Jeszcze przed niedzielnym konkursem na skoczni Gross-Titlis Adam Małysz zapewniał w TVP Sport, że Stoch jest już wystarczająco mocny, by walczyć o podium. Słowa dyrektora związkowego znalazły odbicie w faktach: mistrz olimpijski skacze coraz dalej i ładniej, widać w jego próbach swobodę i powtarzalność.
Pozostała piątka też trzyma poziom, w pierwszej dziesiątce w Engelbergu pojawił się dwa razy Piotr Żyła i raz Dawid Kubacki. Wszyscy z szóstki Stefana Horngachera zdobyli w weekend punkty pucharowe, pięciu umocniło pozycje w pierwszej dwudziestce klasyfikacji.
Niemcy mają przede wszystkim silnego lidera Pucharu Świata. Richard Freitag, skoczek z małyszowym wąsem, wygrał w niedzielę trzeci konkurs tej zimy, a w sobotę przegrał z Fannemelem o włos, czyli 0,1 pkt. Norwegowie też mają taki skład, że zwyciężyć może niemal każdy.
Tylko u Austriaków jest gorzej, bo za Stefanem Kraftem nikt nie wypełnia pustki, nawet przywołany po przerwie Michael Hayboeck. Były trener kadry Alexander Pointner w tekście dla „Tiroler Tageszeitung" pisze o brakach w przygotowaniu oraz ucieczce Norwegów, Niemców i Polaków.
Słoweńcom też nie dał powodów do optymizmu powrót do pucharowej akcji Domena Prevca.