Nasz wybitny jazzman, publicysta i prezenter radiowy Jan „Ptaszyn” Wróblewski skończy 80 lat 27 marca i zapewne jeszcze kilka urodzinowych koncertów się odbędzie, ale ten był najważniejszy dla tysięcy miłośników jazzu. Właśnie z jego audycji radiowych „Trzy kwadranse jazzu” prowadzonych nieprzerwanie w Trójce od 1970 r. słuchacze uczyli się jazz poznawać i kochać. Bo nikt tak pięknie i skutecznie nie przekonuje do zawiłych często nut, jak „Ptaszyn”.
Sam także komponuje utwory nietuzinkowe mające jednak jedną charakterystyczną cechę – łatwo w padają w ucho. Czy to piosenki, które w Trójkowym studiu śpiewała z „Ptaszynem” Dorota Miśkiewicz, także w rytmie bossa novy, czy utwory własne saksofonisty, czy wreszcie zagrana na koniec aria z „Halki” Stanisława Moniuszki w jazzowej, a jakże, aranżacji i z błyskotliwymi solówkami członków jego sekstetu.
Oprócz zdolności muzycznych Jan „Ptaszyn” Wróblewski ma także oratorskie. Potrafi zapowiedzieć utwór tak, że zapamiętamy nie tylko melodię, ale i słowa, jakie ją poprzedzają.
- Teraz pewnie wszyscy zastanawiają się, czy zdołam podnieść saksofon – zażartował wchodząc na scenę. Otóż podniosę, ale z podłączeniem elektryki mogą być problemy.
Nie było – piękny ton saksofonu tenorowego „Ptaszyna” poszybował w eter, a publiczność w Studiu im. Agnieszki Osieckiej biła brawo po każdej solówce: jubilata, trębacza Roberta Majewskiego, saksofonisty Henryka Miśkiewicza, pianisty Wojciecha Niedzieli, kontrabasisty Sławomira Kurkiewicza i perkusisty Marcina Jahra.