Jan Pawlicki: Zagłodzić, zaorać czy pielęgnować - co dalej z TVP?

Zapowiadane przez koalicję zmiany w mediach publicznych sprowadzają się do dwóch kwestii: kto przejmie TVP i Polskie Radio i jaki zastosuje fortel, by to zrobić. Jednak poza wytypowaniem „swoich ludzi” na kierownicze stanowiska politycy nie za bardzo wiedzą, jaki ma być efekt reformy telewizji publicznej i radia.

Publikacja: 30.11.2023 03:00

Co dalej z TVP?

Co dalej z TVP?

Foto: Adobe Stock

W środowisku informacyjnym zanieczyszczonym propagandą, dezinformacją i plemiennością wzrasta rola jakościowego dziennikarstwa, a więc także odpowiedzialnych mediów publicznych, które nie mogą zajmować się obsługą emocji jednej ze stron politycznego czy kulturowego sporu, lecz muszą sklejać naszą podzieloną wspólnotę. Budowanie ekosystemu informacyjnego opartego na zaufaniu to dziś podstawowa rola i wielkie zadanie mediów publicznych. Aby to wszystko było możliwe, od reformatorów TVP należy oczekiwać przede wszystkim transparentności.

Po co nam w ogóle media publiczne?

W filmie „Good Night and Good Luck” pada słynna fraza jednego z pionierów nowoczesnego dziennikarstwa radiowego i telewizyjnego Edwarda R. Murrowa, genialnie zagranego przez Davida Strathairna: „To narzędzie może uczyć, oświecać; tak, może nawet inspirować, ale może to czynić jedynie wtedy, kiedy ludzie gotowi są używać go do takich właśnie celów. W innym przypadku to nic więcej niż tylko kable i światełka zamknięte w pudle”. Murrow był pesymistą co do rozwoju telewizji i już w roku 1958 widział zagrożenia w jej komercjalizacji, a także tendencji do zwodzenia widza i odwracania jego uwagi: „Z pewnością zapłacimy za korzystanie z tego najpotężniejszego narzędzia komunikacji w celu odizolowania obywateli od twardej i wymagającej rzeczywistości, z którą trzeba się zmierzyć, jeśli mamy przetrwać. I mam na myśli słowo przetrwać całkiem dosłownie”.

Czytaj więcej

Robert Gwiazdowski: O likwidacji TVP słów kilka. Z prawnego punktu widzenia

Murrow wiedział, o czym mówi: był świadkiem najcięższych nalotów Luftwaffe na Londyn (to wtedy, kończąc audycję, żegnał się ze słuchaczami charakterystycznym: „good night, and good luck”), a także relacjonował przez radio wyzwolenie Buchenwaldu, gdzie jego porównanie stosów ciał zamordowanych więźniów z sągami drewna zostało uznane za obrazoburcze. Tym bardziej drażniło go, gdy wydawcy, szefowie sieci telewizyjnych i reklamodawcy utwierdzali odbiorców w nieświadomości, dbając, by „tkwili w samozadowoleniu”. W „alergii na nieprzyjemne lub niepokojące informacje” dostrzegał chorobę amerykańskiego społeczeństwa i mediów, które stanowią jego odbicie.

Dziś mamy sytuację odwrotną, prowadzącą jednak do podobnych następstw. Przebodźcowanie treściami skutkuje takim samym odizolowaniem od rzeczywistości, jakie amerykański reporter obserwował w latach 50. XX wieku w USA. Nie potrafimy zdefiniować tego, co ważne, bo żyjemy w permanentnym szumie informacyjnym, przez który przebijają się tylko na krótki czas elementy naprawdę wstrząsające, by po wyczerpaniu naszego zainteresowania znów zniknąć w codziennym strumieniu danych. Ludzkie mózgi, uformowane przez miliony lat ewolucji, zwyczajnie nie przyjmują już niczego więcej.

Co nas czeka na końcu drogi? AI w mediach i ChatGPT?

Współczesne media hodują swoich odbiorców, kształtując grupy docelowe, bo tylko wtedy mogą sprzedać czas reklamowy albo nakarmić algorytm decydujący o wynikach wyszukiwania. Prowadzi to do coraz większej fragmentacji i polaryzacji społecznej, widocznej w rozwoju baniek informacyjnych, w których wszyscy się zamykamy. Dzięki twardym danym psychologów wiemy o toksycznym oddziaływaniu social mediów na młodych ludzi, o mechanizmach budowania przywiązania podobnych do uzależnień, o wpływie na samobójstwa wśród nastolatków. Zobojętnieliśmy na hejt i dezinformację. Media tożsamościowe całkiem świadomie korzystają ze zjawiska znanego jako efekt potwierdzenia (błąd konfirmacji), czyli tendencji do preferowania informacji, które potwierdzają nasze wcześniejsze oczekiwania i hipotezy, niezależnie od tego, czy te informacje są prawdziwe. Pielęgnowanie stereotypów i uprzedzeń stanowi tu główne paliwo emocjonalne i kalkulację biznesową. Nie wiemy jeszcze, jak mocno zdemoluje naszą percepcję i okaleczy nam umysły zastosowanie generatywnej sztucznej inteligencji, ale już obserwujemy pierwsze efekty jej użycia w infosferze. Nie, żaden Oppenheimer nie przetestował wcześniej tej bomby, a sami twórcy AI nie potrafią przewidzieć, co czeka nas na końcu drogi.

Czytaj więcej

Sztuczna inteligencja zmieni społeczeństwo

Czerpanie wartościowej wiedzy nie jest możliwe bez krytycznej selekcji informacji. Stymulowanie i dostarczanie narzędzi do takiego wysiłku powinno być głównym sensem istnienia mediów publicznych, bo tylko one mogą potencjalnie pozwolić sobie na pójście wbrew negatywnym tendencjom i zbudowanie bezpiecznej, czytaj: wolnej od manipulacji, przestrzeni informacyjnej. Informacje i publicystyka stanowią ogromną wizerunkową kulę u nogi TVP i proste „przestawienie wajchy”, czyli zastąpienie jednej propagandy drugą, da efekt mocno rozczarowujący. Dotychczasowi odbiorcy TVP, wychowani przez Kurskiego, nie powinni poczuć się całkowicie obco, włączając TVP INFO czy „Wiadomości”. Nowe władze na Woronicza, jeśli nie chcą stracić szansy łagodnego edukowania widzów, muszą w jakimś stopniu uszanować ich konserwatywną wrażliwość. Czy taka finezja jest możliwa? Nie wiem. Chciałbym wierzyć, że tak.

Wszyscy potrzebujemy zaufać tym, którzy do nas mówią z ekranu. Nie możemy mieć poczucia, że znów usiłują nas wkręcić, poszczuć na kogoś czy nastraszyć. Odbudowa zszarganego wizerunku TVP to trudny i żmudny proces, ale opłacalny także z punktu widzenia rządzących (niezależnie od tego, kto rządzi). Politycy sprawujący władzę potrzebują cieszącego się szacunkiem i względną wiarygodnością kanału komunikacji ze społeczeństwem – zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych. Pokazała to pandemia i wojna tocząca się u naszych granic. Ostrzeżenie Edwarda R. Murrowa o przetrwaniu w całkiem dosłownym, fizycznym sensie, nabiera dziś, w dobie wojny w Ukrainie, wyjątkowo aktualnego znaczenia. A w najbliższej przyszłości z pewnością będziemy obiektem powracających ataków informacyjnych ze strony Rosji. Ataków, na które musimy być moralnie i psychicznie przygotowani.

Zapomnieć o Jacku Kurskim i Radzie Mediów Narodowych. Pamiętać o TVP VOD i TVP GO

Nie, TVP nie należy do polityków, jak twierdzi szef Rady Mediów Narodowych Krzysztof Czabański, który pisał nową ustawę medialną, ale jej nie skończył, ponosi więc częściowo odpowiedzialność za obecny prowizoryczny sposób finansowania TVP i Polskiego Radia z corocznej rekompensaty za utracone wpływy abonamentowe (łącznie od 2017 r. to już 9,5 mld zł). Miało to być rozwiązanie przejściowe, poprzedzające wprowadzenie powszechnej opłaty audiowizualnej. Ale na razie „kto płaci, ten wymaga” – a płaci większość parlamentarna i trzyma media publiczne na krótkiej smyczy: jeżeli nie uchwali rekompensaty, nadawcy będą zmuszeni poważnie ograniczyć działalność. Obecnie, według opublikowanego tuż przed wyborami raportu NIK, środki publiczne (abonament, rekompensaty, dotacje) stanowią 60 proc. przychodów TVP. Odpowiedzialność polityków jest więc ogromna – jednak nie za przekaz, narrację mediów publicznych, tylko za ich stabilne funkcjonowanie. Bo media publiczne mogą zdziałać naprawdę dużo dobrego. Ale tylko pod warunkiem że będziemy „gotowi używać ich do takich właśnie celów”.

Podzielę się osobistą refleksją: TVP jest jednym z najbardziej wrednych miejsc, w jakich kiedykolwiek pracowałem.

Zarówno jeśli chodzi o styl zarządzania, traktowanie ludzi, poziom zbiurokratyzowania, jak i brak czytelności reguł podejmowania decyzji. Zarazem jednak potencjał, którym dysponuje telewizja publiczna, jest naprawdę imponujący. W zasadzie tylko tu można tworzyć programy, które w telewizjach komercyjnych nie mają racji bytu. Kultura, kino artystyczne, seriale premium, filmy dokumentalne, możliwości dotarcia do młodszych odbiorów poprzez podcasty czy usługi online (streaming i aplikacje) są naprawdę szerokie i wokół tych obszarów musimy dziś definiować zadania TVP. Rynek się zmienia, model konsumpcji mediów także, a ja mam wrażenie, że nasz sposób myślenia o publicznym nadawcy tkwi w latach 90. A przecież TVP odnosi pewne sukcesy na polu usług online (aplikacja TVP GO i serwis TVP VOD). Brakuje jeszcze przemyślanej promocji i kontentu produkowanego specjalnie na te platformy, ale zmiany są już wyraźne, co widać w rosnących zasięgach i liczbie użytkowników. W rozwoju tych usług można też upatrywać szansy na poprawę osłabionego „kurszczyzną” wizerunku telewizji.

Reforma systemowa czy kadrowa w Telewizji Polskiej? Politycy prawie zawsze chcą tej drugiej

Zapowiadane przez nową koalicję zmiany w mediach sprowadzają się do dwóch kwestii: kto je przejmie i jaki zastosuje fortel, by to zrobić. Ruszyła karuzela kandydatów na prezesów oraz druga, na której wirują nazwiska tych, którzy mają stracić pracę lub przeciwnie: powrócić na antenę po latach nieobecności. Pomysły rozwiązań systemowych oczywiście też się pojawiają, jednak trudno powiedzieć, czy dysponują politycznym poparciem wystarczającym, by stać się rzeczywistością.

Czytaj więcej

Maciej Strzembosz: Po co nam minister kultury?

