Lajkonikiem na listę UNESCO

Pochód Lajkonika i tworzenie szopek krakowskich przyciągają turystów, ale ważniejsze, żeby znalazły sponsorów. Bo te unikatowe obrzędy potrzebują wsparcia, by nie zaginęły.

Aktualizacja: 05.12.2014 14:09 Publikacja: 05.12.2014 13:04

Pochody Lajkonika, jeźdźca przebranego za Tatara na drewnianym koniku, organizowane są w Krakowie od

Pochody Lajkonika, jeźdźca przebranego za Tatara na drewnianym koniku, organizowane są w Krakowie od stuleci

Foto: Fotorzepa/Piotr Guzik

To będzie wyjątkowe Boże Narodzenie w Krakowie. Szopkarstwo i Lajkonik świętują bowiem wpisanie na dopiero co stworzoną krajową listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego. Honor jest o tyle większy, że krakowskie obrządki trafiły na listę jako pierwsze.

– Wiedzieliśmy, że jest to pierwsza lista i pierwsza propozycja, natomiast nie mieliśmy pojęcia, że spośród kilkudziesięciu zaproponowanych zjawisk zostanie wybranych tylko pięć – cieszy się Małgorzata Niechaj, kierownik działu folkloru i tradycji Krakowa Muzeum Historycznego Miasta Krakowa, które dba o pielęgnowanie tych tradycji. – Bo co innego, jak na listę dostają się dwa nasze obrzędy wśród 30 innych, a co innego, jak są to dwa z piątki z całej Polski. Świadczy to o dużej randze tych zjawisk – dodaje.

O szopki trzeba walczyć

Na listę wpisywane są tradycje i przekazy ustne, sztuki widowiskowe i tradycje muzyczne, praktyki społeczno–kulturowe, wiedza i praktyki dotyczące przyrody i wszechświata oraz  rzemiosło tradycyjne. Muszą być przekazywane z pokolenia na pokolenie, trwałe i praktykowane przez grupy uznające je za swoje dziedzictwo. Trzeba udokumentować wieloletnią tradycję, nie może być młoda. O wpis wystąpiły więc środowiska kultywujące krakowskie tradycje, czyli nieformalna grupa orszaku Lajkonika i grupa szopkarzy. Natomiast muzeum pomagało w udokumentowaniu ciągłości tradycji.

– Lajkonik ma umocowanie w legendzie i mamy dokumentację takich pochodów co najmniej od kilku wieków – wylicza kustosz. Pochód Lajkonika, dawniej zwanego Konikiem Zwierzynieckim, to przemarsz orszaku w oktawie Bożego Ciała ze Zwierzyńca na Rynek. Główną postacią jest jeździec przebrany za Tatara na drewnianym koniku, asystuje mu dwudziestu kilku włóczków, chorągwi i kapela. Legenda mówi o włóczkach, którzy ocalili Kraków w XIII wieku przed najazdem tatarskim. Najdzielniejszy triumfował przebrany w zdobyczny strój chana tatarskiego. Dziś to symbol i atrakcja Krakowa. Pochód organizowały norbertanki, w XIX wieku Micińscy, rodzina ogrodników z Półwsia Zwierzynieckiego, potomków włóczków, która przekazała czuwanie nad tradycją Towarzystwu Miłośników Historii i Zabytków Krakowa, a ono – Muzeum Historycznemu. – Natomiast chodzenie z szopkami odbywa się od XVII wieku, a forma szopki krakowskiej ukształtowała się w XIX wieku. Chodzono z szopkami w grupie kolędniczej – opowiada Małgorzata Niechaj. Podtrzymywanie tradycji nie było łatwe. Żeby ją zachować, zaczęto organizować konkursy o tytuł najpiękniejszej szopki krakowskiej. – Dzięki temu trwa, jest to motywacja dla twórców. Coraz mniej jest szopek konkursowych, z którymi  się potem chodzi, zmieniają formę, ale sama tradycja szopki krakowskiej, czyli elementy architektury Krakowa wokół sceny narodzenia Dzieciątka jest zachowana i kultywowana – zaznacza szefowa Działu Folkloru.

Obrzędy organizują same środowiska. Osoby do orszaku dobiera Lajkonik i Starszyzna. Najwięcej jest wśród nich mieszkańców Zwierzyńca i pracowników wodociągów, które przez długi czas patronowały wydarzeniu. – Tak samo nie ingerujemy w prace szopkarzy. Nie przyjmujemy zgłoszeń, nie kontrolujemy kto, co i jak robi. Po prostu w pierwszy czwartek grudnia przynoszą szopki na Rynek  pod pomnik Adama Mickiewicza, dopiero wtedy my je rejestrujemy, oceniamy i prezentujemy na wystawie – zaznacza kustosz.

