Marek Kutarba: Dlaczego polskie firmy nawet nie zabiegały o wsparcie z Unii na produkcję amunicji

Nasze firmy zbrojeniowe nie starały się o fundusze unijne na produkcję amunicji, bo polski rząd obiecał im na to większe pieniądze niż Unia. Same zresztą z rozbrajającą szczerością przyznają, że zamiast walczyć o niepewne dofinansowanie z Brukseli wolą spokojnie poczekać na przelew z budżetu państwa.

Publikacja: 19.03.2024 19:04

Marek Kutarba: Dlaczego polskie firmy nawet nie zabiegały o wsparcie z Unii na produkcję amunicji

Foto: Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy

Od kilku dni trwa polityczne przepychanka związana z tym, że polskie firmy amunicyjne pozyskały zaledwie 2 mln euro z wartego 500 mln euro unijnego programu amunicyjnego ASAP (Akt o wspieraniu produkcji amunicji – ang. Act in Support of Ammunition Production). Główna oś sporu dotyczy oczywiście tego, który rząd winien jest tego, że środków tych jest tak mało. Kwota 2 mln euro faktycznie wygląda marnie, jeśli weźmie się pod uwagę, że z tego samego programu tylko do Węgrów ma trafić 27 mln euro.

Ile na amunicję daje Unia, a ile polski rząd

Kłopot tylko w tym, że powodów tej amunicyjnej porażki należałoby raczej szukać w nieco innym miejscu, niż to się powszechnie wszystkim wydaje. Powód porażki jest moim zdaniem wyjątkowo prosty: polskim spółkom zwyczajnie nie chciało się składać takich wniosków. I to z dość prostego powodu. Po co miały męczyć się z wnioskami o środki unijne, skoro wcześniej rząd obiecał im już znacznie większe środki bezpośrednio z budżetu państwa.

Czytaj więcej

Szef BBN: "Błędy techniczne" przy polskich wnioskach o środki z UE na produkcję amunicji

Polski rząd jeszcze w 2023 roku założył, że przeznaczy na rozbudowę zdolności w zakresie produkcji amunicji 2 mld zł. Czy w takim razie może dziwić, że polskim spółkom zbrojeniowym niespecjalnie chciało się zabiegać o pieniądze z unijnych funduszy, pozyskanie których jest znacznie trudniejsze, niż sięgniecie do kieszeni polskiego podatnika?

2 mld zł obiecane przez rząd to suma niemal dorównująca całej puli unijnej dotacji. Wszystko to w ramach przyjętego jeszcze w czasach rządów PiS programu o nazwie Narodowa Rezerwa Amunicyjna (NRA). W jego ramach przewidziano 12 mld zł na zakup amunicji oraz dodatkowe 2 mld zł na rozbudowę zdolności produkcyjnych polskiego przemysłu zbrojeniowego. Wspomniane 2 mld zł to obecnie równowartość ponad 460 mln euro. A to przecież niewiele mniej niż pieniądze rozdzielone w ramach ASAP (przypomnijmy: 500 mln euro).

Zamiast zatem starać się o ułamek tej kwoty z Unii, polskie spółki – co z biznesowego punktu widzenia wcale nie jest działaniem bezsensownym – spokojnie czekają na przelew z budżetu państwa. Co same zresztą z rozbrajającą szczerością przyznały. Przecież jak oświadczył PGZ: „Program ASAP to jedno z dostępnych źródeł finansowania skokowego zwiększania zdolności produkcyjnych w zakresie amunicji, z których o środki ubiegają się spółki PGZ. Niezmiennie głównym źródłem finansowania rozbudowy potencjału produkcyjnego domeny amunicyjnej PGZ pozostaje rządowy program Narodowej Rezerwy Amunicyjnej o wartości 2 miliardów złotych. Spółki PGZ czekają na uruchomienie pierwszej transzy tych środków”.

Polska zamierza kupić w ramach podpisanych już kontraktów taką ilość amunicji, którą przy obecnych brakach Ukraińcy zużywają w ciągu 150 dni

To wystarczający dowód na to, że polskim spółkom zwyczajnie nie chciało się zabiegać o środki unijne. Po co miałyby to robić? Budżet państwa zagwarantował im na rozbudowę zdolności produkcyjnych wystarczające środki. I to taka rozbudowę, która – jak się wydaje – jest zwyczajnie w zasięgu ich możliwości. Dalsze powiększania planowanych inwestycji mogłoby okazać się wcale nie takie łatwe, o ile w ogóle możliwe.

