Prawnik to nie zawód, to stan umysłu

Nigdy nie pozostawiać e-maila ani telefonu bez odpowiedzi. Nieustannie trzeba się też doszkalać. I specjalizować w dziedzinie, którą się lubi.

Publikacja: 28.03.2015 16:30

Prawnik to nie zawód, to stan umysłu

Rz: Uczestniczył pan w inicjatywie „Młodzi – adwokaturze". Czy młodzi prawnicy powinni się wspierać?

Michał Szpakowski: Nie tylko młodzi. W 2013 r. wraz z uczestnikami tej inicjatywy zdaliśmy egzamin zawodowy. Byliśmy rekordowo licznym rocznikiem, bo aplikację skończyło 650 osób. Część z nas obawiała się, jak z tak sporą konkurencją poradzi sobie na rynku. Chcieliśmy, by samorząd zawodowy był dla nas wsparciem. Adwokatura skupiła się jednak na hołubieniu tradycji i etosu zawodowego. Naszym zdaniem nie była wystarczająco przystosowana do realiów rynkowych. We wrześniu 2013 r. przedstawiciele naszej inicjatywy postanowili więc startować w wyborach do Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie. Części przedstawicieli palestry wydawało się to śmieszne, niektórym nawet obrazoburcze. Nie chodziło nam jednak o to, by te wybory wygrać, ale by zwrócić uwagę starszych stażem adwokatów na dostrzegane przez młodych problemy. Udało się. Teraz działamy w Kole Młodych w warszawskiej izbie i forsujemy pomysły korzystne dla osób nie tylko z krótszym doświadczeniem w zawodzie.

Działa pan także w Naczelnej Radzie Adwokackiej.

Tak. Przewodniczę Komisji Inicjatyw Młodych Adwokatów przy Naczelnej Radzie Adwokackiej. Staramy się, aby samorząd adwokacki oferował swoim członkom nowoczesne narzędzia, które wcześniej były zarezerwowane tylko dla dużych i średnich kancelarii. Dzięki naszej inicjatywie adwokaci mają dostęp do szkoleń między innymi ze strategii, zarządzania czy optymalizacji podatkowej. Dowiadujemy się również, jak poza zakazaną reklamą promować nasze usługi. To taki niezbędnik adwokata-przedsiębiorcy.

Teraz chyba ciężej poradzić sobie na rynku usług prawnych niż jeszcze kilka lat temu?

Na pewno. Konkurencja na rynku jest dużo większa. Aby utrzymać własną kancelarię – wynająć biuro w centrum Warszawy, zatrudnić w nim dwóch aplikantów i wykwalifikowaną sekretarkę – trzeba mieć przychód rzędu 40 tys. zł miesięcznie.

Czym można wygrać z konkurencją?

Przede wszystkim wiedzą. Trzeba też znaleźć sposób na promocję. Dobrym rozwiązaniem jest organizowanie konferencji, odczytów i brunchów biznesowych dla klientów. Warto podpatrzyć też metody zagranicznych prawników, którzy w samorządzie zawodowym w sekcjach tematycznych prowadzą blogi czy newslettery. Proponujemy stworzyć struktury dla takiej kooperacji – „sekcje praktyków prawa" w ORA Warszawa. W nich adwokaci mogliby w ten sposób współdziałać. Łatwiej będzie im się wypromować, a ich blog stanie się ciekawszy – częściej aktualizowany i wielowątkowy. Nawzajem się też czegoś od siebie nauczą.

Współpracuje pan ze znaną warszawską kancelarią. Dlaczego nie zdecydował się pan na prowadzenie własnej?

Do kancelarii, z którą współpracuję, trafiłem już na czwartym roku studiów. Być może nie otrzymuję całego wynagrodzenia, które uiszcza klient, ale nie ponoszę też całego ryzyka rynkowego.

Mam szanse obsługiwać większych klientów. Duże spółki liczą na obsługę kompleksową – od prawa podatkowego przez prawo spółek po chociażby prawo energii odnawialnej, w którym się specjalizuję. Sam nie dałbym rady. Każdy prawnik może znać się tylko na kilku wąskich dziedzinach, a w innych konieczne jest wsparcie kolegów. Prawo jest tak rozległe, że inaczej się nie da. To kolejny powód, dla którego adwokaci powinni współpracować.

Czy wciąż warto być prawnikiem?

Oczywiście – pod warunkiem że się lubi prawo. Bycie prawnikiem to nie zawód, to stan umysłu. Zdanie egzaminu zawodowego nie gwarantuje teraz utrzymania na rynku, mając 4 tys. zł „na rękę". Trzeba mieć pomysł na siebie – specjalizować się w dziedzinie, którą się lubi i która zagwarantuje popyt na usługi. To wcale nie jest łatwe.

Co radzi pan prawnikom, którzy rozpoczynają swoją karierę?

Żeby pamiętali, że o klienta trzeba dbać. Nigdy nie można pozostawić e-maila lub nieodebranego telefonu bez odpowiedzi. Nieustannie trzeba się też doszkalać.

—rozmawiała Katarzyna Wójcik

Michał Szpakowski – adwokat, senior associate w kancelarii DeBenedetti Majewski Szcześniak, przewodniczący Koła Młodych w Izbie Adwokackiej w Warszawie

Rz: Uczestniczył pan w inicjatywie „Młodzi – adwokaturze". Czy młodzi prawnicy powinni się wspierać?

Michał Szpakowski: Nie tylko młodzi. W 2013 r. wraz z uczestnikami tej inicjatywy zdaliśmy egzamin zawodowy. Byliśmy rekordowo licznym rocznikiem, bo aplikację skończyło 650 osób. Część z nas obawiała się, jak z tak sporą konkurencją poradzi sobie na rynku. Chcieliśmy, by samorząd zawodowy był dla nas wsparciem. Adwokatura skupiła się jednak na hołubieniu tradycji i etosu zawodowego. Naszym zdaniem nie była wystarczająco przystosowana do realiów rynkowych. We wrześniu 2013 r. przedstawiciele naszej inicjatywy postanowili więc startować w wyborach do Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie. Części przedstawicieli palestry wydawało się to śmieszne, niektórym nawet obrazoburcze. Nie chodziło nam jednak o to, by te wybory wygrać, ale by zwrócić uwagę starszych stażem adwokatów na dostrzegane przez młodych problemy. Udało się. Teraz działamy w Kole Młodych w warszawskiej izbie i forsujemy pomysły korzystne dla osób nie tylko z krótszym doświadczeniem w zawodzie.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP