Triumfatorzy Australian Open: Wzór stabilności i młody mistrz

Białorusinka Aryna Sabalenka potwierdziła w Melbourne, że dojrzała do obrony tytułu. Włoch Jannik Sinner udowodnił, że kto wygrywa z Novakiem Djokoviciem, ten wygrywa już wszystko, nawet w wielkoszlemowym debiucie.

Publikacja: 29.01.2024 03:00

Aryna Sabalenka od stycznia 2023 roku zagrała w trzech finałach Wielkiego Szlema, wygrała dwa. Janni

Aryna Sabalenka od stycznia 2023 roku zagrała w trzech finałach Wielkiego Szlema, wygrała dwa. Jannik Sinner (z prawej) dopiero w sierpniu skończy 23 lata, młodszymi mistrzami wielkoszlemowymi byli ostatnimi czasy tylko Novak Djoković i Jim Courier

Foto: PAP/EPA

W sportowych ocenach Aryny Sabalenki wątpliwości nie ma – Białorusinka wygrała turniej w Melbourne Park, nie mając dnia słabości. Nawet półfinał z Coco Gauff, w którym straciła 10 gemów (w sześciu pozostałych meczach – 21) nie zmienia opinii, że drugi tytuł w Australii wzmocnił pozycję Sabalenki w tenisie tak bardzo, że można dyskutować, czy ranking WTA prawidłowo odzwierciedla kolejność na szczycie.

Mecz finałowy z Qinwen Zheng, rosnącą w siłę 21-letnią Chinką, która w minionych miesiącach zaczęła spełniać zapowiedzi, że stanie się drugą Na Li, nie był przesadnie pasjonujący właśnie dlatego, że przyszła mistrzyni miała zbyt dużą przewagę: serwowała lepiej, potężnymi forhendami karała surowo każdy błąd przeciwniczki, inne zagrania też opanowała wystarczająco dobrze, by po 76 minutach drugi raz podnieść w górę trofeum, czyli Daphne Akhurst Memorial Cup.

Zadowolona z siebie

Może naprawdę się denerwowała, wchodząc na Rod Laver Arena na ostatni mecz, ale po dwóch godzinach, kiedy sączyła przed dziennikarzami kieliszek szampana, mówiła, że niepokój minął, gdy tylko stanęła na niebieskim korcie, że poczuła kontrolę nad sytuacją i to uczucie z łatwością przeniosła na grę z Chinką.

Czytaj więcej

Aryna Sabalenka ponownie wielkoszlemową mistrzynią w Melbourne

Obrona tytułu wielkoszlemowego rok po roku w kobiecym tenisie zdarza się ostatnimi laty rzadko. Normą są niespodzianki, nowe twarze w półfinałach i finałach, rozstrzygnięcia tak nieoczekiwane, jak trudno przewidywalny stał się cały świat tenisa kobiecego. Oczekiwać, że to właśnie Aryna Sabalenka stanie się wzorem stabilności w najważniejszych turniejach, nie było zatem łatwo.

To jednak ona, począwszy od US Open 2022, dochodziła do każdego półfinału (lub dalej) Wielkiego Szlema. Od stycznia 2023 roku zagrała w trzech finałach, wygrała dwa. Dla tych, którzy pamiętają jej dawne zagubienie podczas serwisu, jej ciągłe błędy przy podaniach, a także blokady podczas pełnych napięcia wymian, to znaczna odmiana, choć może nie tak bardzo nieoczekiwana. W końcu to sama Sabalenka zwolniła z pracy swego psychologa sportowego i przestała rozmawiać z trenerami w kółko o serwisie.

Przemyślała problem samodzielnie, zaczęła mądrzej zarządzać emocjami, wyrzuciła z siebie to, co czuła od czasu przedwczesnej śmierci 43-letniego ojca, oddzieliła się również od odpowiedzialności za polityczne działania prezydenta Białorusi wobec Ukrainy, który, jak większość satrapów, lubi afiszować się z gwiazdami sportu (czy skutecznie odkleiła od siebie etykietę ulubienicy Łukaszenki i została szczerą miłośniczką pokoju, to już inna sprawa), wyzwoliła nową energię, z którą przyleciała do Australii.