Czym jest Narodowa Rezerwa Amunicyjna

Sam program NRA zapoczątkował jeszcze minister Mariusz Błaszczak na początku 2023 roku. Jego realizacja odbywa się na podstawie uchwały nr 43/2023 Rady Ministrów z 29 marca 2023 roku w sprawie ustanowienia programu wieloletniego Narodowa Rezerwa Amunicyjna o klauzuli „zastrzeżone” oraz uchwały nr 189/2023 Rady Ministrów z 5 października 2023 roku w sprawie zakupu amunicji na potrzeby Sił Zbrojnych RP o klauzuli „poufne”. Błaszczak nie zdążył jednak żadnej amunicji zamówić. Zawarto jedynie umowę ramową.

Umowę ta zawarta została z Konsorcjum PGZ-Amunicja, którego liderem jest Polska Grupa Zbrojeniowa S.A. (umowa jest niejawna). W jego skład wchodzą zaś takie spółki jak: Zakłady Metalowe Dezamet S.A., MESKO S.A., Zakłady Chemiczne „NITRO-CHEM” S.A., Zakład Produkcji Specjalnej „GAMRAT” Sp. z o.o., Bydgoskie Zakłady Elektromechaniczne BELMA S.A.

Czytaj więcej

Polski przemysł obronny z umową na amunicję

Do złożenia zamówień doszło już po zaprzysiężeniu rządu Donalda Tuska. Umowa wykonawcza z PGZ-Aminicja – jak wynika z opublikowanej 25 stycznia 2024 roku odpowiedzi wiceministra obrony Pawła Bejdy na poselską interpelację dotyczącą założeń i realizacji programu NRA – została zawarta przez Agencję Uzbrojenia 22 grudnia 2023 roku. W jej ramach – jak wyjaśnia MON – zaplanowano dostawę blisko 300 tys. kompletów amunicji artyleryjskiej kalibru 155 mm. Dostawy mają nastąpić w latach 2024-2029. Kontrakt ma wartość blisko 11 mld zł brutto.

Przy okazji okazało się jednak – na co poskarżył się w związku z unijno-amunicyjną aferą PGZ – że dotychczas do konsorcjum nie trafiły żadne środki z obiecanych 2 mld zł na rozbudowę zdolności produkcyjnych.

Na jak długo Ukrainie wystarczy 300 tys. kompletów amunicji artyleryjskiej kalibru 155 mm

Jak z tego wynika, obecnie Polska zamierza kupić w ramach podpisanych już kontraktów taką ilość amunicji, którą przy obecnych brakach Ukraińcy zużywają w ciągu 150 dni. Rosjanie zużyliby planowany w ramach NRA zapas amunicji w 50 dni. W tej chwili Ukraińcy wystrzeliwują bowiem ok. 2 tys. pocisków dziennie, podczas gdy Rosjanie podobno ok. 6 tys. Oczywiście – o ile dane te można uznać za wiarygodne, bo obecnie to raczej niemające zbyt wielkiego oparcia w rzeczywistości szacunki – i w wielu miejscach można się natknąć na zupełnie inne dane. Nie ma to jednak aż takiego znaczenia. Wystarczy sobie uświadomić, że 300 tys. pocisków to zwyczajnie wcale nie tak wiele.

Analitycy wojskowi z państw NATO oceniają, że gdyby wojska ukraińskie nie musiały się ograniczać i oszczędzać zapasów, toby móc prowadzić sensowne działania, zużywałyby ok. 200 tys. pocisków miesięcznie. Stąd mówi się, że nawet jeśli Europa dostarczy Ukrainie obiecany 1 mln pocisków, to wystarczy ich raptem na pięć, może sześć miesięcy. Później – jeśli nie dotrą nowe dostawy – znów zacznie się oszczędzanie.

Posłużmy się też jeszcze innym porównaniem. Polski krab zabiera 40 pocisków, a kupione w Korei K9 zabierają 48. Według najbardziej optymistycznych założeń krabów mamy mieć około 200, a K9 ma być docelowo nawet 364 egzemplarze. Aby zatem wyposażyć wszystkie polskie armatohuabice w jednorazowy zapas amunicji, potrzeba byłoby ponad 25 tys. sztuk pocisków 155 mm. Czyli przy 300 tys. ładunków, każdą armatohuabicę udałoby się załadować pełnym zapasem amunicji tylko 12 razy.