Poza wytypowaniem „swoich ludzi” na kierownicze stanowiska politycy nowej koalicji nie za bardzo wiedzą, jak ukształtować media publiczne, z kolei pracujący dla nich eksperci nie mogą mieć pewności, czy zgłaszane propozycje zyskają ostatecznie akceptację, czy też trafią do szuflady. Brak transparentności tych działań musi budzić wątpliwości co do ostatecznego efektu. A problemów jest dużo. W zasadzie żadna systemowa, strukturalna zmiana funkcjonowania TVP i Polskiego Radia nie dokona się w próżni. Podmioty te są uczestnikami rynku reklamowego, pozostają związane umowami licencyjnymi, działają na podstawie przepisów wynikających z różnych ustaw. Z punktu widzenia polityków najłatwiej jest pójść na skróty i zastosować myk pozwalający na wymianę obecnych zarządów mediów publicznych – wtedy kolejne zmiany będą postępować według utartego od lat schematu: managerowie i dziennikarze posiadający dobre relacje z politykami, korzystając z ich poparcia, obejmą funkcje w agencjach i redakcjach. Istotny będzie parytet polityczny dla poszczególnych partii i zagwarantowanie patronom dostępu do czasu antenowego. Powoli zapał do zmian osłabnie, telewizja przestanie być problemem, a politycy będą mogli z zadowoleniem uznać, że zrobili to, czego wyborcy od nich oczekiwali. I wszystko zostanie po staremu.

Co powinno być głównym pomysłem na TVP? Wiarygodność jako wisienka na torcie

Głównym pomysłem na TVP powinno być przywrócenie jej roli kulturotwórczej, wychowawczej, edukacyjnej. TVP powinna być kreatywnym tyglem – przyciągać twórców internetowych, scenarzystów, reżyserów, dramaturgów, operatorów, producentów i zmienić filozofię działania z biurokratyczno-urzędniczego na zarządzanie poprzez kontent. Dla widza i użytkownika liczą się tylko treści, do których ma dostęp, a nie to, kto jest prezesem lub dyrektorem czy też która z licznych agencji TVP zostanie zlikwidowana. Treści (kontent), gwiazdy i odpowiednia promocja – na tym opiera się każda telewizja. W przypadku TVP wisienką na torcie musi być jeszcze zaufanie i wiarygodność – ale na to trzeba dopiero zapracować.

Media publiczne są nam potrzebne i nie jest prawdą, że możemy sobie pozwolić na ich „zaoranie” czy finansowe zagłodzenie. Jednocześnie powinniśmy oczekiwać, że wszelkie plany reformy zostaną ujawnione i poddane debacie, zanim trafią do realizacji. Zmiany zewnętrze, wizerunkowe, wymiana czołówek, tytułów serwisów i twarzy prowadzących, bez gruntownej zmiany filozofii zarządzania i tworzenia programu, a także bez zagwarantowania stabilnego finansowania, nie stworzą nowej jakości. „Good night, and good luck”.

O autorze

Jan Pawlicki

jest dziennikarzem, scenarzystą, kierownikiem Centrum Promocji i Informacji Instytutu Pileckiego. Był dyrektorem TVP 1 za prezesury Jacka Kurskiego, a wcześniej zastępcą szefa redakcji publicystyki TVP INFO

W środowisku informacyjnym zanieczyszczonym propagandą, dezinformacją i plemiennością wzrasta rola jakościowego dziennikarstwa, a więc także odpowiedzialnych mediów publicznych, które nie mogą zajmować się obsługą emocji jednej ze stron politycznego czy kulturowego sporu, lecz muszą sklejać naszą podzieloną wspólnotę. Budowanie ekosystemu informacyjnego opartego na zaufaniu to dziś podstawowa rola i wielkie zadanie mediów publicznych. Aby to wszystko było możliwe, od reformatorów TVP należy oczekiwać przede wszystkim transparentności.

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Maciej Strzembosz: Prawdziwy wybór Polaków, czyli państwo niepoważne lub nieprzyzwoite
Opinie polityczno - społeczne
Przemysław Prekiel: PiS znowu wygra? Od Donalda Tuska i sił proeuropejskich należy wymagać więcej
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Nowy wielkomiejski fetysz. Jak „Chłopki” stały się modnym gadżetem
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Czarnecki: Z list KO i PiS bije bolesna prawda o Parlamencie Europejskim
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Haszczyński: Bombowe groźby Joe Bidena. Dlaczego USA zmieniają podejście do Izraela?