Japonia wciąż pamięta, co wydarzyło się niespełna 5 lat temu w Fukushimie. Obrazy zalewanych wodą dróg oraz samochodów dosłownie zmywanych przez żywioł trudno wymazać z pamięci. Dzięki wirtualnej rzeczywistości można takie sytuacje przećwiczyć w symulatorze.

Dobrze byłoby, gdyby taka nauka na sucho była jedynie poznawaniem kolejnej ciekawostki. Japończycy jednak na co dzień żyją w ciągłym trybie, który jest czymś pomiędzy wiecznym przygotowaniem na trzęsienie ziemi a strachem, że tym razem może przyjść wstrząs o niespotykanej wcześniej sile. Historia z 2011, 1995 (Kobe) czy 1923 (Tokio) niestety z pewnością się powtórzy, dlatego lepiej wiedzieć, jak skutecznie nie stracić głowy prowadząc samochód w momencie nadejścia fali.

Symulator skutecznie pozbawia złudzeń odnośnie tego, czy w samochodzie można się poczuć bezpiecznie. Wielka woda unieruchamia silnik, systemy zawodzą a po chwili jest się z całą masą pojazdu wciąganym pod kolejne fale. Lepiej jest jak najszybciej wyjść z auta i szukać innego schronienia. Dzięki nowej technologii świadomość ludzi żyjących na najbardziej zagrożonych terenach może wzrosnąć. Lepiej taki koszmar przeżyć w wersji demo niż zetknąć się z nim pierwszy raz na żywo.

Działanie programu przygotowano na podstawie zapisów z kamer umieszczonych w samochodach porywanych przez fale 11 marca 2011 roku. Nałożono je na istniejące miejsca tworząc interaktywną mapę. Uczestnik wchodzący do symulatora zakłada na głowę kamerę, która synchronizuje się z ekranami pełniącymi rolę samochodowych szyb. Dzięki temu każdy skręt szyi pozwala na wirtualne "spojrzenie" w bok oczami maszyny.

Symulatory pozwalają na przećwiczenie prowadzenia samochodu podczas wielkiej fali atakującej dworzec w Nagoi, tamtejszej dzielnicy Minami, tokijskiej Asakusy oraz regionu Kokura-Kita w mieście Kita-Kyushu.