Nie miała szans, by wyprzedzić Igę Świątek w rankingu światowym, system obrony punktów to uniemożliwia, ale skoro zachowała względnie niedużą stratę do Polki, to przyszłość rysuje się przed nią różowo. Najbliższe turnieje WTA 1000 w Dausze i Dubaju otwierają przed podwójną mistrzynią Australian Open szansę ponownego sięgnięcia szczytu klasyfikacji, choć o tym Aryna mówiła mało. Znacznie więcej o tym, że już zapewniła wszystkich, iż nie jest mistrzynią jednorazową, że umie walczyć na wszystkich nawierzchniach, że teraz spróbuje potwierdzić wysoki poziom na kortach ziemnych i trawiastych.

Uśmiechnięta i zrelaksowana Sabalenka, pisząca markerem po łysej głowie trenera, bawiąca się z balonami, tańcząca w sali gimnastycznej, to nowy obrazek z turniejowych okolic. Na razie wygląda na to, że rywalki muszą się bać tej nowej, bardzo zadowolonej z siebie Aryny.

Lubi presję

Po niedzielnym pięciosetowym finale Jannika Sinnera z Daniiłem Miedwiediewem, w którym Włoch przegrał pierwszy i drugi set 3:6, by wygrać kolejne 6:4, 6:4, 6:3, będzie się mówić długo. Młody mistrz wkroczył na nowy poziom kariery. Nawet jeśli ktoś ceniący statystyki będzie narzekał na liczbę błędów w finale, na późny zapłon Włocha i chwilami nierówną grę, to i tak nie tylko dla rodaków Sinner właśnie stał się gwiazdą.

Czytaj więcej

Jannik Sinner lepszy od Daniiła Miedwiediewa w finale Australian Open

Jest piątym mistrzem (lub mistrzynią) Wielkiego Szlema z Italii. Wcześniej wygrywali Flavia Pennetta (US Open 2015), Francesca Schiavone (Roland Garros 2010), Adriano Panatta (Roland Garros 1976) i Nicola Pietrangeli (Roland Garros 1959 i 1960). Dawno nie było tak młodego mistrza – Jannik dopiero w środku lata skończy 23 lata, młodsi byli ostatnimi czasy tylko Novak Djoković i Jim Courier.

Można twierdzić, że w finale Włoch trafił na rywala już znacznie wyczerpanego poprzednimi pięciosetowymi meczami z Hubertem Hurkaczem i Alexandrem Zverevem, ale też warto zauważyć, że Sinner od ćwierćfinału grał mecze z tenisistami z pierwszej piątki świata i był lepszy od numeru 1. W erze otwartego tenisa tylko dwa razy zdarzyło się w finale, by wygrał ten, kto przegrał pierwszy i drugi set. Pierwszym takim szczęśliwcem był Rafael Nadal w 2022 roku. Tyle ważną, co pechową postacią łączącą oba te przypadki był Daniił Miedwiediew, który mógł tylko wzdychać, widząc Jannika podnoszącego w górę Norman Bookes Challenge Cup.

Na pocieszenie pokonanego tenisisty można przypomnieć, że większość piewców sportu twierdzi, że najważniejszą umiejętnością w sporcie jest umiejętność dobrego przegrywania, czyli takiego, które uczy, jak przyjąć przykrości porażki i przekształcić ją w zwycięstwo. Wydaje się, że w niedzielny wieczór na Rod Laver Arena Daniił Miedwiediew pokazał, że wie, o co chodzi.

Gdy pytano nowego mistrza, co go doprowadziło do zwycięstwa, to oprócz oczywistych przy takich okazjach laurek dla zespołu wsparcia i rodziny (rodziców, państwa Hanspetera i Siglinde Sinnerów nie było w Australii), odrzekł, że presja. Dokładniej rzecz ujmując, fakt, że ją lubi.

– Dobrze czuję się pod ciśnieniem. Nie wiem, jak to powiedzieć precyzyjnie, ale osobiście odbieram presję meczową jako bodziec do lepszej gry. Podoba mi się to, ponieważ dzięki niej przez większość meczu daję z siebie wszystko, co we mnie najlepsze – wyjaśniał dziennikarzom.

Su-wei Hsieh i Jan Zieliński nie mieli sobie równych w mikście

Su-wei Hsieh i Jan Zieliński nie mieli sobie równych w mikście

PAP/EPA

Sukces Sinnera w „Szczęśliwym Szlemie” z 2024 roku nie oznacza dużych zmian w rankingu ATP. Pierwsza piątka została na swych pozycjach, Hubert Hurkacz przesunął się z dziewiątego na ósme miejsce, to jego nowy rekord.

Milion kibiców

Polskie osiągnięcia w Melbourne nie były może wyjątkowe, ale pierwszy ćwierćfinał Hurkacza, czwartą rundę Magdaleny Fręch oraz, przede wszystkim, tytuł Jana Zielińskiego z Su-wei Hsieh w mikście należy chwalić. Polski tenis nie ma wielu mistrzów Wielkiego Szlema, więc możliwość dopisania kogokolwiek do listy jest powodem do radości. Przy okazji sukces w połowie polskiego miksta wywołał dyskusję, czy podczas igrzysk w Paryżu Zieliński byłby lepszym partnerem Igi Świątek niż Hurkacz. Dyskusja jest może ciekawa, ale bezprzedmiotowa – na razie para Iga i Hubi celuje we wspólny start olimpijski i żadne sugestie medialne tego nie zmienią.

Jak niemal zawsze, pierwszy turniej wielkoszlemowy roku przyniósł też historie wzruszeń, które nie muszą obchodzić wielu kibiców, ale są warte wspomnień. W końcu stycznia 2024 roku szczególnie ciepłe słowa należały się tym, którzy pojawiają się na wielkich kortach od lat, niemal zawsze w wielkoszlemowych rolach drugoplanowych, co nie znaczy, że nie wybitnych.

Czytaj więcej

Jan Zieliński i Su-wei Hsieh pierwszymi zwycięzcami Australian Open 2024

W tej kategorii pierwsza była niezniszczalna Su-wei Hsieh, podwójna mistrzyni – w deblu i mikście, drugi Rohan Bopanna, znakomity deblista, który do pierwszego tytułu w Australii dodał wyczekany długo numer 1 w rankingu ATP – w wieku 43 lat.

Ktoś może też chcieć pamiętać, że Australijczycy jako pierwsi pozwolili publiczności na wchodzenie i wychodzenie z trybun po każdym gemie, ale ten wynalazek nie uszczęśliwił grających i sędziów, choć mógł spodobać się widzom. Ambitny cel organizatorów Wielkiego Szlema w Melbourne – ponad 1 mln osób obecnych na turnieju przez 15 dni – został bowiem osiągnięty z nadwyżką.

Wielki tenis od poniedziałku wraca do rutyny turniejów WTA i ATP różnej rangi. Wielkie tenisistki i wielcy tenisiści z tym powrotem do pracy spieszyć się nie będą. Kolejne mecze z ich udziałem zobaczymy w lutym, zapewne większość na Półwyspie Arabskim.

Australian Open 2024

Finały
Kobiety: A. Sabalenka (2) – Q. Zheng (Chiny, 12) 6:3, 6:2
Mężczyźni: J. Sinner (Włochy, 4) – D. Miedwiediew (3) 3:6, 3:6, 6:4, 6:4, 6:3
Debel kobiet: S. Hsieh/E. Mertens (Tajwan/Belgia, 2) – L. Kiczenok/J. Ostapenko (Ukraina/Łotwa, 11) 6:1, 7:5
Debel mężczyzn: R. Bopanna/M. Ebden (Indie/Australia, 2) – S. Bolelli/A. Vavassori (Włochy) 7:6 (7-0), 7:5
Mikst: S. Hsieh/J. Zieliński (Tajwan/Polska, 3) – D. Krawczyk/M. Skupski (USA/W. Brytania, 2) 6:7 (5-7), 6:4, 11-9
Juniorki: R. Jamrichova (Słowacja, 1) – E. Jones (Australia, 6) 6:4, 6:1
Juniorzy: R. Sakamoto (Japonia, 4) – J. Kumstat (Czechy) 3:6, 7:6 (7-2), 7:5

W sportowych ocenach Aryny Sabalenki wątpliwości nie ma – Białorusinka wygrała turniej w Melbourne Park, nie mając dnia słabości. Nawet półfinał z Coco Gauff, w którym straciła 10 gemów (w sześciu pozostałych meczach – 21) nie zmienia opinii, że drugi tytuł w Australii wzmocnił pozycję Sabalenki w tenisie tak bardzo, że można dyskutować, czy ranking WTA prawidłowo odzwierciedla kolejność na szczycie.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Tenis
Zendaya w „Challengers”. Być jak Iga Świątek i Coco Gauff
Tenis
WTA Madryt. Iga Świątek zagrała koncert. Sprinterski awans do 1/8 finału
Tenis
Hubert Hurkacz w imponującym stylu zaczął turniej w Madrycie
Tenis
WTA Madryt. Magda Linette przegrała z Aryną Sabalenką po dwugodzinnej bitwie
Tenis
Iga Świątek wygrywa pierwszy mecz w Madrycie. Niespodziewane kłopoty w końcówce