A może będzie nawet więcej, skoro kolejne państwowe spółki też mają ambicje wspierania innowacyjnych firm, marząc o wychuchanym przez siebie jednorożcu (czyli spółce wycenianej na ponad miliard dolarów).
Efekty przedsięwzięcia, który ma nam pomóc uniknąć pułapki średniego wzrostu, będą widoczne za kilka lat. Chętnych do skorzystania z funduszy na innowacje zapewne nie zabraknie. Jeśli jednak faktycznie mają przynieść korzyści gospodarce, to powinny ułatwiać rozwiązanie takich problemów, jak np. brak technologii umożliwiających komunikację po polsku z maszynami. To właśnie przy budowaniu podstaw pod nowe rozwiązania, przy opracowywaniu nowatorskich i często kosztownych technologii potrzebne jest wsparcie finansowe państwa, którego instytucje mogą też pomóc w logistycznym starcie nowej usługi. Możemy co prawda liczyć na globalnych graczy i słać petycje do Google'a czy Amazona, ale chyba lepiej zrobić coś własnego, stwarzając szanse dla krajowych firm, zamiast czekać, aż giganci w poszukiwaniu kolejnych nisz zainteresują się polską wersją sztucznej inteligencji. Wiele wskazuje na to, że głosowa komunikacja z maszynami stanie się przełomową technologią, która zmieni wiele branż. Firmy szukające przyszłych przewag konkurencyjnych już teraz powinny zacząć przygotowywać się do adaptowania nowych rozwiązań. Warto, by państwo pomogło w tym, aby miały co adaptować.