Oczywiście Polska ma powody liczyć, że nasze braki amunicyjne szybko by uzupełniło wsparcie ze strony sojuszników z NATO. Szybciej niż ma to miejsce w przypadku dostaw na Ukrainę

Oczywiście to wszystko to tylko dane orientacyjne, do których nie należy się za bardzo przywiązywać. Mają jedynie dać asumpt do własnych przemyśleń, czy amunicji kupujemy dużo czy mało. Osobiście uważam, że potrzeby związane z tworzeniem zapasów – które z pewnością uszczupliły donacje na rzecz Ukrainy – są znacznie większe.

Polska (pomijając zapasy, które zgromadzono dotychczas) w ramach NRA zamierza zbudować ok. 5-letni zapas amunicji wynoszący 300 tys. sztuk (co mogłoby wskazywać na produkcję średnio 60 tys. pocisków rocznie). Czyli zapas wystarczający na półtora miesiąca intensywnych walk na poziomie, który marzy się Ukrainie.

Oczywiście Polska ma powody liczyć, że nasze braki amunicyjne szybko by uzupełniło wsparcie ze strony sojuszników z NATO. Szybciej niż ma to miejsce w przypadku dostaw na Ukrainę. Niemniej jednak i tak zapas w ramach NRA nie jest moim zdaniem jakoś przesadnie duży.

Zakup amunicji w fabryce, której jeszcze nie ma?

Wydaje się jednak, że rząd planuje kolejne zamówienia. W odpowiedzi na interpelacje pojawiła się bowiem dodatkowa firma: Polska Fabryka Amunicji Sp. z o.o., która w skład konsorcjum PGZ-Amunicja według dostępnych danych nie wchodzi. Jak informował minister Paweł Bejda, spółka ta została zaproszona do złożenia oferty w postępowaniu o udzielenie zamówienia publicznego na dostawy amunicji artyleryjskiej kalibru 155 mm, zaś zakres udziału tej spółki w programie NRA ma zostać uzgodniony w toku negocjacji. Nie wiadomo jednak ani o jak dużym zamówieniu mowa, ani też kiedy takie negocjacje miałyby się zakończyć. Informacja to jest o tyle ciekawa, że przeglądając stronę firmy, próżno byłoby szukać informacji o produkcji przez nią amunicji artyleryjskiej. Jedynie z doniesień prasowych wiadomo, że firma ta zamierza dopiero stworzyć fabrykę takiej amunicji. Jak należy się domyślać, zapewne po uruchomieniu przez rząd 2-mld wsparcia na inwestycje w rozbudowę potencjału produkcyjnego polskiego przemysłu zbrojeniowego. Na ewentualną amunicję z tego kontraktu przyjdzie zatem chyba poczekać znacznie dłużej.

Czytaj więcej

Tomasz Grzegorz Grosse: NATO popsują, europejskiego bezpieczeństwa nie wzmocnią

Przypomnijmy, decyzja Komisji Europejskiej o przekazaniu w ramach programu ASAP kwoty 500 mln euro ma umożliwić europejskiemu przemysłowi obronnemu zwiększenie zdolności produkcyjnych do poziomu 2 mln pocisków rocznie do końca 2025 roku. Obecnie jest to nieco ponad 1 mln pocisków rocznie. A to dużo za mało, o czym przekonały trudności w dostarczeniu obiecanego Ukrainie miliona pocisków w tym roku. Ostatecznie Unia przecież ich nie wyprodukuje, tylko w wyniku inicjatywy Czech kupi od tajemniczych dostawców spoza UE.

Sam unijny program miał zamknąć się kwotą 2 mld euro. Jest też pomyślany jako dofinansowanie (a nie pełne finansowanie) takich inwestycji. Stąd szacuje się, że przeznaczenie przez KE 500 mln euro na takie dofinansowanie oznacza w praktyce inwestycje w przemysł amunicyjny na poziomie około 1,4 mld euro. Biorąc pod uwagę liczbę państw partycypujących w tych inwestycjach, polski program przewidujący inwestycje na poziomie 2 mld zł, czyli około 462 mln euro, wcale nie wypada już tak blado.

Od kilku dni trwa polityczne przepychanka związana z tym, że polskie firmy amunicyjne pozyskały zaledwie 2 mln euro z wartego 500 mln euro unijnego programu amunicyjnego ASAP (Akt o wspieraniu produkcji amunicji – ang. Act in Support of Ammunition Production). Główna oś sporu dotyczy oczywiście tego, który rząd winien jest tego, że środków tych jest tak mało. Kwota 2 mln euro faktycznie wygląda marnie, jeśli weźmie się pod uwagę, że z tego samego programu tylko do Węgrów ma trafić 27 mln euro.

Pozostało 95% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację