Najwyższa Izba Kontroli w opublikowanym 18 kwietnia raporcie nie zostawia suchej nitki na wprowadzonej z początkiem 2021 r. reformie, zwanej przez ówczesny rząd Polskim Ładem. Zarzucono jej przede wszystkim chaotyczne zmiany, które tylko pozornie poddano konsultacjom społecznym. – Polski Ład oznaczał nowelizację aż 22 ustaw, projekt wraz z uzasadnieniem liczył ponad 500 stron, a podatnicy dostali tylko 38 dni na zaznajomienie się z tak obszerna reformą – stwierdziła Anna Wojcieszkiewicz, p.o. dyrektora departamentu budżetu i finansów w NIK.
Jak zauważyła, zmiany dotknęły przede wszystkim ok. 25 mln podatników PIT, ale dokonano ich bez wystarczających symulacji skutków wprowadzanych ustaw. A skutki były fatalne, bo odczuwalne w kieszeni wielu podatników. W wyniku nowego sposobu obliczania zaliczek na PIT wynagrodzenia netto wielu grup podatników już w styczniu 2022 r.
Jak mówili przedstawiciele NIK, najbardziej szkodliwe rozwiązania w ustawie o PIT zostały już usunięte w połowie 2022 r. Chodzi m.in. o osławioną ulgę dla klasy średniej, która była ulgą tylko z nazwy, a tak naprawdę komplikowała rozliczenia podatku od dochodów osobistych.
Czytaj więcej
Zamiast zapowiadanego sprawiedliwego systemu podatkowego stworzono chaos i złamano podstawowe reguły legislacji – tak Najwyższa Izba Kontroli oceniła reformę podatków rządu PiS.
Część Ładu została
Jednak, czego eksperci NIK już nie powiedzieli, wiele rozwiązań wprowadzonych w ramach tzw. Polskiego Ładu wciąż obowiązuje. Niektóre z nich – w odróżnieniu od rozwiązań skrytykowanych przez NIK – są nawet korzystne dla podatników, zwłaszcza przedsiębiorców. Należy do nich nowa, korzystna dla przedsiębiorców wersja tzw. estońskiego CIT, czyli odroczenia opodatkowania dochodów do momentu wypłaty dywidendy dla udziałowców. Wciąż obowiązują też ulgi na zabytki, na robotyzację czy na wydatki związane ze społeczną odpowiedzialnością biznesu.