Sąd: umowa niedostosowana do języka osoby głuchoniemej jest nieważna

Jeśli osoba głuchoniema podpisze niekorzystną dla siebie umowę, a dodatkowo pozbawiona zostanie pomocy tłumacza języka migowego, to jej zapisy są nieważne – wynika z prawomocnego wyroku Sądu Okręgowego w Gliwicach.

Publikacja: 29.01.2024 02:00

Administracja publiczna musi dostosować się do potrzeb głuchoniemych

Administracja publiczna musi dostosować się do potrzeb głuchoniemych

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Sąd rozpatrywał sprawę głuchoniemego mężczyzny i jego ojca, którzy podpisali niekorzystną dla siebie, przedwstępną umowę na sprzedaż udziałów w odziedziczonym gospodarstwie rolnym i stojących na jego terenie zabudowaniach, m.in. domu. Każdemu z nich przysługiwał udział w wysokości 1/10 całości – wartej ponad ćwierć miliona złotych. Jednak w myśl zawartego z sołtysem porozumienia mieli otrzymać za sprzedaż tylko po pięć tysięcy.

W trakcie podpisywania umowy u notariusza ani głuchoniemy mężczyzna, ani jego ojciec nie zażądali obecności tłumacza języka migowego. Dlaczego? Na co dzień porozumiewali się oni ze sobą za pomocą gestów, więc tak miało być i tym razem. Okazało się jednak, że przekazane przez prawnika informacje były dla starszego z nich trudne do wyjaśnienia. Ostateczne obaj podpisali dokumenty, na mocy których mieli sprzedać nie tylko pole – jak myśleli – ale również stojący na nim dom.

Podpisał umowę bez tłumacza języka migowego

Sołtys domagał się uznania, że zawarta umowa obowiązuje, zaś pozwani przez niego mężczyźni wykazywali, iż zostali wprowadzeni w błąd. Obaj są osobami z wykształceniem podstawowym, które nie orientują się w cenach rynkowych, zaś kupujący ukończył studia wyższe na kierunku finanse i rachunkowość.

Podobnie jak oni na sprawę spojrzał rozpatrujący ją Sąd Rejonowy w Gliwicach, uznając umowę za nieważną – sprzeczną z zasadami współżycia społecznego. Podkreślił, że głuchoniemy ma poważne problemy w komunikacji oraz z przekazywaniem i odbieraniem informacji. Świadczą o tym choćby trudności ze zrozumieniem pytań podczas przesłuchania, w trakcie którego obecny był już tłumacz języka migowego.

- Tymczasem umowę, której stroną jest pozwany, cechuje znaczny stopień skomplikowania, została sporządzona w języku prawniczym, a więc specjalistycznym, którego zrozumienie często jest trudne dla przeciętnego, niedotkniętego żadną niepełnosprawnością człowieka – argumentował sąd. Dodał, że głuchoniemy podpisał dokumenty na polecenie ojca, którego zawsze słucha w ważnych sprawach.

SR nie zgodził się też z argumentem, jakoby zaproponowana cena była adekwatna z powodu skomplikowanej sytuacji nieruchomości i doprecyzował, że krąg spadkobierców również nie był nadmiernie rozbudowany.

Problemem jest niedostosowany język umowy 

Jego ustalenia podzielił sąd wyższej instancji, który oddalił apelację w tej sprawie. Zwrócił uwagę, że problemem nie był fakt, iż podpisujący umowę jest osobą głuchoniemą, a jego ojciec nie orientuje się w cenach nieruchomości. - Powód stawiając takie zarzuty bardzo spłyca istotę problemu – ocenił SO. Wyjaśnił, że o nieważności umowy zdecydował fakt, iż pozwani nie mają rozeznania co do pojęć prawnych, instytucji wymienionych w akcie notarialnym czy treści pouczeń.

I przypomniał, że inicjatorem całej transakcji był sam sołtys, od którego mężczyźni w ogóle dowiedzieli się o swoim prawie do udziału w spadku. To na jego polecenie został przygotowany projekt umowy, który sprzedającym nie został wcześniej przedstawiony. Zostali oni zatem wprowadzeni w błąd.

- Oczywiście, że osoby takie, jak pozwani nie są wykluczone, ubezwłasnowolnione, mają zdolność do czynności prawnych, ale ich sytuacja życiowa wymaga od mocniejszego kontrahenta szczególnej dbałości o to, żeby wszystkie trudne kwestie zostały dokładnie wyjaśnione, żeby nie spotkać się z zarzutem nierzetelnego postępowania i braku uczciwości – skonkludował sąd. I dodał, że kupujący takich działań nie podjął.

Sygn. akt: III Ca 750/23

Sąd rozpatrywał sprawę głuchoniemego mężczyzny i jego ojca, którzy podpisali niekorzystną dla siebie, przedwstępną umowę na sprzedaż udziałów w odziedziczonym gospodarstwie rolnym i stojących na jego terenie zabudowaniach, m.in. domu. Każdemu z nich przysługiwał udział w wysokości 1/10 całości – wartej ponad ćwierć miliona złotych. Jednak w myśl zawartego z sołtysem porozumienia mieli otrzymać za sprzedaż tylko po pięć tysięcy.

W trakcie podpisywania umowy u notariusza ani głuchoniemy mężczyzna, ani jego ojciec nie zażądali obecności tłumacza języka migowego. Dlaczego? Na co dzień porozumiewali się oni ze sobą za pomocą gestów, więc tak miało być i tym razem. Okazało się jednak, że przekazane przez prawnika informacje były dla starszego z nich trudne do wyjaśnienia. Ostateczne obaj podpisali dokumenty, na mocy których mieli sprzedać nie tylko pole – jak myśleli – ale również stojący na nim dom.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP