Historię Marka Kubali przytaczał na łamach „Rzeczpospolitej” w 2013 roku Marcin Pieńkowski w artykule „Układ nie został zamknięty". Pan Marek początkowo sprowadzał samochody z USA i sprzedawał w Polsce. Interes był opłacalny do zmiany przepisów w końcu lat 90'. Wtedy Kubala otworzył autoryzowany salon. Po roku działalności jego dom o 6 rano otoczyło kilkudziesięciu uzbrojonych po zęby funkcjonariuszy straży granicznej. Niektórzy wpadli do środka. Przedsiębiorca został skuty i oskarżony o oszustwo Skarbu Państwa na ponad 400 tys. zł., korupcji i posługiwanie się nieprawdziwymi opiniami technicznymi pojazdów. Trafił na miesiąc do aresztu. Jego gehenna trwała w sumie 10 lat. Prokuratura nie miała dowodów na przestępczą działalność Kubali, sprawa się przedawniła, ale stracił niestety cały majątek. Na inwestycje swojego życia zaciągnął kilka kredytów.

Jak informowaliśmy Kubala wnioskował o 40 mln zł odszkodowania. – Na tę kwotę składają się nie tylko poniesione straty, ale i utracony zysk. Proces odszkodowawczy z winy Sądu Okręgowego w Świdnicy toczy się już ponad dwa lata. W wyniku rażących naruszeń prawa będzie musiał rozpocząć się od nowa, co spowoduje dodatkowe milionowe odsetki, które doliczam do odszkodowania – mówił "Rzeczpospolitej" w 2013 roku Kubala.

Jak poinformował lokalny serwis walbrzych.com, po blisko ćwierć wieku przedsiębiorca, decyzją sądu ma otrzymać od Skarbu Państwa ponad 12 mln zł.

- Ja już wygrałem, a reszta, to tylko pieniądze, które szczęścia nie dają. Kiedy 13.12.2000 r., bezprawnie mnie aresztowali niszcząc moje życie i firmę nie sądziłem, że ta walka potrwa ponad 23 lata — napisał kilka dni temu w mediach społecznościowych Kubala.

Czytaj więcej

Sąd Najwyższy: problemy proceduralne ze skargami nadzwyczajnymi