrali dwa z poprzednich pięciu meczów, a w LaLiga zajmują czwarte miejsce - za Realem, Gironą oraz Atletico. Pierwsza połowa meczu z Porto była kolejnym odcinkiem tej trudnej drogi.
Czytaj więcej
Marcin Bułka nie stracił gola od 723 minut i jest najskuteczniejszym bramkarzem Europy. Francuzi piszą o obronie z betonu oraz zastanawiają się, czy Polak pobije 30-letni rekord Ligue 1.