Jędrzej Bielecki: Jarosław Kaczyński – człowiek, który chciał być de Gaulle’em

Choć od śmierci generała Charlesa de Gaulle’a minęło ponad pół wieku, pozostaje on głównym punktem odniesienia dla Francuzów. A co się stanie ze spuścizną prezesa Kaczyńskiego po utracie przez niego władzy?

Publikacja: 13.10.2023 12:57

Jarosław Kaczyński i pomnik Charlesa de Gaulle'a w Paryżu

Jarosław Kaczyński i pomnik Charlesa de Gaulle'a w Paryżu

Foto: PAP, Marcin Obara, Adobe Stock

Charles de Gaulle i Jarosław Kaczyński. Pierwszy utworzył V Republikę, drugi tylko mówił o IV Rzeczpospolitej. Pierwszy stworzył spójny ustrój, który do dziś pozwala Francji grać na scenie międzynarodowej znacznie powyżej swojego potencjału. Drugi od ośmiu lat niszczy instytucje wolnego państwa ale nie jest w stanie na ich miejsce stworzyć nowych, sprawniejszych. Polska z tego powodu pogrąża się w coraz większej izolacji i w ogóle może wylecieć z kręgu europejskiej integracji.

Dlaczego Charles de Gaulle wielkim Francuzem był

Powodów należy szukać przede wszystkim w odmiennym podejściu do demokracji. „Dlaczego chcielibyście, abym w wieku 67 lat zaczynał karierę dyktatora?” – powiedział De Gaulle zaraz po tym, jak w 1958 roku został poproszony o utworzenia rządu ocalenia narodowego i wyrwania kraju z tragicznej wojny w Algierii. Choć był wojskowym, nie miał wątpliwości, że jego kraj może być wielki tylko wtedy, gdy pozostanie demokracją.

Czytaj więcej

Kazimierz Wóycicki: System Kaczyńskiego. Trzęsienie ziemi w polskim wojsku i droga do dyktatury

Tego nauczyły go w szczególności doświadczenia II wojny światowej. Przywódca wolnej Francji dokonał wtedy rzeczy niezwykłej. Przekonał świat, że Francuzi, choć ponieśli druzgocącą klęskę w walce z Hitlerem w 1940 roku i masowo zdecydowali na kolaborację z III Rzeszą, należą do grona wielkich zwycięzców wojny. Francja otrzymała dzięki temu własną strefę okupacyjną w Niemczech, stałe miejsce w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, a później jako jedyny kraj kontynentalnej Europy uzyskała broń jądrową.

Jarosław Kaczyński poszedł inną drogą

Jarosław Kaczyński punkt wyjścia miał o wiele lepszy od generała. Gdy przejmował władzę, Polska była owianą legendą pierwszego kraju, który obalił komunizm. Jan Paweł II i Lech Wałęsa byli powszechnie znani nawet wśród Japończyków czy Brazylijczyków. Ale zamiast zbudować na tym fundamencie potęgę, Jarosław Kaczyński dał się ponieść małostkowym rozliczeniom. Demokrację traktował nie jako cel sam w sobie, tylko środek do utrwalenia swojej władzy. Wałęsa miał według niego zostać zapamiętany tylko jako agent, a 4 czerwca 1989 roku miał przejść do historii nie jako dzień narodzin wolności, tylko jako moment wielkiej zdrady. Jego polityka historyczna podzieliła społeczeństwo, podczas gdy Francuzi zjednoczyli się wokół mocno wyidealizowanej wizji przeszłości, jaką oferował im de Gaulle.

De Gaulle uczestniczył w dwóch wojnach z Niemcami, ale to on po 18 latach od kapitulacji III Rzeszy zainicjował Traktem elizejskim proces pojednania ze wschodnim sąsiadem

Ale obie postacie dzieli też przepaść, gdy idzie o rozumienie współczesnego świata. De Gaulle uczestniczył w dwóch wojnach z Niemcami, ale to on po 18 latach od kapitulacji III Rzeszy zainicjował Traktem elizejskim proces pojednania ze wschodnim sąsiadem. Wiedział, że w czasach, gdy imperium kolonialne się rozpada, a karty rozdaje Waszyngton i Moskwa, Francja może grać wśród wielkich tylko zespołowo, w ramach zjednoczonej Europy. A przede wszystkim razem z Niemcami.