Niczym flamenco

Krajowa lista powstała na podstawie Konwencji UNESCO o ochronie niematerialnego dziedzictwa kulturowego. Polska ratyfikowała ją w 2011 roku. Trwają starania, by pochód Lajkonika i szopkarstwo wpisano również na światową Listę reprezentatywnego niematerialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO. – Procedura jest skomplikowana, kolejne etapy kwalifikacji trwają ze dwa czy trzy lata – mówi Niechaj, ale wierzy, że uda się to w miarę bezboleśnie.

Jeśli tak się stanie, krakowskie tradycje znajdą się na jednej liście m.in. z flamenco, argentyńskim tańcem, chińskimi kaligrafią i teatrem cieni, francuską tradycją biesiadną, dietą śródziemnomorską, pochodem olbrzymów i smoków w Belgii i Francji, andyjską kosmowizją grupy etnicznej Kallawaja, gruzińskim śpiewem polifonicznym albo tradycjami przekazu ustnego Pigmejów Aka. – Na liście jest dużo dziwnych zjawisk, bardzo unikatowe rzeczy, ulotne. Pojawił się też pomysł, żeby podobne zjawiska, które się pojawiają w różnych miejscach, zbierać i wpisywać wspólnie – opowiada kierowniczka Działu Folkloru. Taka propozycja padła przy okazji wpisywania na listę procesji Bożego Ciała z Łowicza. Przez swoją oprawę jest barwniejsza niż gdziekolwiek indziej, ale procesje są wszędzie w krajach katolickich, nie tylko w Polsce. Można się więc starać o wpis w połączeniu z podobnymi wnioskami. – Ale takich unikatowych przedmiotów  jak szopki krakowskie, to nie ma nigdzie. Te są inne niż wszystkie szopki. Podobnie Lajkonik: koniki są w wielu miejscach na świecie, ale żaden nie jest tego typu co nasz, na bazie takiej legendy, w przemarszu o takiej wyjątkowej oprawie – zaznacza Małgorzata Niechaj.

Potrzebny sponsor

Wpis na Listę UNESCO jest krakowskim tradycjom potrzebny nie tylko dla prestiżu i rozwoju turystyki, bo to przyciągnie jeszcze więcej  gości z całego świata. Powody są też materialne. – To szansa na jakieś granty, które pozwolą na przykład na wymianę kostiumów, bo one się zużywają. Na zakup szopek wykonywanych na konkurs – przyznaje szefowa działu folkloru. Jeżeli bowiem szopka nie wygra, muzeum zaś czy ktoś inny jej nie kupi, zostaje u szopkarza i go demotywuje. – Wykonał ją nakładem sił i środków, nie dostanie żadnej nagrody, to traci motywację. A żeby utrzymać i rozwijać tradycję, trzeba mieć motywację i te środowiska wspomagać – mówi kustosz. – Liczymy, że wpis na listę nam w tym pomoże. Przy okazji konkursu będzie można podejmować działania edukacyjne, żeby rozpalać chęć kultywowania tradycji już u maluszków. Do tego potrzeba wsparcia finansowego. Muzeum nie ma na to środków, może więc lista przyciągnie sponsorów, żeby uświetniać te uroczystości? – ma nadzieję.

To będzie wyjątkowe Boże Narodzenie w Krakowie. Szopkarstwo i Lajkonik świętują bowiem wpisanie na dopiero co stworzoną krajową listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego. Honor jest o tyle większy, że krakowskie obrządki trafiły na listę jako pierwsze.

– Wiedzieliśmy, że jest to pierwsza lista i pierwsza propozycja, natomiast nie mieliśmy pojęcia, że spośród kilkudziesięciu zaproponowanych zjawisk zostanie wybranych tylko pięć – cieszy się Małgorzata Niechaj, kierownik działu folkloru i tradycji Krakowa Muzeum Historycznego Miasta Krakowa, które dba o pielęgnowanie tych tradycji. – Bo co innego, jak na listę dostają się dwa nasze obrzędy wśród 30 innych, a co innego, jak są to dwa z piątki z całej Polski. Świadczy to o dużej randze tych zjawisk – dodaje.

Pozostało 86% artykułu
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił