To bardzo trudny okres dla każdego młodego pianisty, który odniósł tak ogromny sukces. Krystian Zimerman nie ukrywał, że potrzebował ponad pięciu lat lat, by uwolnić się od ciężaru sławy, jaką przyniósł mu triumf na Konkursie Chopinowskim. W podobny sposób przebiegały pierwsze pokonkursowe lata Rafała Blechacza.
Seong-Jin Cho także ostatnich dziesięć miesięcy spędził na wędrówce po świecie z Chopinem, z tą może tylko różnicą, że grywał utwory Fryderyka częściej niż jego poprzednicy, bo zainteresowanie zwycięzcą Konkursu Chopinowskiego 2015 było wyjątkowo duże. Kiedy więc koreański pianista pojawił się ponownie w Warszawie na początku marca z kolejnym recitalem chopinowskim, wydawał się wyraźnie zmęczony.
Obecny występ okazał się diametralnie inny. Choć Seong-Jin Cho przyjechał na festiwal „Chopin i jego Europa”, w Filharmonii Narodowej zagrał Koncert fortepianowy b-moll Piotra Czajkowskiego.
Można powiedzieć, że dokonał banalnego wyboru, ten utwór to jeden z hitów muzyki poważnej. Musi go umieć zagrać każdy szanujący się pianista, znamy go z setek interpretacji. Seong-Jin Cho ma jednak dopiero 22 lata i nie może się pochwalić zbyt bogatym, różnorodnym repertuarem, a ostatnie miesiące przepełnione koncertowymi propozycjami chopinowskimi nie sprzyjały pracy nad własnym rozwojem.
A jednak Seong-Jin Cho zaskoczył w niedzielę publiczność. Interpretacją tak dobrze znanego utworu potwierdził swoje atuty, które poznaliśmy podczas ubiegłorocznego Konkursu: ogromną muzykalność, bezbłędną technikę i znakomite opanowanie materiału muzycznego. Jednocześnie po raz pierwszy w jego grze pojawił się tak wyraźny, osobisty ton, którego brakowało wielu chopinowskim wykonaniom.
Koncert Czajkowskiego rozpoczął z wirtuozowskim rozmachem, ale w atakowaniu słuchacza mocnymi akordami nie było cienia przesady. Szczególnie zaś mogło się podobać świetne wyważenie proporcji dynamicznych. W części pierwszej utworu Seong-Jin Cho pokazał, że potrafi prowadzić dialog z orkiestrą, środkowemu Andante nadał ładnego charakteru lirycznego, finałowe Allegro było naprawdę roztańczone.