Silnik w rowerze to już przeszłość

Doping technologiczny wchodzi w kolejną fazę. Nowym sposobem na oszustwa jest koło elektromagnetyczne.

Aktualizacja: 04.02.2016 07:17 Publikacja: 03.02.2016 18:51

Silnik w rowerze to już przeszłość

Foto: 123RF

– Do wszystkich, którzy chcą grać nieuczciwie, wysłaliśmy jasny sygnał: będziemy was łapać i karać – zapowiedział kilka dni temu triumfalnie prezes Międzynarodowej Unii Kolarskiej (UCI) Brian Cookson, gdy wykryto pierwszy przypadek mechanicznego wspomagania.

Podczas przełajowych mistrzostw świata w ramie roweru 19-letniej Belgijki Femke van den Driessche znaleziono wbudowany mały elektryczny silniczek. Zawodniczka nie przyznaje się do winy, twierdzi, że korzystała ze sprzętu pożyczonego od swojego przyjaciela. Choć była faworytką wyścigu do lat 23, rywalizacji nie ukończyła. Z powodu defektu. Jeśli zarzuty się potwierdzą, grozi jej minimum pół roku zawieszenia i 200 tys. franków szwajcarskich grzywny.

O stosowanie takiego motorka już w 2010 roku podejrzewano Szwajcara Fabiana Cancellarę, ale nigdy go nie przyłapano. Zresztą, dopiero w ubiegłym roku wprowadzono do przepisów pojęcie dopingu technologicznego.

„Gazzetta dello Sport" pisze jednak, że silniki to „rozwiązanie przestarzałe", wręcz „dla biedaków', bo koszt tak przygotowanego roweru wynosi około 20 tys. euro. Nowa, bardziej wyrafinowana i wielokrotnie droższa metoda to koło elektromagnetyczne.

Według informatora włoskiego dziennika, producenta takiego sprzętu, trzeba na nie czekać w kolejce aż sześć miesięcy, ale warte jest swojej ceny, bo praktycznie niewykrywalne. Montuje się je z tyłu, potrafi wyprodukować od 20 do 60 watów dodatkowej energii. Korzystać ma z niego już 1,2 tys. osób, głównie we Włoszech.

– Przez pięć lat nikt nie był w stanie znaleźć dowodów na technologiczny doping, ale nie mam wątpliwości, że problem istniał. Dobrze, że wreszcie go wykryto – przekonuje sir Bradley Wiggins, zwycięzca Tour de France 2012. – Trudno mi zrozumieć przyjemność z wygrywania wyścigu, gdy ma się 200-watową przewagę w ramie roweru. To takie samo zło jak doping farmakologiczny.

Wiggins uważa, że oszuści powinni być karani dożywotnią dyskwalifikacją. Zgadza się z nim większość kolarzy, w tym Eddy Merckx: – To już nie jest kolarstwo, tylko wyścigi motocyklowe. W ten sposób można ścigać się z Valentino Rossim – mówi legendarny Belg, trzykrotny mistrz świata i pięciokrotny triumfator Tour de France.

– Do wszystkich, którzy chcą grać nieuczciwie, wysłaliśmy jasny sygnał: będziemy was łapać i karać – zapowiedział kilka dni temu triumfalnie prezes Międzynarodowej Unii Kolarskiej (UCI) Brian Cookson, gdy wykryto pierwszy przypadek mechanicznego wspomagania.

Podczas przełajowych mistrzostw świata w ramie roweru 19-letniej Belgijki Femke van den Driessche znaleziono wbudowany mały elektryczny silniczek. Zawodniczka nie przyznaje się do winy, twierdzi, że korzystała ze sprzętu pożyczonego od swojego przyjaciela. Choć była faworytką wyścigu do lat 23, rywalizacji nie ukończyła. Z powodu defektu. Jeśli zarzuty się potwierdzą, grozi jej minimum pół roku zawieszenia i 200 tys. franków szwajcarskich grzywny.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Inne sporty
Rosjanie i Białorusini na igrzyskach w Paryżu. Jak umiera olimpijski ruch oporu
Inne sporty
Rusza Grand Prix na żużlu. Bartosz Zmarzlik w pogoni za piątym złotem
Inne sporty
Bratobójcza walka o igrzyska. Polacy zaczęli wyścig do Paryża
kolarstwo
Katarzyna Niewiadoma wygrywa Strzałę Walońską. Polki znaczą coraz więcej
Inne sporty
Paryż 2024. Tomasz Majewski: Sytuacja w Strefie Gazy zagrożeniem dla igrzysk. Próba antydronowa się nie udała