Zdort: 500+ wzmacnia wolny rynek

"Dezaktywacja zawodowa kobiet" – to podobno najlepszy klucz do wyjaśnienia, dlaczego 500+ jest inicjatywą szkodliwą i niepotrzebną.

Publikacja: 30.12.2016 06:00

Zdort: 500+ wzmacnia wolny rynek

Foto: Fotorzepa

Otóż okazało się, że po wejściu w życie programu z pracy odeszło około 150 tys. kobiet. Mogły dokonać wyboru i wybrały: zostały w domu. Zdecydowały się – jak z obrzydzeniem można przeczytać w licznych komentarzach i analizach – na „tradycyjny model rodziny".

Pisałem tu kiedyś, że najważniejszym skutkiem 500+ będzie społeczna rehabilitacja dużych rodzin. Że wprowadzając ten program, państwo polskie oddaje szacunek ludziom, którzy mając niewielkie dochody, niosą na barkach ciężar wychowywania kilkorga dzieci. Władza zdejmuje z wielodzietnych stygmat rodzin dysfunkcyjnych, stygmat społecznego marginesu, który wykreował jeszcze PRL, a potem skutecznie podtrzymała III RP.

Można mieć wiele wątpliwości dotyczących ideowego rysu „dobrej zmiany" (co pokazał choćby jej stosunek do zakazu aborcji), ale nie da się podważyć, że moralne i finansowe wsparcie dużych rodzin to pożyteczna reforma w duchu wyraziście konserwatywnym.

Jeśli kobiety rzeczywiście, dzięki 500+, będą się decydować na to, aby zrezygnować z pracy i zająć się domem, byłby to kolejny dowód na dobrą konserwatywną zmianę. Otóż potwierdziła się dość oczywista dla normalnego człowieka teza, że wiele kobiet w Polsce – wbrew temu, co utrzymują mało subtelni „gospodarczy liberałowie" – wcale nie realizuje się zawodowo za najniższą pensję, siedząc „na kasie" w Biedronce, rozwożąc towar na paletach czy odpowiadając przez telefon na pytania klientów w call center. Że zamiast tego wiele najmniej zarabiających i wykonujących najcięższe prace matek (choć nie tylko one) woli spędzać czas w domach z dziećmi, gotować mężom obiady – a więc umacniać rodzinę, dbać o potomstwo i małżeństwo. A to niewątpliwie bezcenna społeczna zmiana w kierunku konserwatywnym.

Jeśli tak odczytywać program 500+, to określenie „dezaktywacja zawodowa kobiet" okazuje się nie kluczem do opisu zjawiska, ale wytrychem. Zwyczajnym prostackim kłamstwem, za którym wcale nie stoi troska o kobiety, ich zawodowe kariery czy odkładanie składek na emerytury (których zresztą – jak nas przekonują ci sami ludzie – i tak nie będzie). Pseudoliberałowie krytykujący 500+ martwią się raczej tym, że kobiety, które się „dezaktywują zawodowo", zwiększają konkurencję na rynku pracy i zmuszają pracodawców do oferowania wyższych pensji. Dzieje się tak szczególnie obecnie – gdy bezrobocie spadło do poziomu najniższego od upadku PRL.

Dzięki decyzjom matek o pozostaniu w domu z dziećmi ich koleżanki mogą liczyć jeśli nawet nie na wyższe pensje, to na lepsze warunki pracy – choćby na etaty zamiast „śmieciówek". To najlepszy dowód, że konkurencja jest dobra. I powinien to docenić każdy zwolennik gospodarki wolnorynkowej, bo tak właśnie działa wolny rynek pracy.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Otóż okazało się, że po wejściu w życie programu z pracy odeszło około 150 tys. kobiet. Mogły dokonać wyboru i wybrały: zostały w domu. Zdecydowały się – jak z obrzydzeniem można przeczytać w licznych komentarzach i analizach – na „tradycyjny model rodziny".

Pisałem tu kiedyś, że najważniejszym skutkiem 500+ będzie społeczna rehabilitacja dużych rodzin. Że wprowadzając ten program, państwo polskie oddaje szacunek ludziom, którzy mając niewielkie dochody, niosą na barkach ciężar wychowywania kilkorga dzieci. Władza zdejmuje z wielodzietnych stygmat rodzin dysfunkcyjnych, stygmat społecznego marginesu, który wykreował jeszcze PRL, a potem skutecznie podtrzymała III RP.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Wielki Gościńcu Litewski – zjem cię!
Plus Minus
Aleksander Hall: Ja bym im tę wódkę w Magdalence darował
Plus Minus
Joanna Szczepkowska: Racja stanu dla PiS leży bardziej po stronie rozbicia UE niż po stronie jej jedności
Plus Minus
Przeciw wykastrowanym powieścidłom
Plus Minus
Pegeerowska norma
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił