Kilkadziesiąt lat temu znalezienie po powrocie z lasu kleszcza na ciele nie budziło paniki ani pomysłów jechania z ukąszeniem na SOR. Mniej lub bardziej wprawnie usuwało się owada ze skóry i zapominało o sprawie. Dziś widmo zakażenia boreliozą, groźną chorobą przenoszoną przez kleszcze, nie pozwala przejść nad ukąszeniem obojętnie.
Świadomość chorób odkleszczowych jest nieporównanie większa, a lekarze uczulają pacjentów na objawy ugryzienia zainfekowanego kleszcza. Specjaliści podkreślają, że boreliozę, zwaną też chorobą z Lyme, lepiej leczyć we wczesnym stadium. Rozwijająca się w organizmie przez długi czas potrafi doprowadzić do poważnych zaburzeń neurologicznych, a także zapalenia nerwów czy mózgu.