Od trzech lat Polacy regularnie odnoszą zwycięstwa w wyścigach World Tour. W tym roku nastąpił jednak wysyp sukcesów w tym najbardziej prestiżowym cyklu. Maciej Bodnar, Michał Kwiatkowski, Rafał Majka i Tomasz Marczyński wygrali łącznie siedmiokrotnie.
Były to zwycięstwa w klasykach prowadzących po płaskich lub pagórkowatych trasach (Kwiatkowski), na górskich etapach w wielkich tourach (Majka, Marczyński), po ucieczkach (Marczyński) i podczas czasówki w Tour de France (Bodnar).
Dwa razy doszło do polskiego dubletu. W Marsylii na przedostatnim etapie Wielkiej Pętli Bodnar wyprzedził zaledwie o sekundę Kwiatkowskiego w jeździe na czas, w trakcie Vuelty o wygraną w Saguncie walczył na finiszu Marczyński z Pawłem Poljanskim. Do tego Majka odnosił zwycięstwa w mniejszej rangi, ale trudnych wyścigach w Słowenii i Kalifornii. Ten dorobek wygląda imponująco.
Solista Sagan
Ale nawet tak znakomite wyniki nie sytuują nas w ścisłej światowej czołówce. W rankingu UCI, o wiele bardziej wiarygodnym i sprawiedliwym niż klasyfikacja piłkarskich reprezentacji FIFA, Polska zajmuje 11. pozycję, mając prawie dwa razy mniej punktów (5688) niż czwarta Hiszpania (11 145).
Na pierwszym miejscu na tej liście jest Belgia (14 651 pkt). 11. lokata w rankingu narodów UCI jest tak samo niewdzięczna jak miejsce tuż za podium. Oznacza bowiem, że polska reprezentacja w Bergen w wyścigu ze startu wspólnego pojedzie w sześcio-, a nie dziewięcioosobowym składzie.