Korespondencja z Nowego Jorku
Badacze, którzy zaczęli szukać odpowiedzi na pytanie, dlaczego Amerykanie rodzą mniej dzieci, z początku myśleli, że spadająca liczba narodzin spowodowana była recesją. Zdziwili się jednak, gdy okazało się, że przyrost naturalny jest coraz niższy, mimo że gospodarka radzi sobie coraz lepiej. Teraz drugi rok z rzędu liczba urodzeń jest rekordowo niska. Rocznie rodzi się pół miliona dzieci mniej, niż mogłoby, biorąc pod uwagę liczbę kobiet w wieku rozrodczym – wynika z danych Biura Spisu Ludności.
Tymczasem to, ile dzieci się rodzi, ma wpływ na wiele sfer funkcjonowania USA – od systemu edukacji, przez sektor mieszkaniowy, rynek pracy, po bezpieczeństwo społeczne i wsparcie dla rodzin pracujących.
Kobiety zajęte pracą
Chcąc dociec, dlaczego spada liczba narodzin w kraju, jedne z najdogłębniejszych badań społecznych przeprowadził niedawno „New York Times". Wynika z nich, że jedną z przyczyn spadającej liczby urodzin jest równouprawnienie płci i to, że kobiety czują, że mogą w większej mierze niż kiedyś dokonać wyboru, czy i kiedy mieć dzieci. „Nie ma kraju o wysokiej stopie rozrodczości, w którym panuje równouprawnienie płci" – stwierdził Philip Cohen, socjolog z University of Maryland, który wypowiadał się na temat badań dokonanych przez „New York Timesa".
Czytaj także: Kobieta, która ma brata, zarobi mniej