Jarosław Kaczyński do tej prawdy nie doszedł. Nie tylko po 18 latach, jak de Gaulle, ale nawet po 80 latach po zakończeniu II wojny światowej. Skarb, jakim jest pojednanie Polaków z Niemcami, złożył na ołtarzu utrzymania władzy w kraju. Ale tym samym skazał na klęskę wizję przekształcenia Polski w potęgę regionalną. Nasi sąsiedzi nie będą grali z Warszawą, jeśli ma to oznaczać konflikt z Berlinem i Brukselą, odwrócenie się od rządów prawa.

Różni nas ustrój, a także podejście do państwowej gospodarki

O ile bowiem rozsadzenie niezależności wymiaru sprawiedliwości czy przekształcenie mediów publicznych w tubę tępej propagandy wpisało PiS do obozu ugrupowań populistycznych, o tyle de Gaulle zbudował system, który do dziś chroni Francję przed demonami skrajnej prawicy. To ustrój oparty na władzy silnego prezydenta z szerokimi kompetencjami, który jest desygnowany w wyborach powszechnych. Powoduje to, że mimo całej frustracji, przez jaką przechodzi dziś kraj, nie znajdzie się połowa Francuzów gotowych oddać swój los w ręce przyjmowanej z honorami w Warszawie Marine Le Pen.

Czytaj więcej

Samotność gen. Charlesa de Gaulle’a

De Gaulle’a i Kaczyńskiego łączy wizja silnej roli państwa w gospodarce. Ale tylko na poziomie idei. Generał położył podwaliny potęgi Francji w energii atomowej, lotnictwie czy szybkich kolejach. Zbudował narodowych „czempionów”, którzy dopiero stosunkowo niedawno zostali sprywatyzowani. Tyle że Airbus ma połowę rynku lotniczego świata, a izery jeszcze nikt nie widział. Tak się stało, bo o ile francuskie koncerny państwowe opierają swój rozwój zasadniczo na zdrowych podstawach rynkowych i są kierowane przez światowej klasy menedżerów, o tyle ich polskie odpowiedniki czerpią sukces wyłącznie z bliskich relacji z partią rządzącą.

Wydawało się, że rewolucja obyczajowa w maju 1968 roku zmiotła generała. Obrażony na naród, de facto podał się do dymisji. Ale gdy dwa lata później zmarł, słynny artysta Jacques Faizant stworzył rysunek, który do dziś oddaje to, co Francuzi myślą o założycielu V Republiki. Widać na nim symbol narodu, Mariannę, opartą o ogromny, zwalony dąb. Głowę chowa w dłoniach. Nie wie, co dalej. Gdy z polityki odejdzie Jarosław Kaczyński, niewielu odczuje podobną pustkę. Wielu z nas zaś poczuje wielką ulgę.

Charles de Gaulle i Jarosław Kaczyński. Pierwszy utworzył V Republikę, drugi tylko mówił o IV Rzeczpospolitej. Pierwszy stworzył spójny ustrój, który do dziś pozwala Francji grać na scenie międzynarodowej znacznie powyżej swojego potencjału. Drugi od ośmiu lat niszczy instytucje wolnego państwa ale nie jest w stanie na ich miejsce stworzyć nowych, sprawniejszych. Polska z tego powodu pogrąża się w coraz większej izolacji i w ogóle może wylecieć z kręgu europejskiej integracji.

Pozostało 91% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Piotr Arak: Po 20 latach w UE musimy nauczyć się budować koalicje
Opinie polityczno - społeczne
Przemysław Prekiel: Krótka ławka Lewicy
Opinie polityczno - społeczne
Dubravka Šuica: Przemoc wobec dzieci może kosztować gospodarkę nawet 8 proc. światowego PKB
Opinie polityczno - społeczne
Piotr Zaremba: Sienkiewicz wagi ciężkiej. Z rządu na unijne salony
Opinie polityczno - społeczne
Kacper Głódkowski z kolektywu kefija: Polska musi zerwać więzi z izraelskim reżimem